Kanał religijny między sklepami

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 03.09.2007 05:27

Kanał religijny Grupy ITI, własciciela TVN, rusza już we wrześniu. - Nie mamy misji ewangelizacyjnej. Ewangelizatorem jest ten, za kim stoi Kościół. To będzie kanał, który ma informować i edukować ludzi oraz popularyzować religię - mówi Gazecie Wyborczej ks. Sowa szef stacji.

Centrum handlowe Złote Tarasy w Warszawie. Obok jednej ze szklanych ścian ustawiono podest, a na nim sześć foteli. Za chwilę usiądą w nich księża, teolodzy, socjolodzy, lekarze i dziennikarze. Tematy dyskusji: "Czy Polska to wciąż kraj katolicki?", "Czy osoby, które się modlą, mają mniej kłopotów z ciśnieniem niż te, które się nie modlą?" i "Czy Kościół jest marką?". Rozmowę na tle nieba, obłoków i wierzchołków stołecznych wieżowców prowadzi Szymon Hołownia, dyrektor programowy kanału religijnego, tworzonego przez Grupę ITI, właściciela TVN, TVN24 i portalu onet.pl - opisuje GW. - Centrum handlowe jest bardzo ważne we współczesnej kulturze konsumpcyjnej, dlatego zdecydowaliśmy się umieścić tam akcję naszego programu "Między sklepami", w którym będziemy rozmawiać o innych rzeczach, które konsumpcji nie dotyczą - zapowiada Hołownia. Na rozruch i pierwsze 12 miesięcy swojej działalności kanał religijny otrzymał od ITI 20 mln zł. We wniosku koncesyjnym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nadawca zaznaczył, że chce nadawać również reklamy. Z Janem Wejchertem, szefem ITI i jednym z najbogatszych Polaków, spotykam się w Pałacyku Sobańskich, siedzibie Polskiej Rady Biznesu w Warszawie - relacjonuej dziennikarz GW Wadim Makarenko. - Pomysł narodził się jesienią 2005 r. Uznaliśmy, ze wspólnikami Mariuszem Walterem i Bruno Valsangiacomo, że naszą działalność powinniśmy uzupełnić kolejny projekt, o charakterze społecznym, która nie będzie jakimś wielkim sukcesem komercyjnym. Doszliśmy do wniosku, że na rynku jest miejsce na ambitniejszy kanał religijny - mówi Wejchert. - Byliśmy wówczas świeżo po śmierci papieża i dyskutowaliśmy o tym, jak długo przetrwają jego nauki. Czy kibice Cracovii już się nie będą się tłukli z kibicami Wisły? Uznaliśmy, że trzeba pracować nad tym, żeby przetrwały, również w mediach - opowiada. - Wbrew temu, co się mówi, powstanie tego kanału nie wynikało z naszej chęci przypodobania się aktualnej ekipie rządzącej. Nigdy nie chcieliśmy konkurować z ojcem Rydzykiem. Na początku zeszłego roku do Wejcherta z propozycją współpracy zadzwonił ks. Kazimierz Sowa. Pół roku później szef ITI powierzył duchownemu kierowanie nowym projektem. W 2005 r. ks. Sowa zakończył nieudaną przygodę z Radiem Plus. To zrzeszenie rozgłośni diecezjalnych działało pod auspicjami Konferencji Episkopatu i próbowało godzić religię z komercją. Obok koronki do Miłosierdzia Bożego św. s. Faustyny i żywotów świętych nadawało listę przebojów. Unikało tzw. artystów kontrowersyjnych, do których zaliczało Madonnę czy Michaela Jacksona. Wśród menedżerów Plusa byli konserwatywni publicyści Waldemar Gasper, Marek Budzisz, Jan Pospieszalski. Radiu nie udało się poszerzyć grona słuchaczy, sieć pękła na pół i tylko połowa stacji nadaje dziś pod starą nazwą. Pozostałe zmieniły szyld na Radio Vox, też należące do Kościoła. Ks. Sowa nieraz publicznie krytykował rozgłośnię o. Rydzyka, za co Jerzy Robert Nowak nazwał go w swoim artykule "jednym z czołowych reprezentantów nurtu katolewicy". Wkrótce do ks. Sowy dołączył 33-letni Szymon Hołownia. Dwukrotnie przebywał w nowicjacie zakonu dominikanów. Obecnie publicysta Newsweeka, wcześniej był wicenaczelnym Ozonu, pracował też w Gazecie. Za publicystykę katolicką dostał kilka nagród. Napisał o sobie, że przez lata z dumą nosił łatkę "liberalnego katolika". W kwietniu ITI kupił 49 proc. w spółce Tygodnik Powszechny (pozostałe 51 proc. pozostało w rękach Fundacji Tygodnika Powszechnego). - Tygodnik sam wybrał nas jako inwestora i zwrócił się z propozycją, co było dla nas zaszczytem - mówi Wejchert. Ukazujący się od 1945 r. Tygodnik Powszechny, kierowany przez kilkadziesiąt lat przez Jerzego Turowicza, a po jego śmierci przez ks. Adama Bonieckiego, jest w Polsce symbolem otwartego katolicyzmu i niezależności. Publikowali w nim najwięksi polscy twórcy (w tym Karol Wojtyła), także niezwiązani z Kościołem. Do dziś pozostaje obowiązkową lekturą elit - pisze Gazeta.

Nad projektem stacji pracuje kilkanaście osób. Głównie dziennikarze i publicyści z prasy i radia - Patrycja Bukalska (dawniej w Tygodniku Powszechnym i RMF FM), Grzegorz Polak (publicysta, dawniej w Katolickiej Agencji Informacyjnej, autor książek i redaktor serii "Wielka Encyklopedia Jana Pawła II"), Nelson Pereira (korespondent portugalskich mediów katolickich), Jarosław Makowski (teolog i publicysta, pracował w Tygodniku Powszechnym, potem był związany z lewicową Krytyką Polityczną) oraz Maciej Gajek (wcześniej związany z Ozonem i TVP). Wejchert: - Wiemy, czym nasz kanał religijny ma być. Przede wszystkim ma uczyć tolerancji i życzliwości. To ma być miejsce, gdzie odbywa dyskusja na tematy religijne, bez demagogii i mieszania się do polityki. To ma być miejsce, gdzie z punktu widzenia religii analizuje się różne wydarzenia i zachowania. - Nie można porównywać nas z portugalską TVI czy włoską Telepace, bo były to stacje zdane na siebie, a za nami stoi duża firma, która dysponuje nie tylko pieniędzmi, ale i doświadczeniem - tłumaczy ks. Sowa. - Poza tym nie mamy misji ewangelizacyjnej. Ewangelizatorem jest ten, za kim stoi Kościół. To będzie kanał, który ma informować i edukować ludzi oraz popularyzować religię. Co to znaczy? Np. poruszanie tematyki wiary za pomocą popularnych gatunków, jak film przygodowy, podróżniczy czy talk-show. Ks. Sowie i Hołowni przypada do gustu porównanie do słynnego amerykańskiego Discovery. - Właśnie o to chodzi! Nie możemy opowiadać ludziom o religii językiem, którego oni nie używają. Człowiek, który włącza kanał religijny, nie idzie wcześniej pod prysznic, nie odmawia brewiarza, nie wycisza się przez godzinę. Skacze z kanału na kanał i musimy zrobić taki program, który będzie zauważalny i da się oglądać bez tłumacza - przekonuje Hołownia. Nowy kanał religijny chce kupować programy od rosyjskiej RTR (np. filmy dokumentalne na temat Kościoła prawosławnego), brytyjskiej BBC, komercyjnego Mediaset z Włoch czy publicznej France Télévisions. - Rozmowy są zaawansowane, ale umów jeszcze nie podpisaliśmy - zdradza ks. Sowa. Kanał szykuje też sporo własnych produkcji. Poza talk-show "Między sklepami" zobaczymy magazyn "Kruchta kulturalna" nagrywany we wnętrzach jednego z warszawskich kościołów. Poprowadzi go Jarosław Makowski. W programie znajdą się recenzje książek, a także publikacji multimedialnych. Program o nauce "Skalpel i dusza" poprowadzi Marek Stremecki z Radia ZET. Jeden z pierwszych odcinków nagrano w Centrum Astronomii Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, a uczestnicy zastanawiali się, czy mieszkańcy innych planet również są katolikami. Siostra Aniela Garecka, salwatorianka i autorka bestsellerowych poradników, jak "Jarska kuchnia siostry Anieli", poprowadzi własny kulinarny show "Anielska kuchnia", w którym zaprezentuje widzom kuchnię klasztorną. Mają być też transmisje nabożeństw. Szefowie Grupy ITI widzą mszę w malowniczym drewnianym kościółku na wsi. Najpierw trzeba znaleźć taki kościółek, a do tego księdza wygłaszającego w nim kazania interesujące dla masowej widowni. - Z tym jest pewien problem, ale szefom na tym zależy - uśmiecha się pracownik ITI. Szymon Hołownia zwraca uwagę na coś innego. - Przy transmisji mszy obowiązują pewne wymogi. Np. taki, że to musi być transmisja na żywo, bo eucharystia jest aktem wiary, który odbywa się tu i teraz, i nie może być odtwarzany - podkreśla. - Wszystko musi być prawdziwe. Prawdziwy wierny z prawdziwym Bogiem - dodaje ks. Sowa. - I nie zrobicie księdzu makijażu, żeby twarz nie błyszczała? - pytam. Szef kanału milczy przez chwilę.

- Zrobimy. Przez szacunek dla tych, którzy będą to oglądać. Ale poważniejszym pytaniem jest samo oświetlenie kościoła. Może ono drażnić część wiernych, ktoś powie, że jest sztucznie, ale to środek do osiągnięcia celu. Chętnie z kolegą księdzem porozmawiam, żeby mu wytłumaczyć, że to potrzebne, żeby mu pani trzy razy pudrem nos pacnęła. Ale na pewno nie będziemy pisać scenariusza ani księdza do stylistki wysyłać - zapewnia ks. Sowa. Rozwój kanałów katolickich w Europie przypadł na początek lat 90. Inaczej niż w USA nie są to dochodowe przedsięwzięcia z natchnionym i często przypominającym o nadesłaniu pieniędzy kaznodzieją na czele (w USA jest 1,6 tys. stacji radiowych i telewizyjnych poświęconych religii). W 1993 r. na fali sukcesu portugalskiego Rádio Renascença, do dziś największego radia w Portugalii, powstaje telewizja TVI. Gromadzi fundusze od inwestorów prywatnych (m.in. RTL), zakonów, diecezji, Portugalskiego Uniwersytetu Katolickiego. - Wszyscy sądzili, że uda im się powtórzyć sukces radia w telewizji - mówi ks. Sowa. TVI dostała koncesję ogólnokrajową i startowała na nienasyconym rynku jako druga stacją prywatna. Obok programów religijnych TVI nadawała amerykańskie seriale typu "Z archiwum X" czy "Słoneczny patrol". W studiu TVI zasiadały telewizyjne gwiazdy pierwszej wielkości, ale to nie pomogło. Oglądalność spadała. W 1999 r. stację przejął portugalski koncern medialny Media Capital (część hiszpańskiego Grupo Prisa, wydawcy "El Pais"), kupił licencję na reality show "Big Brother" i dołożył lokalne telenowele. Słupki oglądalności poszły w górę. Niemal równolegle we Włoszech coraz szybciej rozwija się stacja Telepace prowadzona przez o. Guida Todeschiniego, który zaczynał od małej radiowej rozgłośni w miasteczku Cerna. Potem otrzymał koncesję na nadawanie za pośrednictwem sieci kablowych i satelity. - Dzięki jego niezwykłym kontaktom z otoczeniem Jana Pawła II, wchodząc na watykańskie salony mała diecezjalna stacja zmieniła się w znany kanał religijny - opowiada ks. Sowa. Todeschini nawiązał ścisłą współpracę z ośrodkiem Centro Televisivo Vaticano, dokumentującym życie Stolicy Apostolskiej i emitował jego programy w Telepace. Stacja dorobiła się studia w Rzymie, nadawała sporo publicystyki i informacji, a jej dziennikarze relacjonowali zagraniczne pielgrzymki papieża. Studio Telepace odwiedzali Michaił Gorbaczow i Lech Wałęsa. Jednak z czasem utrzymująca się w znacznym stopniu z darów wiernych i sponsorów Telepace popadła w tarapaty finansowe. W październiku ub.r. poinformowała, że zamyka biuro w Rzymie i zwalnia czterech dziennikarzy obsługujących Watykan. W listopadzie zeszłego roku o. Todeschini stanął przed włoską radą dziennikarzy, gdyż pracownicy zarzucali mu zaniżanie płac i poniżające warunki pracy. Na dodatek szefostwo Telepace miało podsłuchiwać ich rozmowy telefoniczne, na zebraniach wypytywało o życie seksualne i zachowanie dziewictwa. Dziś program stacji wypełniają transmisje mszy oraz powtórki koncertów muzyki sakralnej i wywiadów przeprowadzanych przez o. Todeschiniego. Lepiej idzie założonej w 1999 r. przez arcybiskupa Paryża Jean-Marie Lustigera stacji KTO, nadawanej w kablówkach. - Redakcja mieści się w biurowcu Canal+. Na antenie dominują programy publicystyczne, transmisje koncertów i nabożeństw z paryskiej katedry oraz filmy dokumentalne. To jest pomysł, który najwyraźniej wypalił - uważa ks. Sowa. Zatrudniającą wyłącznie świeckich KTO finansuje archidiecezja paryska. Ma skromna widownię, ale jest rozpoznawalna, co zawdzięcza m.in. programowi "VIP", w którym biskupi opowiadają o swoich doświadczeniach. Co ciekawe, stacja nadaje reklamy, ale nie jest ich dużo. Popularna jest stacja Sat2000 założona w 2000 r. w Rzymie z funduszy episkopatu Włoch. Ma lokalną koncesję na Rzym, a w reszcie kraju jest dostępna w sieciach kablowych i z satelity. Sat2000, której pokaźne biura i studia mieszczą się na Via Aurelia, nadaje dużo programów z udziałem publiczności. Widzowie dzwonią, zadają pytania i wyrażają swoje opinie. Znana gwiazda z RAI Bruno Vespa prowadzi w Sat2000 co wieczór własny talk-show z młodzieżą.

Również polski Kościół przekonał się, że ewangelizacja w mediach jest kosztowna. Finansowana przez zakon franciszkanów TV Niepokalanów otrzymała koncesję na kilka nadajników naziemnych (w tym w Warszawie) i ruszyła w 1996 r. Szybko okazało się, że franciszkanów nie stać na prowadzenie stacji, która nigdy nie zdobyła dość widzów. W 2001 r. TV Niepokalanów przeistoczyła się w TV Puls - stworzoną na polityczne zamówienie AWS. Pieniądze - 117 mln - dały spółki skarbu państwa: PKN Orlen, PZU Życie, Polskie Sieci Energetyczne, KGHM oraz Prokom Investments Ryszarda Krauzego. Stacja zmieniła profil z religijnego na familijny, ale widzowie i tak się do niej nie garnęli. Po wygranych przez lewicę wyborach państwowe firmy i Krauze zrezygnowali z finansowania TV Puls, stacja zbankrutowała. W 2003 r. franciszkanie sprzedali spółce powiązanej z Polsatem mniej niż połowę akcji, w zeszłym roku odkupili te udziały i sprzedali potężnemu koncernowi Ruperta Murdocha. Ten wystarał się o zmianę zapisów koncesyjnych i teraz stacja szykuje się do walki o widza na rynku komercyjnym. Zdaniem abp. Józefa Życińskiego nowy kanał na pewno stworzy dla duchownych "nowe pole obecności": - O potrzebie takiego kanału mogłem przekonać się, czytając maile od miłośników Przystanku Woodstock i Przystanku Jezus. Dobrze pokazują, że młode pokolenie, o którym mówi się, że interesuje się tylko piwem i narkotykami, ma głębsze problemy i zadaje pytania. Tacy ludzie przywykli do oglądania telewizji, ale mają dość hermeneutyki w rodzaju wyszli z koalicji czy nie wyszli. Moim zdaniem są w Polsce ludzie, którzy potrafią opowiadać o religii, nie popadając w nudę. Akurat Szymon Hołownia jest dla mnie pod tym względem wzorcowym przykładem. - To jest bardzo trudne: pokazać religię w dobry, nowoczesny i ciekawy sposób - mówi dominikanin o. Tomasz Dostatni. Na nowy projekt ITI czeka z zainteresowaniem. - Jestem trochę rozdarty między nadzieją a obawą. Z jednej strony widzę potrzebę pokazywania w telewizji poszukiwań duchowych człowieka, widzę potrzebę edukacji i informacji na temat zarówno chrześcijaństwa, jak i innych religii. Z drugiej strony bałbym się sytuacji, w której nowy kanał stałby się odwróceniem TV Trwam. Nie chciałbym, żeby bieżąca publicystyka odgrywała tam główną rolę, bo wielu polskim politykom zależy na tym, żeby Kościół spełniał rolę gwaranta ich pomysłu politycznego - wyjaśnia dominikanin. - Myślę, że ks. Sowa i Hołownia nie poradzą sobie z tym zadaniem, ale na pewno wykonają dobrą robotę na początek - mówi jeden z księży. I dodaje: - Wybrano ich prawdopodobnie po uzgodnieniach z hierarchami z Krakowa. - Nasi biskupi nie rozumieją mediów i wciąż widzą siebie raczej w roli ich właścicieli niż gości. Być może nowa stacja to zmieni - powiedział nam jeden z księży, prosząc o anonimowość. - Biskupi w Austrii, Francji czy w Niemczech przechodzą regularne szkolenia, na których się uczą zachowania przed kamerą. Nasi hierarchowie uważają, że tego nie potrzebują. To dobrze, że ITI zabiera się za ten projekt. Analitycy rynku telewizyjnego wzruszają ramionami. - Kanał religijny nie jest pomysłem na biznes. Od początku uważałem, że to ruch polityczny, a zakup udziałów w Tygodniku tylko to potwierdził - mówi analityk jednego z dużych banków. Za to operatorzy kablowi, od których w dużej mierze zależy powodzenie przedsięwzięcia, są optymistami. - To może być kolejny atrakcyjny kanał w ofercie operatorów kablowych i platform cyfrowych. Polacy wprawdzie mniej chętnie dyskutują o religii niż o polityce, ale to nie znaczy, że wywołuje ona mniejsze emocje - mówi Tomasz Żurański, prezes telewizji kablowej Vectra. "Jedną z podstawowych cech wielu programów TVN jest niechęć do polskiej tradycji i Kościoła katolickiego" - niepokoił się w maju Nasz Dziennik. Obszerny artykuł o nowym kanale religijnym uzupełnia następująca ramka: Kto ogląda TV Trwam? O ile Radio Maryja, choć daleko w tyle za innymi rozgłośniami ogólnopolskimi, potrafi czasem przyciągnąć nawet blisko milion słuchaczy, to TV Trwam pozostaje stacją niszową. W tym roku średnio w ciągu minuty stację o. Rydzyka oglądało 8,2 tys. osób, to udział w widowni rzędu 0,25 proc., podczas gdy TVN24 ma 5,2 proc., a TVN Style - 0,68 proc. (dane AGB). Dwie trzecie widzów TV Trwam to kobiety, ponad połowa ma wykształcenie podstawowe (54,6 proc.), a 68,1 proc. to emeryci. (dane AGB NMR z okresu I-IV 2006 r.)