L'Osservatore Romano odpiera zarzuty wobec Benedykta XVI

KAI/sx

publikacja 21.12.2008 19:08

„L'Osservatore Romano" powraca do ataku na Benedykta XVI, który pojawił się przed tygodniem w dzienniku „La Repubblica".

Watykanista rzymskiej gazety Marco Politi zarzucił papieżowi, że jego wystąpienia są przeintelektualizowane, że jest on wszystkiemu przeciwny, że nie zależy mu na dialogu z innymi religiami. Tym razem zarzuty te odpiera sekretarz redakcji watykańskiego dziennika, Carlo De Cicco. Za punkt wyjścia bierze on sobotnie spotkanie Benedykta XVI z dziećmi z włoskiej Akcji Katolickiej. „Benedykt XVI nazywany jest teologiem, ale w jasności i zdolności do wyrażania w prosty sposób trudnych pojęć, jest wielkim pedagogiem wiary. Dlatego rozumieją go dzieci. Nie mają one wrażenia, że jest złym nauczycielem. I nie odbierają go także jako nudnego profesora, który odbiera im ochotę do radości. Dzieci potrafią odkryć dorosłych antypatycznych, agresywnych, nużących, niepotrzebnie wymagających. Źle się z nimi czują” - pisze sekretarz redakcji watykańskiego dziennika. Zdaniem De Cicco „papież Benedykt, mimo swej nieprzystępnej natury graniczącej z nieśmiałością potrafi z młodzieżą zdobyć się na wychowawcze arcydzieło, którego od wychowawców oczekiwał ksiądz Bosko: nie tylko kochać młodzież, ale sprawić, by wiedziała ona, że jest kochana”. „Jest mało prawdopodobne, aby osoba urocza w obejściu i obdarzona otwartym umysłem mogła mówić jedynie 'nie' bądź myślała, że najlepszym Kościołem jest Kościół obwarowany. W rzeczywistości Benedykt XVI jest na prawdę inny, aniżeli go się maluje w pospieszny sposób. Można go również przedstawić jako kozła ofiarnego wszelkiego rodzaju pretensji w stosunku do Kościoła, nie można jednak z lekkim sercem twierdzić, że w przeciwieństwie do niedawnej przeszłości, wzniósł on bariery oddzielające od kultur, religii, oczekiwań sprawiedliwości i solidarności. W porównaniu ze swymi bezpośrednimi poprzednikami zobowiązanymi do realizacji wskazań Soboru Benedykt XVI nie uważa się mniej z nimi związany i wymaga jeszcze większej odpowiedzialności od swoich rozmówców każdej wiary i każdej kultury” – pisze sekretarz redakcji „L'Osservatore Romano”.