Benedykt XVI: Nic nie usprawiedliwia rozlewu krwi

KAI/J

publikacja 02.08.2006 22:23

Po raz kolejny Benedykt XVI zaapelował o natychmiastowe zaprzestanie wrogości i przemocy w Libanie.

2 sierpnia, podczas pierwszej po wakacyjnej przerwie audiencji ogólnej na Placu św. Piotra w Watykanie, Ojciec Święty podkreślił, że "nic nie może usprawiedliwić przelewania niewinnej krwi" po jakiejkolwiek stronie konfliktu. "Z sercem pełnym smutku" i mając w oczach "mrożące krew w żyłach obrazy poszarpanych ciał tak wielu ludzi", Papież prosił po raz kolejny o modlitwę za "ten drogi i umęczony region Bliskiego Wschodu". Wezwał też wspólnotę międzynarodową i wszystkie strony zaangażowane w tę tragedię do skuteczniejszego zaangażowania na rzecz "natychmiastowego zaprzestania wszelkiej wrogości". Wspominając zwłaszcza masakrę w libańskiej Kanie, Ojciec Święty powiedział: "Pragnę powtórzyć, że nic nie może usprawiedliwiać przelewania niewinnej krwi, niezależnie od tego, po czyjej stronie to się dzieje!". Podkreślił również, że tylko "ostateczne, polityczne rozwiązanie kryzysu" będzie zdolne "zapewnić spokojniejszą i bezpieczniejszą przyszłość przyszłym pokoleniom". Od czasu wybuchu konfliktu między Izraelem a Hezbollahem na granicy izraelsko-libańskiej Papież nieustannie w każdym ze swych wystąpień publicznych wzywa do powstrzymania wzajemnej wrogości oraz do szukania warunków trwałego pokoju, z zachowaniem bezpieczeństwa Izraela, suwerenności Libanu i zapewnieniem ojczyzny Palestyńczykom. Na audiencji obecnych było ponad 35 tys. ministrantów z całego świata. Uczestniczą oni w spotkaniu zorganizowanym przez Międzynarodowe Zgromadzenie Ministrantów (CIM), powstałe w 1960 r. w Altenbergu koło Kolonii (Niemcy). Głównym jego zadaniem jest formacja duchowa świeckich zaangażowanych w służbę ołtarza. Wśród przybyłych zdecydowaną większość - ok. 30 tys. - stanowili Niemcy, dlatego Ojciec Święty przemawiał po niemiecku. Przypomniał im, że służba przy ołtarzu "jest świadectwem bliskości" z Jezusem. "Jeśli pozostaniecie zjednoczeni z Nim a Jego słowa pozostaną w was, wówczas będziecie prawdziwymi Jego apostołami i zaniesiecie owoce dobroci i służby do każdego środowiska waszego życia: do rodziny, szkoły, w czas wolny" - mówił Papież. Podkreślił, że "miłość, którą otrzymujecie w liturgii", ministranci mają zanieść wszystkim, zwłaszcza "tam, gdzie widzicie, że brakuje miłości". Oto pełny tekst papieskiej katechezy: Drodzy Bracia i Siostry! Dziękuję za wasze przyjęcie! Pozdrawiam was wszystkich z wielką miłością. Po przerwie spowodowanej moim pobytem w Dolinie Aosty, dzisiaj wznawiam audiencje ogólne. I wznawiam je audiencją zaprawdę specjalną, gdyż z radością mogę przyjąć wielką Europejską Pielgrzymkę Ministrantów. Drogie dzieci i młodzi, witajcie! Ponieważ większość ministrantów przybyłych na ten Plac mówi w językiem niemieckim, zwrócę się przede wszystkim do nich w moim języku ojczystym. Drogie Ministrantki i Ministranci! Cieszę się, że moja pierwsza audiencja po wakacjach w Alpach jest z wami, ministranci, i pozdrawiam z miłością każdego z was. Dziękuję biskupowi pomocniczemu Bazylei - Martinowi Gächterowi za jego słowa, którymi jako przewodniczący Coetus Internationalis Ministrantium [Międzynarodowego Zgromadzenia Ministrantów] rozpoczął tę audiencję i dziękuję za chustę, dzięki której znowu stałem się ministrantem. Ponad 70 lat temu, w 1935 r. zacząłem posługę ministrancką, mam więc długą drogę za sobą w tej dziedzinie. Pozdrawiam serdecznie kardynała Christopha Schönborna, który wczoraj odprawił dla was Mszę św., oraz licznych biskupów i kapłanów pochodzących z Niemiec, Austrii, Szwajcarii i Węgier.

Wam, drodzy ministranci, pragnę zaproponować, krótko - biorąc pod uwagę upał - orędzie, które może towarzyszyć wam w waszym życiu i waszej służbie w Kościele. Pragnę w tym celu podjąć na nowo temat, który omawiam w katechezach od kilku miesięcy. Być może niektórzy z was wiedzą, że podczas środowych audiencji ogólnych przedstawiam postacie Apostołów: najpierw Szymona, któremu Pan nadał imię Piotra, jego brata Andrzeja, a następnie dwóch braci: św. Jakuba, zwanego Większym, pierwszego męczennika spośród Apostołów, i Jana Teologa, ewangelistę, i wreszcie Jakuba, zwanego Mniejszym. W czasie najbliższych audiencji zamierzam w dalszym ciągu przedstawiać poszczególnych Apostołów, w których - by tak rzec - Kościół zyskuje ludzkie oblicze. Dziś jednak zatrzymamy się pokrótce na temacie ogólnym: jakimi ludźmi byli Apostołowie. Krótko będziemy mogli powiedzieć, że byli "przyjaciółmi" Jezusa. On sam ich tak nazwał podczas Ostatniej Wieczerzy, mówiąc im: "Już was nie nazywam sługami (...), ale nazwałem was przyjaciółmi" (J 15, 15). Byli i mogli być apostołami i świadkami Chrystusa, gdyż byli Jego przyjaciółmi, ponieważ poznali Go dzięki tej przyjaźni, ponieważ byli blisko Niego. Byli zjednoczeni więzią ożywiającej miłości Ducha Świętego. W tej perspektywie możemy zrozumieć temat waszej pielgrzymki: "Spiritus vivificat". To właśnie Duch, Duch Święty ożywia. To On ożywia wasz związek z Jezusem tak, że jest on nie tylko zewnętrzny: "wiemy, że istniał i że jest obecny w sakramencie", ale także przemienia się w związek wewnętrzny, głęboki, przyjaźni prawdziwie osobistej, zdolnej nadać sens życiu każdego z was. A ponieważ poznajecie Go i ponieważ poznajecie Go w przyjaźni, będziecie mogli dać o Nim świadectwo i zanieść Go innym osobom. Dziś, widząc was tutaj, przede mną, na Placu św. Piotra, myślę o apostołach i słyszę głos Jezusa, który mówi wam: "Już was nie nazywam sługami (...), ale nazwałem was przyjaciółmi: (...) wytrwajcie w miłości mojej, (...) abyście owoc przynosili" (J 15, 9.16). Wzywam was: słuchajcie tego głosu! Chrystus nie powiedział tego tylko 2000 lat temu; On jest żywy i mówi to wam teraz. Słuchajcie tego głosu z wielką gotowością; ma coś do powiedzenia każdemu. Być może niejednemu z was mówi: "Chcę, abyś mi służył w sposób szczególny jako kapłan, stając się w ten sposób moim świadkiem, będąc moim przyjacielem i wprowadzając innych w tę przyjaźń". Wsłuchujcie się więc z ufnością w głos Jezusa. Powołanie każdego jest różnorodne, ale Chrystus pragnie przyjaźni ze wszystkimi, tak jak to uczynił z Szymonem, którego nazwał Piotrem, z Andrzejem, Jakubem, Janem i z pozostałymi Apostołami. Dał wam swoje słowo i nadal je daje, abyście poznali prawdę, abyście wiedzieli, jak naprawdę mają się rzeczy z człowiekiem i abyście na tej podstawie wiedzieli, jak należy żyć sprawiedliwie, jak należy stawiać czoła życiu, aby stawało się prawdziwe. Będziecie mogli w ten sposób być, każdy na swój sposób, Jego uczniami i apostołami. Drogie Ministrantki i Ministranci, jako ministranci w rzeczywistości już jesteście apostołami Jezusa! Gdy uczestniczycie w liturgii, pełniąc swoją służbę przy ołtarzu, ofiarowujecie wszystkim świadectwo. Wasza skupiona postawa, wasza pobożność, wychodząca z serca i wyrażająca się w gestach, w śpiewie, w odpowiedziach - jeśli robicie to w sposób właściwy i bez roztargnienia, nie byle jak - jest więc świadectwem, które działa na ludzi. Więź przyjaźni z Jezusem ma swoje źródło i swój szczyt w Eucharystii. Jesteście bardzo blisko Jezusa w Eucharystii i to jest największym znakiem Jego przyjaźni do każdego z nas. Nie zapominajcie o tym; i dlatego proszę was: nie przyzwyczajajcie się do tego daru, aby nie stał się on rodzajem nawyku, wiedząc, jak działa i czyniąc to automatycznie, ale codziennie na nowo odkrywajcie, że dzieje się coś wielkiego, że żywy Bóg jest pośród nas i że możecie być blisko Niego oraz pomagać, aby Jego misterium było sprawowane i łączyło ludzi. Jeśli nie popadniecie w przyzwyczajenie i będzie pełnić swoją służbę, wychodząc od swego wnętrza, wówczas będziecie prawdziwie Jego apostołami i zaniesiecie owoce dobroci i służby do każdego środowiska swego życia: do rodziny, szkoły i na czas wolny. Tę miłość, którą otrzymujecie w liturgii, zanieście wszystkim osobom, zwłaszcza tam, gdzie dostrzegacie, że brakuje im miłości, tym, którzy nie otrzymują dobra, którzy cierpią i są samotni. Z siłą Ducha Świętego starajcie się zanieść Jezusa właśnie tym osobom, które są zepchnięte na margines, które nie są bardzo kochane, które mają problemy. Właśnie tam z siłą Ducha Świętego powinniście zanieść Jezusa. W ten sposób ten Chleb, który widzicie podzielony na ołtarzu, będzie jeszcze bardziej podzielony i rozmnożony a wy, niczym dwunastu Apostołów, pomożecie Jezusowi rozprowadzać go między ludzi naszych czasów w różnych sytuacjach życiowych. Tak więc, Drogie Ministrantki i Ministranci, moje ostatnie słowa do was brzmią: bądźcie zawsze przyjaciółmi i apostołami Jezusa Chrystusa! Na zakończenie audiencji Benedykt XVI tradycyjnie udzielił wszystkim błogosławieństwa apostolskiego i pozdrowił przybyłych w różnych językach.