Drużyna Korwina

Stefan Sękowski

GN 49/2013 |

publikacja 05.12.2013 00:15

Partia Janusza Korwin-Mikkego bryluje w sondażach. Działacze Nowej Prawicy szykują się na podbój Parlamentu Europejskiego.

Drużyna  Korwina Paweł Kula /epa/pap Stanisław Żółtek (z lewej) ma największe doświadczenie polityczne w partii Janusza Korwin-Mikkego. Teraz jest II wiceprezesem

Janusz Korwin-Mikke obecny jest w sferze publicznej już od kilkudziesięciu lat, w polityce III RP od jej zarania. Pierwszy raz od dawna rysuje się przed nim – a konkretnie przed Nową Prawicą Janusza Korwin-Mikkego, której przewodzi – realna szansa na sukces wyborczy. Partia regularnie otrzymuje 4–5 proc. poparcia w sondażach, co, jak na stronnictwo pozaparlamentarne, jest wynikiem bardzo dobrym. Gdyby w najbliższych wyborach NPJKM przekroczyła próg wyborczy, wprowadziłaby do Parlamentu Europejskiego trzech przedstawicieli.

Partia wodzowska

To głównie zasługa samego Korwin-Mikkego, który bryluje w telewizji i którego występy biją rekordy popularności w internecie. Członkowie Nowej Prawicy to kolejne pokolenie współpracowników JKM. To głównie ludzie młodzi, licealiści, studenci, także drobni przedsiębiorcy. Gdy Korwin-Mikke działał jeszcze w Unii Polityki Realnej, wśród jej członków było zawsze wiele osób, które, podzielając fundament jego poglądów, uważały, że partia, by odnieść sukces, musi się zmienić, stępić populistyczne ostrze, zrezygnować z wypowiedzi na tematy kontrowersyjne, a mało istotne.

Teraz jest inaczej: członków NP łączy wiara w to, że bez Korwina niczego w polityce nie osiągną. Stąd zgoda, by jego nazwisko pojawiło się w oficjalnej nazwie stronnictwa. – Janusz Korwin-Mikke to jedyna osoba w polskiej polityce, która nie zmieniła poglądów. Jest szczery i konsekwentny. NP to partia wodzowska, to nie ulega wątpliwości. Ale jeśli my się pod jego poglądami podpisujemy, to co w tym złego? – mówi 23-letnia Agata Banasik. Należy do Rady Głównej partii, poza tym studiuje stosunki międzynarodowe w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie, pracuje także w public relations. Do NP zapisała się, ponieważ jej zdaniem to jedyna partia w Polsce, która konsekwentnie łączy postulaty konserwatywne w sferze światopoglądowej i wolnorynkowe, jeśli chodzi o gospodarkę. Jest przeciwniczką „upaństwowienia sumienia”, co każe jej walczyć z feministkami. – Dlaczego mam płacić za czyjąś antykoncepcję czy in vitro, jeśli się na to nie zgadzam? Feministki są przeciwko wolnemu wyborowi. Chcę, by kobieta mogła wybrać, czy chce pracować zarobkowo, czy opiekować się dziećmi. Niestety, nasz system podatkowy stosuje wobec kobiet przymus ekonomiczny: ponieważ państwo zabiera ich mężom dużą część dochodu, muszą iść do pracy – tłumaczy.

Najwierniejszy z wiernych

Po tym, jak w internecie pojawił się filmik z Pikniku NP, na którym Banasik gromiła feministki, zaatakowały ją przedstawicielki tej ideologii. Jednak nietrudno zauważyć, że niektóre z argumentów padających w filmiku są niemal żywcem wzięte z felietonów JKM. – Prezes wypowiadał się w bardzo wielu kwestiach i niewiele da się dodać – odpowiada pytana o to Banasik. Nie można robić zarzutu z tego, że członkowie partii popierają poglądy swojego lidera, czy jednak nie jest to klub głównie jego wielbicieli? Czy są tam ludzie potrafiący przełożyć jego publicystyczny język na konkretne rozwiązania? Takim człowiekiem jest być może II wiceprezes partii, Stanisław Żółtek. Pracuje jako korepetytor z matematyki, w otoczeniu Korwina od 1991 r., ma największe doświadczenie polityczne w partii. Przez dwie kadencje był radnym Krakowa, przez niecałe dwa lata (1997–1998) wiceprezydentem tego miasta. Żółtek doprowadził m.in. do wykupu mieszkań gminnych przez ich najemców, uznania za zasadę sprzedaży majątku gminy w przetargach celowych oraz podniesienia liczby udzielanych koncesji na sprzedaż alkoholu w mieście do poziomu, przy którym koncesjonowanie stało się czystym symbolem. W 2002 r., kilka miesięcy przed kolejnymi wyborami samorządowymi, oskarżono go o łapówkarstwo. Został nawet na 4 miesiące aresztowany.

Dwa lata później sąd oczyścił go z zarzutów, a w 2010 roku przyznał mu odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie (zarówno Żółtek, jak i prokuratura odwołali się od wyroku; sprawa trwa do dziś). – Żyjemy w państwie bezprawia. Prokuratorzy wnioskują o aresztowania, by na podejrzanych wymusić przyznanie się do winy, sędziowie automatycznie się na to zgadzają. Osadzeni w areszcie mają tam gorsze warunki niż skazańcy – mówi GN Stanisław Żółtek. To jeden z tematów, którymi chce zajmować się jako polityk. – Parlament Europejski może być dobrym narzędziem do walki z patologiami. Choć nienawidzę UE, to w kwestiach praw obywatelskich jesteśmy daleko w tyle – dodaje.

Nadchodzi czas?

O tym, że nadszedł czas na pierwszy sukces od roku 1991, kiedy to UPR wprowadziła do Sejmu 3 posłów, przekonany jest I wiceprezes NP Artur Dziambor. – Ludzie po latach zauważają, że Korwin-Mikke zawsze miał rację, że polityczny establishment wymienia się u władzy, ale jego przedstawiciele niczym się od siebie nie różnią – mówi GN. 31-latek jest właścicielem szkoły językowej, w której uczy angielskiego. Sam, jak mówi, musiał „dorosnąć do Korwina”. Tuż przed wyborami w 2005 r. wstąpił do PiS, bo chciał w tej partii tworzyć skrzydło wolnorynkowe. Odszedł po dwóch latach. Dziś uważa, że nie można być konserwatywno-liberalnym Wallenrodem w większej partii. – Z biegiem czasu przesiąka się poglądami większości. Tworzą się powiązania zależności i interesów, mało kto zaryzykuje karierą dla poglądów – mówi. Dziambor chciałby zreformować polską edukację. Ma pomysł, jak sprywatyzować szkolnictwo wyższe „od jutra”. – Ludzie muszą się nauczyć, że edukacja jest towarem, który ma umożliwić zdobycie dobrej pracy. Uczelnie powinny prowadzić kierunki celowe, zamawiane przez firmy zainteresowane zatrudnieniem wysoko wykwalifikowanej kadry – tłumaczy. W NP odpowiada za strategię medialną. Uważa, że partia ma realne szanse na wejście na razie do PE, później do Sejmu. Siła tkwi w internecie, w którym bezinteresowni zwolennicy są bardzo aktywni. Głównie przesyłając znajomym linki do artykułów i filmów z Korwinem, a także biorąc udział w dyskusjach. Wysokiego poparcia w sondażach nie da się przeoczyć. Jednak może ono nie przełożyć się na wynik wyborczy – sam internet to za mało. NP, nie mając wielkich pieniędzy, musi walczyć z mającymi dostęp do budżetowych dotacji wielkimi partiami parlamentarnymi. Poza tym, jak to już bywało, prezes NP na krótko przed wyborami może rzucić jakąś skandaliczną wypowiedź, przez którą część wyborców odwróci się od jego ugrupowania. Wtedy Wszyscy Ludzie Korwina napracują się przy kampanii wyborczej, a wymiernym efektem będzie jedynie wzrost sprzedaży quasi-partyjnego tygodnika „Najwyższy Czas!” oraz zbiorów felietonów JKM. Ale to nie zrazi członków NP – w rozmowach podkreślają, że w ich działalności nie chodzi jedynie o sukces wyborczy, ale przede wszystkim o edukację społeczeństwa. W następnych wyborach już na pewno się uda.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.