Nowe pokusy pustyni

www.kuria.lublin.pl/a.

publikacja 11.02.2008 06:26

Potrzeba nam dziś także duchowego Schengen, w którym znikną granice dzielące bliźnich wyrażających odmienne przekonania - napisał abp Józef Życiński w liście na tegoroczny Wielki Post.

Nowe pokusy pustyni List Metropolity Lubelskiego na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu

Drodzy wierni, „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10) – mówi dziś w Ewangelii Chrystus, odrzucając pokusę. U progu Wielkiego Postu, w pejzażu pustyni, gdzie Jezus modli się i pości, kierujemy naszą uwagę w stronę nowych wyzwań, w których Bóg oczekuje naszego świadectwa wiary. Służąc samemu Bogu, pragniemy karmić się chlebem życia i odrzucać pokusy, w których sukces za wszelką cenę miałby stanowić najwyższą życiową wartość. Wsłuchując się w słowo pochodzące z ust Bożych, chcemy wiernie wprowadzać je w życie. Dostrzegamy jednak, że często kierowane do nas Boże przesłanie bywa zagłuszone zgiełkiem reklam, komentarzem politycznym, agresywnym krzykiem, który usiłuje zepchnąć sprawy wiary na daleki margines naszych zainteresowań. Czas wielkopostnej przemiany stanowi okres duchowych porządków, które mają nas wyzwolić z różnych form zniewolenia, abyśmy mogli powtórzyć za Chrystusem: „Bogu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10). Kim jest dla nas Chrystus? Czy w zmieniających się realiach życia możemy powiedzieć, że Chrystus jest dla nas najważniejszy? Czy potrafimy odkrywać obecność Chrystusa w ubogich i bezdomnych, w zagubionych życiowo i w czekających na słowa pociechy? Czy znajdujemy czas, by spotykać Chrystusa przychodzącego w sakramentach świętych? Czy nie jest przypadkiem tak, że w kręgu naszych bliskich dziecko czeka na chrzest kilka lat; jego rodzice zaś nie wiążą się sakramentem małżeństwa, mimo że nie mają żadnych przeszkód. Czasem przyczyną tego bywa obojętność, czasem zaś - możliwości łatwiejszego korzystania z kredytów lub otrzymania zapomogi przysługującej samotnym matkom.

Tymczasem bez Chrystusa nie można ani zrozumieć człowieka, ani też zrealizować ludzkich planów o szczęściu. Marzenia o sukcesie niesionym przez awans, przyjemność czy osiągnięcia finansowe okazują się kruche i nietrwałe, jeśli w świecie naszych marzeń zabraknie miejsca dla Chrystusa jako fundamentu życiowych planów. „Wszystkie królestwa świata”, o których mówi dzisiejsza Ewangelia, tak łatwo okazują się zbiorem pustynnych piasków, jeśli w obliczu pewnych złudzeń nie potrafimy za Chrystusem powtórzyć: „Idź precz, szatanie!” (Mt 4, 10). Dlatego też tak ważne jest, abyśmy w zmieniających się warunkach życia potrafili poszukiwać nowych form spotkania z Chrystusem. W okresie, gdy tak wielu bliskich z naszych rodzin znalazło pracę za granicą, zatroszczmy się, aby każde ich odwiedzenie rodzinnych stron szło w parze z sakramentalnym spotkaniem z Chrystusem. Kiedy więc na krótki świąteczny pobyt przyjeżdżają oni do rodzinnego domu, dołóżmy starań, aby całą rodziną wybrać się do kościoła, przystąpić do spowiedzi, przyjąć komunię świętą. Niech w tej postawie wyraża się nasza wierność Bogu, niezależna od płynącego czasu, ani od miejsca pobytu. Troska o bliskich przebywających za granicą winna znaleźć wyraz także w postawie wobec obcokrajowców, którzy przebywają na Ziemi Lubelskiej. Samych imigrantów z Czeczenii znajduje się w naszym regionie ponad tysiąc. Nierzadko spotykają się oni z niezrozumieniem lub obojętnością, czasem z niechęcią. Tymczasem potrzeba im tego samego serca i życzliwości, którego oczekujemy dla naszych rodaków pracujących w Irlandii czy Anglii. W imię chrześcijańskiego świadectwa kultury umiejmy więc okazywać obcokrajowcom tę samą życzliwość, której oczekujemy dla naszych bliskich pracujących poza granicami Polski. Czekając na duchowe Schengen W poszukiwaniu duchowej jedności ożywianej Ewangelią bardzo ważny pozostaje także dialog polsko-polski, w którym - mimo dzielących nas różnic – zjednoczy nas wspólnota wartości kształtowana od wieków przez chrześcijaństwo. Przyjmujemy z nadzieją nowe wyrazy więzi jednoczącej nasz kontynent. Ich przejawem pozostaje choćby traktat z Schengen znoszący kontrole graniczne w miejscach, gdzie jeszcze 20 lat temu strzelano do uciekających na Zachód. Trzeba jednak zauważyć, że potrzeba nam dziś także duchowego Schengen, w którym znikną granice dzielące bliźnich wyrażających odmienne przekonania. Gdyby dla kogoś ważniejsze od zasady szacunku dla człowieka były hasła partyjne, znaczyłoby to, iż osoba ta nie traktuje serio zobowiązań chrztu świętego, kiedy jednoczyła nas ta sama woda chrztu świętego a nikt z duchownych nie pytał o przynależność partyjną rodziców.

Świadectwo chrześcijańskiej kultury bycia winno znaleźć wyraz także w tym, abyśmy umieli przeciwstawiać się intrygom i przejawom brutalności, których tak wiele na polskiej ziemi. Ku powszechnemu zaskoczeniu także pobożni i uczynni ludzie zaczynają nieraz okazywać zaskakującą agresję. Czasem jest to wynik wielkiego życiowego zagubienia, czasem następstwo długich lekcji, w których budowniczowie komunizmu uczyli tropić urojonego wroga, operować pomówieniami, okazywać pogardę. Nie czujmy się bezradni i zagubieni w obliczu podobnych reakcji. Pamiętajmy o czytanych dziś słowach św. Pawła z Listu do Rzymian: „Jeśli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży” (Rz 5, 15). Nie tylko zło, prymitywizm i agresja są realne. Realna jest także łaska Boża działająca przez naszą posługę dobroci. Niechaj czas wielkopostnej przemiany stanie się widomym znakiem tej współpracy z łaską Bożą. Bieda i godność Mimo że widoczna jest wyraźna poprawa warunków życia, dla wielu rodzin podstawowym problemem pozostaje ciągle zagrożenie biedą, niepewność jutra, lęk przed możliwą utratą pracy. Bieda charakterystyczna dla Polski B nie zawsze bywa rozumiana przez tych działaczy, których bawi praktykowanie stylu igrzysk, wówczas, gdy dla wielu osób zakup chleba staje się trudnym problemem. Spotykane w praktyce połączenie biedy i igrzysk rodzi społeczną desperację; trzeba zrozumieć jej korzenie, skoro już podczas Mszy św. można zauważyć, że niektóre dzieci przychodzące do kościoła nie mają własnych butów. Nauczyciele sygnalizują problemy wychowawcze w klasach, gdzie część dzieci bywa izolowana, bo przychodzą brudne i głodne. W jaki sposób przezwyciężyć te kontrasty, bez koncentrowania uwagi jedynie na tych, którym życie ułożyło się pomyślnie i którzy nie cierpią z powodu biedy? Jakie duchowe Schengen trzeba przyjąć, aby mieszkający w willach zechcieli uznać, że jednakowe prawo do szczęścia mają ich dzieci oraz dzieci z rodzin bezrobotnych, którym odcięto elektryczność i których chora matka samotnie boryka się z codzienną biedą? W doświadczeniu podobnych sytuacji szczególnie mocny protest rodzi się, gdy spostrzegamy, że nieproporcjonalnie wysokie wynagrodzenia i prestiżowe awanse bywają nierzadko przyznawane w wyniku partyjnego podziału łupów. Niektóre funkcje kierownicze, miejsca w radach nadzorczych czy zarządach stały się szybko symbolem życiowego sprytu i towarzyskich układów. Oswoiliśmy się już z praktyką, że przy powierzaniu wielu intratnych funkcji często nie bierze się pod uwagę ani wykształcenia, ani kompetencji osób, którym się je powierza. Patologię tę trzeba definitywnie odrzucić, abyśmy mogli traktować Ojczyznę jako wspólne dobro, nie zaś jak postaw sukna, który będą rozdzierać osobnicy żądni życiowego awansu. Jest wiele dziedzin życia, które wymagają wspólnej refleksji, byśmy mogli przezwyciężyć schematy jawnie niesprawiedliwe, lecz przyjmowane bez sprzeciwów. Patrząc na zmiany dzielące nas od pierwszej „Solidarności” trudno nie zauważyć, że obecne pensje niektórych działaczy związkowych bywają czasem kilkakrotnie wyższe od wynagrodzenia pracowników należących do tego samego związku.

Tymczasem, obowiązkiem działaczy związkowych winna być troska o najbiedniejszych kolegów oraz o długofalowy plan działań, w którym nakłady inwestycyjne umożliwią pracę przyszłym pokoleniom. Nie można więc dla każdej grupy zawodowej stawiać żądań, aby zarabiała wielokrotność najniższej pensji. Kto bowiem otrzyma wtedy to najniższe wynagrodzenie? Kobiety sprzedające w supermarkecie, w którym nie pozwolono założyć związków zawodowych? Jan Paweł II przypominał, że związki zawodowe nie mogą być ani wyrazem egoizmu grupowego, ani też walki klas skierowanej przeciwko innym (Laborem exercens, 20). Mają one natomiast kierować się „roztropną troską o dobro wspólne”. Troska ta w pewnych sytuacjach usprawiedliwia ogłoszenie strajku. Ojciec święty ostrzegał jednak przed nadużywaniem strajku „dla rozgrywek politycznych”, w taki sposób, że „paraliżuje on całe życie społeczno-ekonomiczne” (Laborem exercens, 20). Poważne problemy moralne pojawiają się wówczas, gdy strajk jakiejś grupy społecznej niesie cierpienie lub nawet zagrożenie życia dla innej grupy, która miała korzystać z posługi strajkujących. Dodatkowe problemy pojawiają się w wyniku tego, że w instytucjach, gdzie współistnieje kilka związków zawodowych występuje czasem swoista licytacja radykalizmu. W skrajnych przypadkach pojawiają się wówczas radykalne propozycje, których cenę może stanowić nawet życie strajkujących. Sytuacja taka zachodzi wtedy, gdy przyjmuje się głodówkę jako normalną metodę protestu. Należy pamiętać, że w państwach totalitarnych, stosujących przemoc zamiast dialogu, głodówka stanowiła w niektórych przypadkach skrajny wyraz desperacji i bezsilności robotników. W społeczeństwie demokratycznym istnieje jednak wiele innych form skutecznego dochodzenia przysługujących praw. Dlatego też umiejmy nawiązywać do pięknej tradycji pierwszej „Solidarności”, kiedy to troska o wolność i świadectwo godności ważniejsza była od wszelkich innych korzyści. Modlitwa i refleksja Tak wiele złudzeń i rozterek pojawia się w codziennym życiu, które ciągle zaskakuje nas nowymi sytuacjami nieznanymi wcześniej. Tak wiele ważnych decyzji musimy podejmować każdego dnia, dając świadectwo naszej wiary. Aby umieć wybierać i świadczyć, trzeba wpatrywać się w przykład Chrystusa i naśladować Jego styl na szlaku krzyża. Niechaj w dni Wielkiego Postu znajdzie to wyraz w lekturze Pisma świętego i rozważaniu ewangelicznych opisów Męki Jezusa. Niech lektura dobrej książki, zainteresowanie prasą katolicką czy programem Archidiecezjalnego Radia eR staną się wyrazem naszej więzi ze wspólnotą Kościoła. Niech udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej czy Gorzkich Żali wyrazi naszą wierność tradycji, z której wyrastamy. Uczestnictwo w rekolekcjach wielkopostnych będzie wtedy wyrazem wspólnego otwarcia na te wartości, których jakże często nie doceniamy w codziennym wyścigu z czasem. W tym wszystkim zaś niech dodaje nam duchowych sił Chrystus zjednoczony z Ojcem na modlitwie. Na naśladowanie Jego świadectwa wierności pośród niepokojów i pokus pojawiających się w pejzażu naszych codziennych pustyń z serca błogosławię. Wasz Pasterz Abp Józef