Polacy stawiają wysokie wymagania spowiednikom

Katarzyna Bartman (Dziennik)/wiara.pl/a.

publikacja 01.03.2008 19:06

Kogo praktykujący Polacy chcą spotkać w konfesonale? Nieznanego, bardzo wyrozumiałego i miłosiernego spowiednika - wynika z najnowszych badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK).

Wielki Post nakłada na katolików obowiązek przystąpienia do sakramentu spowiedzi. Dla wielu Polaków to jedyna w roku okazja do spotkania ze spowiednikiem. Na zlecenie tygodnika Niedziela powstał raport o spowiedzi tych, którzy deklarują , że są głęboko wierzący i praktykujący. Lutowy sondaż przeprowadzono na grupie 686 ankietowanych. Respondentom zadano im m.in pytanie, kogo uważają za idealnego spowiednika? Okazało się, że przytłaczająca większość ( ponad 80 proc.) identycznie odpowiedziała, że jest nim nieznany kapłan charakteryzujący się dużą dozą wyrozumiałości i cierpliwości. Osoba, która uważnie słucha, pomaga zadawaniem pytań, nie ocenia pochopnie i nie napiętnuje. Rozmowa z o. Piotrem Jordanem Śliwińskim: Katarzyna Bartman: Polacy oczekują od spowiednika przede wszystkim wyrozumiałości. Co ojciec na to? o. Piotr Jordan Śliwiński (kapucyn, dyrektor krakowskiej szkoły dla spowiedników): To bardzo zdrowy objaw. Oznacza, że przystępujący do sakramentu spowiedzi ludzie mają nadzieję spotkać w konfesjonale kapłana, który uważnie i cierpliwie ich wysłucha, będzie towarzyszył na trudnej drodze życia, a nie tylko oceni i ostempluje. - Zatem Polacy chcą być traktowani pobłażliwie? - Nie. Pobłażliwość to zamazywanie prawdy. Przymykanie oka, kiedy ktoś np. z problemu etycznego robi problem poznawczy. Zamiast powiedzieć : „zgrzeszyłem”, mówi „pomyliłem się”. Na to nie ma zgody. Spowiedź nigdy nie może być zamazywaniem rzeczywistości. - A jednak badania pokazują, że bardzo niewielki odsetek wierzących oczekuje w konfesjonale sprawiedliwego osądu i pokuty... - Przystępujący do sakramentu pokuty żałuje za grzechy. Kapłan ma tylko pomóc mu w tej ocenie. Nie jest więc ani tylko sędzią, lekarzem czy tylko nauczycielem, jego posługa musi jednoczyć wszystkie te elementy. Ma przede wszystkim być kimś, kto pomaga żyć zgodnie z sumieniem.Wymagania wiernych co do spowiedników bardzo wzrosły. Powiedzenie ludziom co jest dobre, a co złe, już nie wystarcza. Spowiednik musi dać im jeszcze odpowiedź, jak tę poprawę życia osiągnąć. - Nie dziwi ojca fakt, że aż trzech na czterech Polaków woli spowiadać się u kapłana, którego nie zna i nigdy w życiu nie spotka? - Wcale mnie to nie dziwi. Trudno przyjaźnić się z kimś, kto wnika w nasze najtrudniejsze i najboleśniejsze sprawy. Osobiście też nie biegam do swojego spowiednika na kawki... - Ale jak przypadkowi kapłani mają ocenić, czy zrobiliśmy postępy w przezwyciężaniu naszych słabości? - Sumienie to nie jest dobrze wypieczony pączek, który zawsze smakuje tak samo. Trzeba je nieustannie formować. Dobry spowiednik nie musi uczestniczyć w naszej codzienności, zaglądać do naszej sypialni czy garnków, by dobrze nam pomagać w życiu zgodnym z Ewangelią.