Zakonnicy czytają akta w IPN

Rzeczpospolita/a.

publikacja 05.02.2007 07:06

Sprawa abp. Wielgusa przyspieszyła lustrację w polskich zakonach - uważa Rzeczpospolita.

- Robimy porządek we własnym domu - mówią Rzeczpospolitej zakonnicy, którzy zaczynają badania esbeckich teczek zgromadzonych na ich temat w Instytucie Pamięci Narodowej. - Sprawa arcybiskupa przypomniała nam, że istnieje IPN, a w nim mogą być materiały niczym bomby z opóźnionym zapłonem - przyznaje matka Jolanta Olech, przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Również ks. Zdzisław Słomka, przełożony warszawskiej prowincji pallotynów, uważa, że sprawa abp. Wielgusa przyspieszyła decyzję o powołaniu komisji historycznej w jego zakonie: -Mieliśmy świadomość, że komisja musi powstać, ale decyzja zapadła dopiero w ubiegłym tygodniu. Komisja powstanie w tym miesiącu. Niektóre zakony lekturę akt z IPN rozpoczęły znacznie wcześniej. - Prowadzimy badania już od półtora roku. Wyniki części opublikowaliśmy, niebawem ukażą się następne - mówi o. Krzysztof Dyrek, przełożony krakowskiej prowincji jezuitów.Wciąż nie wiadomo dokładnie, ile zakonów męskich i żeńskich zabrało się do badania materiałów, jakie na ich temat zebrała SB. Z informacji matki Olech wynika, że badania prowadzi systematycznie co najmniej15 zakonów żeńskich z ponad 100, jakie należą do Konferencji. Również franciszkanin o. Kazimierz Malinowski, przewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Męskich Zgromadzeń Zakonnych, nie zna liczby zakonów, które prowadzą takie prace. Ale zapewnia: -Robimy porządek we własnym domu bez nagłaśniania tego w mediach, ale zgodnie z prawdą i poczuciem sprawiedliwości. Już na początku grudnia, przed wybuche m sprawy abp. Wielgusa, prowincjałowie zakonów wysłali do biskupów diecezjalnych listy. - Prosiliśmy biskupów: jeżeli komisje historyczne w diecezjach natrafią na materiały dotyczące zakonników, niech przekażą je właściwym prowincjałom zakonnym. Chodzi o to, żeby poznali materiały i wyciągnęli wnioski - mówi o. Malinowski. Matka Olech jest spokojna. W warszawskim IPN urszulanki szare znalazły dokument IV Departamentu MSW z lat 80., z którego wynika, że w latach 1987-1989 w całym kraju wśród tajnych współpracowników SB było nie więcej niż 30 zakonnic. W tym czasie w Polsce żyło 20 tysięcy sióstr. Co z tymi, które współpracowały? - Znam jedną siostrę, która ponad 20 lat była TW, ale teraz ma ponad 90 lat i słaby kontakt z rzeczywistością. Co mam zrobić? - pyta matka Jolanta Olech. Ksiądz Słomka deklaruje: - Jeżeli okaże się, że ktoś z naszych współbraci był agentem, to zgodnie z memoriałem biskupów, będzie zdjęty z funkcji.