Państwo na tarczy

Piotr Legutko

GN 49/2013 |

publikacja 05.12.2013 00:15

Dlaczego dla globalnych koncernów jesteśmy trzecim światem, a służby nie chronią nas przed korupcją.

Państwo na tarczy Jacek Bednarczyk /PAP To największa afera korupcyjna ostatnich lat. Pracuje nad nią 3 prokuratorów i 7 funkcjonariuszy CBA. Aresztowano już 38 osób, a szef CBA Paweł Wojtunik zapowiada kolejne zatrzymania

Mamy do czynienia z ogromną aferą w administracji państwowej. Dotyczy ona tzw. miękkich projektów, głównie informatycznych, czyli takich, gdzie nie da się jednoznacznie określić, ile dana usługa naprawdę jest warta. W mętnej wodzie sprawnie łowili przedstawiciele wielkich koncernów. Ustawianie przetargów miało miejsce przede wszystkim w dawnym MSWiA i Komendzie Głównej Policji (najciemniej jest pod latarnią), ale także w MSZ, GUS, MAC. Korupcja była nie tylko pionowa (w resortach), ale i pozioma, bo te same nazwiska pojawiają się w kilku wątkach. Wciąż nie znamy skali zjawiska. Prokuratura nadal bada ponad 100 kontraktów. I ma pełne ręce roboty.

Centrum Promocji IBM

Mechanizm korupcyjny obrazowo opisał Paweł Wojtunik podczas rozmowy na antenie TVN 24: „Jeżeli ja wiem, ile pani posiada pieniędzy na remont, to zrobię pani remont razem ze swoimi kolegami właśnie za taką kwotę, jaką pani posiada, chociażby on miał kosztować faktycznie trzy, cztery razy mniej” – mówił szef CBA. Wielkie koncerny informatyczne z łatwością zdobyły informacje o tym, ile jest w Polsce do wzięcia, potem trzeba było tylko ustalić, komu i ile należy zapłacić, by kontrakt dostać… najlepiej nie stając nawet do zawodów. W 2008 roku IBM odpowiedział na zapytanie ofertowe za 46 tys. zł (przy takiej kwocie nie działa jeszcze ustawa o zamówieniach publicznych), zlecenie dostał i tym samym zagwarantował sobie prawo do zgarnięcia… ponad 70 mln złotych. Wystarczyło „niedopatrzenie” polegające na tym, że koncern nie przekazał praw autorskich do projektu. Dzięki temu trzy kolejne przetargi musiał wygrać IBM. Nic dziwnego, że po takim majstersztyku skrót CPI (Centrum Promocji Informatycznych) na korytarzach ministerialnych tłumaczono jako Centrum Promocji IBM. Ale projektów było na tyle dużo, że skorzystali też inni. Podejrzanymi o wręczanie milionowych łapówek są byli dyrektorzy sprzedaży polskich oddziałów różnych firm. Śledczy twierdzą, że za przychylność szef CPI Andrzej M. wziął od nich kilka milionów złotych w gotówce, samochód nissan qashqai i motocykl bmw. „Sponsorzy” ufundowali mu egzotyczne wakacje na Sri Lance i Malediwach oraz pomogli wykończyć trzy mieszkania.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.