Ks. Boniecki: Groźne związki tronu z ołtarzem

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 11.01.2006 11:30

Dawanie pieniędzy ze skarbu państwa na budowę wotywnego kościoła może okazać się niedźwiedzią przysługą władzy dla wspólnoty wierzących - twierdzi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ks. Adam Boniecki.

Mikołaj Lizut: Nuncjatura Apostolska wydała dokument przypominający duchownym, że muszą mieć pisemną zgodę biskupa na angażowanie się w życie publiczne. Po co? Ks. Adam Boniecki: To reakcja na nagminne omijanie przepisów prawa kanonicznego, co stawia Kościół w fatalnej sytuacji. Przykład pierwszy z brzegu to salezjanie z Lubina, którzy fałszowali dokument) i wyłudzili od banków 130 min zł. To nie pierwszy przypadek, gdy osoby duchowne powołują fundacje czy firmy bez zgody przełożonych, f o samo robi ks. Henryk Jankowski. Drugą sprawą jest polityczne zaangażowanie Radia Maryja, które może rodzić w rażenie, że wypowiada się w imieniu Kościoła. Te sytuacje są już na tyle przykre i dolegliwe, że nuncjusz postanowił przypomnieć, co na ten temat mówi prawo kościelne. Ten dokument można rozumieć także jako wyraźny głos Stolicy Apostolskiej w sprawie rozdziału Kościoła od państwa. Idea rozdziału tronu od ołtarza polega na tym. że są to dwie w pełni autonomiczne i niezależne wspólnoty, które jednak mogą ze sobą współpracować w pewnych dziedzinach. W wielu krajach, także w Polsce, państwo wspomaga działalność charytatywną, edukacyjną czy opiekuńczą Kościoła. To normalne. Niebezpiecznie robi się wtedy, gdy np. państwo wkracza w kompetencje duchownych albo gdy księża angażują się w politykę. Na krótką metę to bardzo kuszące, ale. jak uczy historia, zawsze kończy się źle. Kościół wyciągnął wnioski, dlatego podczas Soboru Watykańskiego II w konstytucji Gaudium et Spes jasno sprecyzował swoje nauczanie. Władza świecka i kościelna muszą być odrębne. - To stosunkowo nowe stanowisko, ma zaledwie 40 lat. - To prawda. Związek tronu z ołtarzem trwał od cesarza Konstantyna w IV w. i przybierał różne formy. Przez stulecia dominował pogląd, że władza pochodzi od Boga. ale też pojawiały się próby rozdziału kompetencji. Były to na przykład konkordaty, które papieże podpisywali z władcami. W ostatnich dziesięcioleciach poszczególne kraje i Kościoły lokalne wypracowywały własną praktykę koegzystencji. Spore problemy miały z tym Włochy. Tradycyjne zaangażowanie Kościoła w partię chrześcijańskich demokratów okazało się kompromitujące, politycy tej partii, będąc przez lata u władzy, prowadzili podejrzane interesy. Z tym zaangażowaniem definitywnie zerwał Jan Paweł II. Rozdział Kościoła od państwa przez lata jest skrupulatnie przestrzegany we Francji. Zasady tam obowiązujące, np. zakaz wieszania symboli religijnych w szkołach czy biurach, bulwersują wielu katolików, niemniej są dla wszystkich jasne i klarowne. W Polsce historia Kościoła w demokratycznym państwie jest stosunkowo krótka, dlatego warto przypominać reguły zapisane w dokumentach soborowych i prawie kanonicznym.

- W ostatni weekend w krakowskich Łagiewnikach odbyły się rekolekcje dla niemal stu parlamentarzystów PO. Jak Ksiądz to odebrał? - Sama idea modlitewnego skupienia jest zawsze chwalebna, natomiast medialny użytek, jaki robią z tego politycy ,budzi podejrzenia, że w spotkaniu z arcybiskupem nie tylko chodzi o wymiar duchowy. Sprawa jest delikatna, bo z jednej strony nie można przecież odpychać nikogo, kto chciałby wziąć udział w rekolekcjach, a z drugiej strony w przypadku posłów zawsze istnieje ryzyko, że Kościół zostanie wciągnięty do politycznej rozgrywki. - Może jednak podział Kościoła na toruński i łagiewnicki jest czymś realnym? - To chwytliwy zabieg medialny, który prawdopodobnie wejdzie do polskiego języka i zacznie funkcjonować w świadomości ludzi. Wątpię jednak, żeby łagiewnickie sanktuarium chciało się pod nim podpisać. Takie dzielenie Kościoła jest szkodliwe. Oczywiście, w jakimś sensie Kościół zawsze będzie aktorem życia politycznego, ponieważ jego misją jest nauczanie moralne. Jego obowiązkiem jest więc wzywanie wiernych, w tym także polityków, do życia zgodnie z Ewangelią. Duchowni jednak nie powinni angażować autorytetu Kościoła w poparcie jednej partii. To mogą robić katolicy świeccy, ale tylko na własną odpowiedzialność. - Niektórzy z nich starają się wspierać Kościół działalnością polityczną. Poseł PiS Wojciech Jasiński jest zdania, że skarb państwa powinien dofinansować budowę Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Podoba się Księdzu ten pomysł? - Nie bardzo. Jako duchowny jestem w niezręcznej sytuacji, bo wybudowanie tej świątyni to pomysł prymasa Józefa Glempa. Jednak zaangażowanie w to przedsięwzięcie publicznych pieniędzy uważam za błąd. W Polsce jest znakomita tradycja stawiania kościołów z ofiar wiernych. Powstają one bardzo długo, kosztem wyrzeczeń, i to też ma swój walor. Dawanie pieniędzy ze skarbu państwa na budowę wotywnego kościoła może okazać się niedźwiedzią przysługą władzy dla wspólnoty wierzących. Takie gesty mogą sprawiać wrażenie, że katolicy są w Polsce faworyzowani przez władzę.