Kleryk w 2008 roku: Były ministrant z dużego miasta

KAI/a.

publikacja 01.10.2008 19:19

W tym roku kleryków na pierwszym roku jest mniej niż w latach ubiegłych, lecz największy spadek obserwuje się w mniejszych miastach.

W większych miastach sytuacja jest stabilna, a w Warszawie odnotowano wzrost – informuje ks. prof. Krzysztof Pawlina, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. Ks. Pawlina podkreśla, że większość nowych kleryków to mieszkańcy miast i coraz częściej – ludzie po studiach. – Są syntezą współczesnego pokolenia: odważni, wykształceni, bez kompleksów, ale jednocześnie chwiejni, poszukujący akceptacji i noszący w sobie wiele zranień – zaznacza. Jak informuje ks. prof. Krzysztof Pawlina, który jest też rektorem warszawskiego seminarium, prawdopodobnie pierwszy rok w seminariach diecezjalnych rozpocznie ok. 700 kleryków. W seminariach zakonnych na pierwszym roku studiować będzie ok. 240 kandydatów. „Jest to o 141 osób mniej niż w ubiegłym roku jeśli chodzi o diecezje, a o 47 osób mniej – jeśli chodzi o zakony” – mówi rektor. Dla porównania zaznacza, że wszystkich kleryków diecezjalnych jest w Polsce ok. 4010, natomiast w zakonach studiuje 1560 osób. Najliczniejsze seminaria w Polsce to seminarium w Tarnowie (233 kleryków na wszystkich latach), Katowicach (174), Przemyślu (158), Krakowie (148), Lublinie (138), Warszawie (128), Poznaniu (126) i Radomiu (125). Ks. Pawlina stwierdza, że najwięcej nowych seminarzystów zgłosiło się na pierwszy rok do Tarnowa (48). Na dalszych miejscach są Katowice (39) i Kraków (39) oraz Warszawa (30). Kapłan zaznacza, że mniej kandydatów pojawia się w diecezjach z mniejszymi miastami – np. łomżyńskiej, przemyskiej. W dużych miastach liczba powołań utrzymuje się na stabilnym poziomie. Tyle samo kandydatów zgłosiło się na pierwszy rok w zeszłym roku w Poznaniu i Krakowie. Nieco mniej jest obecnie we Wrocławiu i Gdańsku, natomiast w Warszawie w zeszłym roku zgłosiło się 22 kandydatów, obecnie zamierza zaś studiować 30. „Z badań, które przeprowadzałem w 2000 r. wynikało, że 47 proc. ówczesnych kleryków pochodziło ze wsi a 53 proc. z miast. Teraz nie mam dokładnych danych, ale bez wątpienia te procenty jeszcze bardziej się przesunęły. To miasta a nie wieś stają się głównym środowiskiem, z którego pochodzą nowi księża” – opowiada ks. Pawlina. Jakie są tego przyczyny? – "Przede wszystkim większość młodych ludzi, zwłaszcza tych, którzy mogą być kandydatami do seminarium, tzn. mają maturę – mieszka obecnie w miastach". Ponadto do seminarium zgłaszają się coraz częściej nie maturzyści, ale ludzie nieco starsi, w wieku 27, 28, 30 lat, czasem po studiach, choć – jak zaznacza ks. Pawlina – to również jest specyfika dużych miast. Jaskrawym i odbijającym od innych przykładem jest tutaj Warszawa. W tym roku na 30 kandydatów, 15 jest już po studiach, a najstarszy z nich ma 47 lat. „Takiej sytuacji, że połowa kleryków na pierwszym roku jest po wyższych studiach nie ma nigdzie w Polsce, natomiast pewnym elementem wspólnym jest fakt przesuwania poważniejszych decyzji na późniejszy czas” – podkreśla ks. Pawlina. „Tę tendencję obserwuje się już od jakiegoś czasu. Widać to odnośnie małżeństw, decyzji wstąpienia do seminarium, ale również wśród kleryków, jeśli chodzi o decyzję przystąpienia do święceń. Niektórzy przed święceniami proszą jeszcze o czas na przemyślenie” – opowiada.

„W młodym pokoleniu jest jakiś lęk przed poważną decyzją. Chcą więcej czasu, wolniej dojrzewają do pewnych rzeczy. Przesunął się też okres dorastania, w tym sensie, że młodzi chcą jak najpóźniej podejmować decyzje wiążące, które będą rzutować na ich przyszłość” – dodaje. Zdaniem rektora warszawskiego seminarium, obecne pokolenie to również pokolenie ludzi bardzo zmiennych, co jest w jakiejś mierze wynikiem wpływu współczesnej cywilizacji. „Fakt, że decyzja została podjęta dzisiaj nie oznacza, że jutro ta decyzja będzie taka sama” – wyjaśnia. Jak zaznacza – prawdopodobnie decyzje ludzi starszych, którzy wstępują do seminarium po studiach, po pewnym okresie pracy i zbierania doświadczenia życiowego, są już nieco dojrzalsze i trwalsze, ale wcale tak być nie musi. „Wiek nie oznacza jeszcze dojrzałości” – podkreśla. Większość powołań w Polsce to młodzi związani ze służbą liturgiczną ołtarza – ministranci i lektorzy. Z tych środowisk pochodzi ok. 74 proc. kleryków. 52 proc. związanych jest też z różnymi ruchami kościelnymi – najczęściej z Oazą, Odnową w Duchu Świętym i Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży. „Ci młodzi ludzie są syntezą współczesnego pokolenia. Kleryk wstępujący do seminarium to człowiek odważny, nieźle wykształcony, bez kompleksów. Poza tym jest już wprowadzony w życie Kościoła przez różne ruchy, zna trochę Kościół. Wchodzi do seminarium z pewnym poczuciem wartości. Z drugiej strony – jest to człowiek bardzo kruchy w swoich decyzjach, bardzo zmienny, potrzebujący akceptacji. Często ma za sobą doświadczenie rozbitego domu, braku ojca, rozwodu, rany spowodowane alkoholizmem ojca, czy innymi dramatami życiowymi. Oni te rany noszą w sobie. Od tego się nie da uciec. Portret kleryka jest odbiciem naszego życia społecznego” – podkreśla ks. Pawlina. Przyjęcie do seminarium składa się z 3 części. Pierwsza to weryfikacyjna rozmowa z rektorem, który dopuszcza do egzaminu. Druga to test wiedzy religijnej na poziomie szkoły średniej. Trzecia – test psychologiczny. Test służyć ma przede wszystkim wychowawcom i samym klerykom – jako rozeznanie odnośnie pracy nad sobą. Przyszli księża mają dostęp do wyników tego testu przy omawianiu z przełożonymi, co jest ich mocną, a co słabą stroną, na co należy szczególnie zwrócić uwagę itp. Ks. Pawlina zaznacza, że pewne osoby rezygnują lub są nie przyjmowane na wstępie. Informuje, że w tym roku w Warszawie 3 osoby nie zostały przyjęte ze względu na cechy osobowościowe. „Mają popracować trochę nad sobą po to, żeby ewentualnie za jakiś czas spróbować jeszcze raz” – wyjaśnia. Podkreśla natomiast, że część osób mimo zdanego egzaminu na wstępie rezygnuje. Takich osób w tym roku było w Warszawie 5. Dlaczego rezygnują? Zdaniem rektora widocznym problemem – i to nie tylko w Warszawie – jest brak wsparcia w powołaniu ze strony najbliższych. Dotyczy to – jak podkreśla – zwłaszcza rodzin, które mają jedno lub dwoje dzieci. „Często rodzice im po prostu zabraniają. Mówią: szkoda życia, marnujesz karierę! Albo: jesteś jedynakiem, przecież musisz mnie utrzymać! Obserwuję takie konkretne przykłady, widzę jakie ci młodzi ludzie przeżywają dramaty. Ze względu na poczucie obowiązku wobec rodziców nie mają odwagi powiedzieć: mamo, ja mam prawo do swojego życia, ja chcę wstąpić do seminarium” – opowiada rektor. „Spośród tych pięciu, którzy w tym roku zrezygnowali z seminarium mimo zdania egzaminu, co do trzech mam pewność, że przyczyną był niesprzyjający dom” – dodaje. Warszawskie seminarium oprócz swoich własnych kleryków kształci też 7 kleryków z diecezji wojskowej, którzy zamieszkują razem z warszawskimi seminarzystami. Oprócz tego udostępnia formację intelektualną barnabitom, kamilianom, pasjonistom, oblatom św. Józefa, klerykom z Drogi Neokatechumenalnej (w tym roku będzie ich 10 na pierwszym roku ) oraz grekokatolikom. Wykładowcy to księża profesorowie z seminarium, PAT i UKSW oraz wykładowcy świeccy, uczący języków obcych, psychologii, pedagogiki, łaciny. Na wykłady fakultatywne są dopraszani ludzie z uniwersytetu i innych uczelni warszawskich.