Teatr u Grobu Pańskiego

Rzeczpospolita/J

publikacja 04.04.2007 12:23

„Gdybyśmy byli wierni chrześcijańskim korzeniom, w handlowych centrach, jak niegdyś na rynkach, grano by teraz spektakle o Męce Pańskiej" - snuje przypuszczenia w Rzeczpospolitej Jacek Cieślak, przypominając nieco zapomniany wątek kulturotwórczy Kościoła.

Czy średniowiecze to rzeczywiście czas kulturalnego zacofania? Niekoniecznie. Mniej czy bardziej świadomie ludzie odbudowywali to, co zostało zniszczone przez to co historia nazywa wędrówką ludów. O początkach odbudowywaniu teatru tak pisze autor przytaczanego artykułu „Ludzie średniowiecza, wypowiadając podczas wielkanocnej mszy dwie krótkie kwestie: "Kogo szukacie?" - "Jezusa Nazareńskiego", nie mieli świadomości, że dają w ten sposób początek wielowiekowej tradycji scenicznej. Jak pisał profesor Zbigniew Raszewski, na fundamencie Ewangelii tworzyli teatr od nowa, ponieważ starożytna tradycja do czasu renesansu pozostawała zapomniana: zakończyła się wraz z końcem imperium rzymskiego. Antyczne sztuki spoczęły na zakurzonych półkach klasztornych bibliotek. Przepisywano je z podziwem dla pięknego stylu - jednak bez znajomości ich przeznaczenia. Amfiteatry i areny popadały w ruinę, służąc jako kopalnie budulca”. „Pierwsza widownia chrześcijańskiej Europy gromadziła się w kaplicach – przypomina Jacek Cieślak - trochę jak w "Dziadach", a to, co później stało się spektaklem, miało charakter wyłącznie religijnego obrzędu. Pierwszą dekoracją był pusty grób, rekwizytem zaś porzucony całun. Uczestnicy wielkanocnej mszy świętej otrzymywali namacalny dowód Zmartwychwstania Pańskiego: brali w nim udział. Pierwszą postacią teatralną stał się pilnujący grobu anioł, w którego wcielał się mnich lub kleryk. Na pytanie anioła: "Kogo szukacie?", odpowiadały chórem trzy Marie - "Jezusa Nazareńskiego". Na początku grali je mnisi – informuje dalej autor artykułu w Rzeczpospolitej . Czytając przekazy historyczne, można się dowiedzieć, że zaznaczali płeć bohaterek liturgii, zakładając humerały. Nie były to bynajmniej ówczesne peruki, tylko część szat liturgicznych, która do dziś przetrwała w postaci niewielkiej chusty. Nazywana hełmem zbawienia miała pomóc w koncentracji podczas liturgii i strzec przed złymi myślami. Trzy Marie przybywały do pustego grobu, żeby namaścić olejami Jezusa. Gdy anioł zawiadamiał je o zmartwychwstaniu - biegły po apostołów. A wtedy następowała scena, którą określa się jako początek komedii chrześcijańskiej – pisze dalej Jacek Cieślak . Jej głównym bohaterem był św. Piotr. Starał się wyprzedzić drugiego ucznia, co aktorzy zaznaczali specjalną gestykulacją i mimiką, budząc śmiech zgromadzonych”. Dalej autor artykułu tak pisze o rozwoju widowisk z Męką Pańską: „Już w X wieku mnisi starali się ujednolicić formę widowiska, a zapisując wskazówki, jak ma przebiegać, napisali pierwszą chrześcijańską sztukę zatytułowaną "Nawiedzenie grobu". Mamy świadectwa, że była grana w Poznaniu i Krakowie, gdzie zachował się egzemplarz będący podstawą spektakli na Wawelu - na pewno przed 1253 r.” „Również Ewangelia zainspirowała późniejsze odsłony chrześcijańskiego teatru – kontynuuje swoje rozważania Jacek Cieślak. Towarzyszył przeżywaniu liturgii przez wiernych już od Wielkiego Piątku. Trzy Marie odprowadzały wtedy Jezusa do grobu. Greckiego określenia "deus ex machina" opisującego w starożytności nagłą interwencję Boga być może nie znano - ale zabieg, który można tak opisać, musiał być pierwszym efektem specjalnym i na pewno robił na widzach ogromne wrażenie. Oto w wielkanocny poranek Jezus wznosił się ku niebu zza zasłony grobu z uniesionymi do błogosławieństwa rękoma. Wierni widzieli na nich śmiertelne rany, a jednocześnie byli świadkami zmartwychwstania. Scena była możliwa do zagrania dzięki użyciu figur Nazareńczyka z ruchomymi ramionami, które wyciągano na sznurach pod kopułę kaplicy – pisze autor artykułu dodając: Dopiero po scenie zmartwychwstania rozpoczynano "Nawiedzenie grobu". Późniejsze wersje w porównaniu z pierwszymi miały wystawną scenografię - malarską i rzeźbiarską. Pusty grób był bogato rzeźbionym sarkofagiem, a zasłaniająca go tkanina przedstawiała kolejne etapy Pasji i panoramę Jerozolimy. Na Wawelu zachowała się niezwykle cenna zasłona podarowana przez królową Francji. Przetrwały rzeźby śpiących strażników rzymskich, które w Krakowie wykonywał m.in. Wit Stwosz”. O dalszym rozwoju teatru tak Jacek Cieślak pisze: „Nawet gdy "Nawiedzenie grobu" zniknęło z liturgii, teatr chrześcijański się rozwijał. Wyszedł z kościołów na ulice miast, gdzie odgrywano misteria. Wyobraźmy sobie rynek każdego z europejskich miast zastawiony drewnianymi celkami zwanymi mansjonami, w których pokazywano epizody już nie tylko z Nowego, ale i Starego Testamentu. – zachęca autor artykułu. Celki ustawione na wozach, czasami w kilku kondygnacjach, przedstawiały niebo, piekło, ziemię. Tłok był wokół nich niesamowity. Gapie kłębili się w oknach, co odważniejsi - na dachach domów. Dogrania ról dopuszczono świeckich zrzeszonych w pobożnych bractwach i cechach. Bóg Ojciec patrzył na ich grę, pouczając wszystkich najpierw po łacinie, a później już w językach narodowych”.