In vitro to cień Heroda

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 27.12.2007 19:17

Gazeta Wyborcza na własną rękę dokonała podsumowania bożonarodzeniowych kazań poslkich bikskupów.

Bp Libera: Nad Betlejem unosi się cień Heroda. Czy to nie szatańska zagrywka? Abp Życiński: My też byliśmy zarodkami. Nas też można było zamrozić - streszcza GW. Bożonarodzeniowe kazania kilku biskupów poświęciło krytyce zapłodnienia pozaustrojowego. To kolejna odpowiedź Kościoła na deklarację minister zdrowia Ewy Kopacz, by budżet państwa refundował zabiegi in vitro dla niezamożnych par. W zeszłym tygodniu Rada Episkopatu ds. Rodziny w liście do parlamentarzystów nazwała in vitro wyrafinowaną aborcją i niegodziwością. Abp Józef Życiński mówił podczas mszy w Boże Narodzenie w Lublinie: - Do sprawy in vitro nie można podchodzić w ten sposób, jakby w grę wchodziły tylko marzenia o dziecku albo refundacja z Narodowego Funduszu Zdrowia. Tu chodzi o kulturę życia, której uczył Jan Paweł II. Błędne jest myślenie, że tu nie ma żadnego problemu, tylko konserwatywny Kościół chce utrudniać życie człowiekowi. Metropolita lubelski tłumaczył: - To nie jest tylko kwestia tęsknoty za tym, żeby to nie było przypadkowe adoptowane dziecko, żeby miało te same rysy twarzy jak tatuś. To kwestia także kilku zarodków, które przy podporządkowaniu podobnych procedur zasadom komercji tworzone są w prawie każdej klinice, gdzie przeprowadza się podobne zapłodnienie, i później pozostają zamrożone w ciekłym azocie. My też byliśmy zarodkami. Nas też można było zamrozić. Abp Życiński przypomniał angielskie protesty sprzed kilku lat przeciw niszczeniu zamrożonych embrionów: - Znalazły się pary małżeńskie, które zgodziły się przyjąć zamrożone embriony, umożliwić im normalny cykl rozwojowy w łonie matki. Przyszło z tego na świat ponad tysiąc dzieci - podkreślił z aprobatą arcybiskup. I mówił do wiernych: - Tu właśnie jesteśmy potrzebni Chrystusowi, aby dziś nie wydawano na niego wyroku śmierci jak kiedyś w Betlejem. Ażeby te zarodki ludzkie, które są nośnikami życia, mogły się rozwinąć, czując solidarną więź z rodziną ludzką. Na pasterce w katedrze w Radomiu bp Edward Materski wzywał, by "przezwyciężyć mroki przeróżnych programów, które chcą wprowadzić prawa uderzające w prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, w prawo każdego dziecka, by wiedziało, że jest owocem miłości ojca i matki". Bp Wiktor Skworc nazwał in vitro "produkcją życia kosztem innego życia". W katedrze tarnowskiej zachęcał małżeństwa do adopcji i ubolewał, że o niej się nie mówi, bo zaszkodziłoby to "medycznemu lobby propagującemu omnipotencję medycyny i życie z probówki". Jeszcze ostrzej mówił na pasterce biskup płocki Piotr Libera: - Nad Betlejem nieustannie unosi się cień Heroda. Czy nie jest to szatańska zagrywka? Dać początek jednej istocie ludzkiej i równocześnie zniszczyć kilka lub kilkanaście innych żywych ludzkich zarodków! Oto dlaczego Kościół mówi zdecydowanie "nie" metodzie poczynania ludzkiego życia w laboratorium. Abp Kazimierz Nycz upominał podczas pasterki w podwarszawskim Raszynie: - Bóg rodzi się w rodzinie, którą tworzy związek kobiety i mężczyzny. Nie wolno zatem człowiekowi podejmować żadnych prób, aby związek sakramentalny mężczyzny i kobiety zastąpić jakimkolwiek innym związkiem. Cieplej brzmiały słowa biskupa polowego Tadeusza Płoskiego na pasterce w Warszawie. Opowiedział o dziewczynie z purytańskiej Anglii, którą napiętnowano za odmowę podania nazwiska ojca nieślubnego dziecka. - Zamiast podać jej rękę, zniszczono ją moralnie w imię moralności. Kościół nie jest wspólnotą teoretyków prawdy, w której dominuje rozum i logika, lecz wspólnotą zbawienia otwartą na człowieka. Niszczenie człowieka w imię doktryny jest sprzeczne z najwyższymi normami moralnymi i z Chrystusowym duchem - mówił bp Płoski.