To jest atak na istotę Kościoła

Nasz Dziennik/a.

publikacja 05.09.2008 08:30

Parlament Europejski przekroczył kolejną barierę. W rezolucji, która z założenia miała stać się kolejnym proaborcyjnym dokumentem, posunęła się do krytyki Kościoła katolickiego za jego zaangażowanie w obronę życia - donosi Nasz Dziennik.

Parlament Europejski zdecydowaną większością 394 głosów przegłosował kolejną rezolucję nawołującą do legalizacji zabijania dzieci poczętych jako środka na zmniejszenie śmiertelności matek. W dokumencie znalazł się skandaliczny, precedensowy zapis krytykujący Kościół katolicki za jego stosunek względem zabijania dzieci poczętych oraz stosowania środków antykoncepcyjnych, w tym także wczesnoporonnych. - Rezolucja przyjęta wczoraj przez Parlament to atak na istotę Kościoła - ocenił w rozmowie z Naszym Dziennikiem ks. bp Stanisław Stefanek, wiceprzewodniczący Rady Episkopatu ds. Rodziny. W opinii hierarchy, to już nie jest atak na jakiś szczegół nauczania czy na jakąś instytucję, czy nawet konkretną osobę, ale uderzenie w samą istotę Kościoła. - Należy się spodziewać, że przy tym założeniu, iż przyszłość świata ma być absolutnie ateistyczna i tylko zalegalizowane poglądy mają prawo bytu, a wszystkie inne trzeba będzie wyciszać, Kościół prawdopodobnie doczeka się zakazu funkcjonowania publicznego - stwierdził ks. bp Stanisław Stefanek. W przyjętej przez zgromadzenie Parlamentu Europejskiego rezolucji nie tylko utrzymano dotychczasowe zapisy odnoszące się do zabijania dzieci poczętych jako remedium na wszystkie bolączki Trzeciego Świata, ale wpisano również dodatkowe poprawki grupy liberalnej, które wprost krytykują Kościoły, w tym Kościół katolicki za głoszenie poglądów przeciwnych używaniu środków antykoncepcyjnych (pkt 20a). Tymczasem zgodnie z dotychczas prezentowanym przez PE stanowiskiem, a także z prawem międzynarodowym i dobrymi obyczajami stricte świecka instytucja nie ma prawa krytykować instytucji Kościoła katolickiego, mimo że jest on pełnoprawnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych. - Parlament Europejski ma prawo sformułować rezolucję o dowolnej treści, natomiast w tym przypadku sam zaprzecza deklarowanym przez siebie wartościom - powiedział w rozmowie z Naszym Dziennikiem prof. dr hab. Artur Nowak-Far, kierownik Katedry Prawa Europejskiego w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W jego opinii, PE naruszył zasadę, którą sam wyznaje, a mianowicie rozdziału władzy publicznej, świeckiej od kościelnej.

- Jest prawem Kościoła wypowiadanie się w tego typu sprawach, natomiast krytykowanie go za działalność, do której Kościół jest powołany i od której działalności Kościół nie może i nie powinien odstępować, jest po prostu sprzeniewierzeniem się tej zasadzie, której sam Parlament Europejski nie chciałby łamać - stwierdził, oceniając zarzuty, na jakie naraziło się zgromadzenie PE jako "głębokie". - Może istnieć dyskusja, ale jeżeli pojawia się krytyka Kościołów, to sprawa idzie za daleko - skonstatował. Podkreślił przy tym, iż jest niezbywalnym prawem Kościoła wypowiadanie się w tej kwestii zgodnie z nauką społeczną Kościoła katolickiego. - Taka wypowiedź jest szkodliwa politycznie - dodał Nowak-Far. Z potępieniem ze strony europejskich liberałów spotkały się także Stany Zjednoczone, które utrzymały zakaz dotowania z funduszy federalnych organizacji zajmujących się m.in. upowszechnianiem aborcji. - Jest to jeden z najgorszych dokumentów tej kadencji - ocenił w rozmowie z Naszym Dziennikiem eurodeputowany PiS Konrad Szymański. Poinformował, że grupie obrońców życia w zasadzie, z wyjątkiem jednego punktu (J), który w pewien sposób ogranicza pojęcie prawa reprodukcyjnego, nie udało się złagodzić wydźwięku dokumentu jako całości. Niepokojąca i oburzająca była postawa części posłów, którzy na co dzień deklarują się jako wyznający wartości chrześcijańskie, a którzy nie tylko, że nie sprzeciwili się zapisom rezolucji, ale opowiedzieli się za jej przyjęciem. - Tylko wybory mogą cokolwiek zmienić - skonstatował Szymański, oceniając sytuację, do jakiej doszło na zgromadzeniu PE. Dodał, iż "trzeba uporządkować myślenie w tych dziedzinach na prawicy", ponieważ najważniejszym problemem jest to, że część ruchu chrześcijańsko-demokratycznego nie widzi niczego złego w fakcie, że lewica narzuca nam fałszywą interpretację praw człowieka oraz zgubną filozofię dotyczącą polityki rozwojowej. - Być może boją się po prostu otwartego przyznania do tego, że światopogląd chrześcijański w życiu publicznym dyktuje coś zgoła innego. Udają, że to ich nie dotyczy - stwierdził. Nie jest niczym nowym, że europejskie środowiska lewicowe wyraźnie uznają prawo do zabijania dzieci poczętych za centralny element polityki rozwojowej i jeden z fundamentalnych elementów praw człowieka. Problem stanowi jednak postawa należących do centroprawicy oraz parlamentarnych frakcji chrześcijańskich eurodeputowanych, którzy nie tylko nie zdobyli się na otwarty sprzeciw, ale poparli skandaliczny projekt. - Wprawdzie dokument nie jest obligatoryjny, tyle że polityczna atmosfera czy polityczny kontekst wytwarzany przez takie rezolucje skutkuje tym, że Komisja Europejska współfinansuje takie programy, a nie powinna tego robić - tłumaczył Szymański, zapytany o zagrożenia płynące z tej rezolucji. Przypomniał, że Komisja Europejska rozpatruje wszelkie interpelacje w oparciu o tego typu rezolucje, które tak w tym, jak i w innych przypadkach funkcjonują jako tzw. prawo miękkie. - Stąd z europejskich funduszy finansuje się organizacje zajmujące się finansowaniem aborcji - podkreślił europoseł.