Skandal lustracyjny w rumuńskiej Cerkwi

Dziennik/a.

publikacja 01.08.2006 09:25

Rumuńskim Kościołem prawosławnym wstrząsnął skandal lustracyjny - doniósł Dziennik.

Znany historyk zajmujący się badaniem archiwów Securitate - tajnej policji z czasów komunistycznego reżimu Ceausescu - w wywiadzie dla jednej z bukareszteńskich stacji telewizyjnych ujawnił, że stojący na czele rumuńskiego Kościoła prawosławnego patriarcha Teoktyst był tajnym współpracownikiem komunistycznej policji politycznej. Stejarel Olaru, historyk i doradca rumuńskiego premiera, twierdzi, że dotarł do dokumentów wskazujących na kolaborację Teksyta z bezpieką. Cerkiew prawosławna zaprzecza tym rewelacjom. Rzecznik prasowy patriarchatu ojciec Costel Stoica wykluczył jakiekolwiek związki Teoktysta z Securitate. - A może chodzi o przynależność do Czerwonych Khmerów? -ironizował Stoica. Dodał również, że Teoktyst nie wystąpi o zweryfikowanie informacji podanych przez historyka przez Narodową Radę Badania Archiwów Securitate (CNSAS) - odpowiedniczkę polskiego IPN - aby nie uwiarygodniać zarzutów, które Kościół uznaje za konfabulację. Mimo to sprawa lustracji w Kościele prawosławnym staje się coraz większym problemem. Choć w kraju rządzi centroprawica, która chętnie otwiera kolejne teczki agentów Securitate, to o duchownych mówi się niewiele, obawiając się, że otwarcie archiwów mogłoby podważyć autorytet Kościoła we wciąż religijnym rumuńskim społeczeństwie. Nowa, zaostrzona rumuńska ustawa lustracyjna i dekomunizacyjna nie obejmuje kleru, a z własnej woli do współpracy z Securitate przyznał się tylko jeden duchowny - metropolita Banatu Nicolae Corneanu. Historycy CNSAS coraz głośniej mówią jednak o potrzebie pełnej jawności teczek Securitate. Najgorętszym zwolennikiem otwarcia rumuńskich archiwów jest Leonida Pop, duchowny, który w latach 70. został uznany przez Securitate za „reakcjonistę” i musiał wyemigrować do Niemiec. Pop twierdzi, że skala problemu kolaboracji duchownych z policją polityczną jest ogromna. Jego zdaniem w komunistycznej Rumunii nie było mowy o awansie w kościelnych strukturach bez zgody na współpracę z bezpieką. Wielu duchownych, którzy dziś sprawują ważne funkcje w patriarchacie, to dawni agenci reżimu Nicolae Ceausescu, twierdzi.