Eutanazja wbrew prawu, ale bezkarna

Nasz Dziennik/a.

publikacja 20.04.2008 16:19

Uniewinnienie Lydie Debaine, oskarżonej o zabicie swojej upośledzonej córki, wywołało w środowiskach sędziowskich, politycznych i naukowych we Francji żywą dyskusję - pisze Nasz Dziennik.

Sąd karny w Pointois (Val-d'Oise) uznał za niewinną matkę, która podała swojej córce trujące pastylki, a następnie utopiła ją w wannie. Trybunał doszedł do wniosku, że popełniony mord był "aktem miłości". Prokurator generalny sądu apelacyjnego w Wersalu Jean-Amédée Lathoud oświadczył w czwartek, iż wniesie apelację, domagając się anulowania tego wyroku. - Mimo poznania dramatycznej sytuacji pani Debaine, jej głębokiego niepokoju i wielkiego cierpnienia, wydaje mi się czymś ewidentnym, że prokurator miał prawo domagać się, w imię ogólnego interesu, aplikacji prawa i skazania oskarżonej - stwierdził Jean-Amédée Lathoud. Wyrok uniewinniający może, jego zdaniem, zostać zrozumiany jako zachęta do zamachu na życie niepołnosprawnych, którzy wymagają naszej opieki i naszego wsparcia. - O ile czyn pani Debaine wydaje się usprawiedliwiony przez realne współczucie, o tyle nie może być zaakceptowany w oparciu o obecne ustawodawstwo francuskie, nasze wartości etyczne i zasady, na których opiera się życie w społeczeństwie - zadeklarował prokurator. Podobnie jak w przypadku matki Vincenta Humberta, która kilka lat temu również przyczyniła się aktywnie do śmierci syna, tak i tym razem morderczyni została oczyszczona z zarzutów. Francuskie sądy w takich przypadkach wymierzały dotychczas kary w zawieszeniu. Zgodnie bowiem z literą prawa osoby te są winne zabójstwa. Prokurator generalny domagał się wymierzenia kary trzech lat w zawieszeniu, chociaż teoretycznie mógł on zażądać dożywocia. Zdaniem karnisty Denisa Salasa, we Francji obserwuje się odchodzenie od traktowania zabójstwa dokonanego z litości jako aktu kryminalnego. Oskarżona Lydie Debaine - w jego opinii - powinna zostać ukarana "dla zasady", by dać "wyraźny znak opinii publicznej". Problem w tym, że francuski kodeks nie przewiduje tego typu symbolicznej kary. Powstaje zatem pytanie, czy legislator może zmodyfikować prawo, by ją wprowadzić? W praktyce oznaczałoby to prawną akceptację eutanazji. Dla zdecydowanej większości francuskich polityków, zaskoczonych decyzją sądu w Pointois, nie ma mowy o zmianie aktualnego ustawodawstwa zakazującego eutanazji. Dla Alaina Vidaliesa, wiceprzewodniczącego parlamentarnej komisji prawnej, tego typu wyroki uniewinniające są bardzo rzadkie i nie stanowią powodu do zmiany ustawy, a sąd ma niezależne prawo sądzenia i wydawania wyroków. Decyzja sądu jest wodą na młyn dla zwolenników legalizacji eutanazji i następną, tym razem dokonaną przez wymiar sprawiedliwości, niebezpośrednią próbą wywarcia nacisku na rząd, aby zmodyfikował obecne ustawodawstwo. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do pewnych zmian. Nie wiadomo jednak, jak silnie będą one ingerowały w obecny system prawny.

Nicolas About, przewodniczący senackiej komisji spraw socjalnych, poinformował, iż została utworzona grupa, która ma się zająć problemem pomocy nieuleczalnie chorym. Zdaniem senatora, w ciągu najbliższych kilku miesięcy wypracuje ona wskazania, by osoby te mogły żyć godnie, a nie "godnie umierać". Będzie ona starać się o środki niezbędnie w dramatycznych i ekstremalnych sytuacjach. Problemy eutanazji dyskutuje się również w Belgii, gdzie jest ona zalegalizowana. Michel Ghins, profesor filozofii Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, twierdzi, że zamiast domagać się większego zakresu stosowania eutanazji, "trzeba zmobilizować wszystkie siły w walce z cierpieniem, by szeroko rozwinąć opiekę paliatywną". Dla niego debata nad eutanazją dotyczy nie tylko tego, "co jest dozwolone w obliczu cierpienia", ale także, bardziej zasadniczo, "filozoficznej wizji człowieka, jego wartości i wolności". Argumentuje, iż z jednej strony, środowiska naciskające na legalizację eutanazji powołują się na indywidualną autonomię rozumianą jako władza decydowania o sobie w kwestii życia i śmierci. - Z drugiej strony, obrona nieograniczonego respektowania indywidualnej wolności decydowania o własnym życiu oznacza, że nasza wolność nie powstrzymuje nas przed rozróżnieniem między dobrem a złem. Istnieją jednak rzeczywiste wartości, do których mogę w wolny sposób zastosować się lub nie, ale one istnieją niezależnie ode mnie - podkreśla. Michel Ghnos stwierdził, że przeciwnicy eutanazji jednoznacznie opowiadają się za walką z cierpieniem i niepotrzebną, terapeutyczną praktyką stosowania "przesadnego leczenia, mającego na celu nierealne uleczenie śmiertelnie chorego, co dodatkowo zwiększa tylko cierpienie jego i jego rodziny". Chodzi o ludzkie, duchowe i medyczne towarzyszenie choremu w celu zmniejszenia bólu i "ułatwienie mu ostatnich chwil życia". - Doświadczenie pokazuje, iż adekwatne, paliatywne towarzyszenie prawie całkowicie odsuwa prośbę o eutanazję - podkreślił filozof. - Jest ona bowiem najczęściej wołaniem o wysłuchanie, prośbą o bliską osobę lub o zmniejszenie cierpienia, a nie ewidentnym domaganiem się skrócenia życia - skonstatował. Przypominał, że "pomoc w popełnieniu samobójstwa zawsze jest morderstwem i wykroczeniem, które nie może się wpisywać w opiekę paliatywną. Nie jest to akt leczniczy i pozostaje w sprzeczności z przysięgą Hipokratesa". Wskazał też na niepokojące zjawisko nowych form nierówności społecznej między tymi, którzy mogą sobie zapewnić opiekę paliatywną, a tymi, którzy walczą z cierpieniem w ubóstwie i samotności. - Widząc siebie w sytuacji bez wyjścia, będą prosić o położeniu kresu ich życiu. Czy w tej sytuacji można mówić, że był to ich prawdziwy wolny wybór? - zapytał Michel Ghnos.