Przykazania na billboardach

Newsweek Polska/a.

publikacja 07.05.2007 13:00

Jeżeli za pomocą reklamy i marketingu można poprawić wizerunek firmy czy zachęcić do kupna towarów, to równie dobrze tych samych chwytów można użyć do propagowania wiary - napisał Newsweek Polska.

Archidiecezja warszawska postanowiła ludziom przypomnieć, że życie nie kończy się na wyścigu szczurów i udanych zakupach w nowo otwartym centrum handlowym. Pod koniec kwietnia na 19 billboardach zawisły plakaty przypominające o 10 przykazaniach relacjonuje w Newsweek Polska Jacek Romanowicz. - Chcieliśmy pokazać, że Bóg dał te przykazania z miłości do człowieka, że nie jest to jedynie zbiór zakazów - mówi Jacek Chromy, szef Wydawnictwa Archidiecezji Warszawskiej, które współorganizowało akcję. Na wszystkich plakatach powtarzają się słowa „Kocham Cię”, a sens każdego przykazania tłumaczą różne hasła, np. przy „Nie zabijaj” - „Myśli, słowa, czyny mogą zabijać”. Pieniądze wyłożyła archidiecezja. Środki były skromne, więc plakaty zawisły jedynie na billboardach przy kościołach. Rozgłos na razie jest niewielki, a od niego zależy sukces każdej kampanii reklamowej. - Dziś na znaczeniu zyskują tzw. ambient media, czyli niestandardowe nośniki reklamowe. Przekaz trafia do odbiorcy w miejscu, w którym się go nie spodziewa. Reklama przy kościele mija się trochę z celem - uważa psycholog reklamy prof. Dariusz Doliński. Jedną z najgłośniejszych „boskich” kampanii reklamowych przeprowadziła w 2001 roku w Singapurze agencja Ogilvy (na zlecenie Singapurskiego Ruchu Miłości, organizacji zrzeszającej ponad setkę różnych kościołów chrześcijańskich) – przypomina Newsweek Polska. Komunikaty „od Boga” pojawiły się jako wlepki na jabłkach wyłożonych na straganach („Wyhodowałem to jabłko specjalnie dla Ciebie”) czy na lustrach w publicznych łazienkach, gdzie Bóg komentował nasz wygląd, czyli swoje dzieło. Każde z haseł zmuszało do przemyśleń, zarówno te na autobusach: „Proszę, nie pij. Jeszcze nie jesteś gotowy na spotkanie ze mną” jak i te na czarnych plakatach na stacjach metra: „Nietzsche umarł. Bóg”. Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania: kampania stała się najczęściej opisywaną reklamą w historii Singapuru i nagrodzono ją Złotymi Lwami na festiwalu reklamy w Cannes. - Nie możemy się dać zepchnąć do zakrystii - mówi Newsweekowi ksiądz Marek Gancarczyk, redaktor naczelny Gościa Niedzielnego, który uważa, że takie kampanie powinny także w Polsce wchodzić do przestrzeni publicznej. Gość taką akcję ma już za sobą. W okresie Wielkiego Postu na miejskich autobusach warszawskich namalowano krzyż otoczony gwoździami. W ten sposób gazeta promowała cykl tektów pod tytułem „Sumienie ruszyło”. - Do tej pory odbiorca przyzwyczajony był do oglądania na autobusach reklam dóbr konsumpcyjnych. Teraz go zaskoczyliśmy, a o to przecież chodzi w reklamie. Może się zatrzyma, pomyśli - mówi Gancarczyk. A złapać odbiorcę można wszędzie, nawet w pubie. Kiedy Kościół katolicki w Anglii i Walii zachęcał młodych ludzi, by wstępowali do seminarium, reklamę umieścił na podstawkach do piwa – podsumowuje Newsweek Polska.