Papież triumfuje w ogniu krytyki?

Dziennik/ Rzeczpospolita/ jk

publikacja 27.01.2009 11:52

Media nie rezygnują z komentowania sobotniej decyzji papieża o zdjęciu ekskomuniki z czterech biskupów-lefebrystów.

Dominuje ton oburzenia, zwłaszcza związany z wypowiedziami bpa Williamsona i zarzutami o "cofanie historii kościoła o sto lat", ale zaczynają też pojawiać się inne reakcje. Dziennik po zrelacjonowaniu krytyki i postawieniu w wątpliwość pielgrzymki papieskiej do Ziemi Świętej zauważa wypowiedź Isabelle de Gaulmyn z francuskiego "La Croix" i kończy wnioskiem: "Mimo fatalnego wrażenia wywołanego na całym świecie przez "ułaskawienie" lefebrystów, w wewnętrznych realiach Kościoła to papież może zostać uznany za zwycięzcę. Jednym ruchem zlikwidował jedyną schizmę w łonie Kościoła w XX wieku. Osiągnął zatem to, co nie udało mu się 20 lat temu, gdy jako kardynał Ratzinger negocjował z lefebrystami, by nie odchodzili od Rzymu i boleśnie przeżył swoją ówczesną porażkę. Dziś Benedykt XVI, mimo oburzenia świata, triumfuje." "Rzeczpospolita" relacjonuje krytyczne wypowiedzi środowisk żydowskich i "postępowych". Cytuje rabina Szlomo Bekhora (wypowiedź na łamach pisma "La Repubblica"): "Nie można trzymać w drużynie kogoś, kto opowiada się za masową zagładą, mówić, że się z nim nie zgadza i jednocześnie grać z nim razem" czy wiceprzewodniczącego niemieckiej wspólnoty żydowskiej Dietera Graumanna, który mówi: "To niebywały akt prowokacji; szczególnie bolesne, zdumiewające i godne potępienia jest to, że to niemiecki papież opowiada się za nastaniem epoki lodowcowej w stosunkach między Żydami a Kościołem katolickim". Marco Politi zwraca uwagę, że Benedykt XVI "znany jest z teologicznego zrywu, bardziej niż pozytywnego wobec judaizmu, a jednak Watykan podminowuje dialog z Żydami miesiąc po miesiącu". A Gianni Gennari, publicysta i teolog „Avvenire” proponuje, żeby papież wysłał bpa Williamsona z eskortą do obozu Auschwitz z nakazem przyklęknięcia tam, gdzie sam to uczynił w 2006 r., ewentualnie polecił mu odbycie pielgrzymki do Jerozolimy z odwiedzinami w Yad Vashem i pod Ścianą Płaczu.

"Ostatnie wydarzenia są znakiem usztywnienia Watykanu i stałego marszu wstecz" - ocenia z kolei Hans Kueng. Jego zdaniem "jest to bardzo niepokojące". Dodaje też, że "papież Wojtyła umiał uniknąć pewnych błędów i lepiej potrafił przemawiać do ludzi". "I to on ekskomunikował biskupów Lefebvre'a". Benedykt XVI zaś "żyje w swoim świecie, oddalił się od ludzi i żyjąc wielkimi procesjami oraz pompatycznymi ceremoniami nie widzi problemów wiernych". - relacjonuje "Rzeczpospolita" wypowiedź Hansa Kuenga. Znajdujemy tu także komentarze, wspierające stanowisko tradycjonalistów. "Watykaniści przez lata zachwycali się otwarciem Kościoła katolickiego na inne wyznania. - pisze Dominik Zdort - Aprobata dla ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego wydawała się nie mieć granic. Aż do momentu, gdy Kościół katolicki rozpoczął rozmowy z Bractwem Św. Piusa X." "Benedykt XVI zastosował w praktyce encyklikę swojego poprzednika „Ut unum sint”. Ale ponieważ zastosował ją wobec tradycjonalistycznych lefebrystów, a nie wobec któregoś z „nowoczesnych” wyznań protestanckich, to wywołał wrzawę, jakiej dawno nie słyszeliśmy." - komentuje publicysta. Ważny aspekt sprawy zauważa z kolei Michał Barcikowski (historyk, publikuje w dwumiesięczniku "Christianitas"). Dostrzega zagrożenie duchowe, jakie wieloletnia schizma niesie dla sumienia uczestniczących w niej osób - księży i świeckich, porównując ją do partyzantki, która po latach "musi prowadzić do swego rodzaju zdziczenia i demoralizacji". Zwraca uwagę, że "papieski dokument jest wielkim sprawdzianem dla biskupów i kapłanów FSSPX: czy bardziej zależy im na realnej, nie tylko formalnej obecności we współczesnym Kościele, czy też [...] interesuje ich jedynie nienaruszone trwanie w szklarni, w której się schronili i która pozwoliła przetrwać im mroźną zimę?" Publicysta podkreśla działania Benedykta XVI, które - jego zdaniem - mają "oczyścić" Kościół z "ekumenizmu polegającego na dialogu z pominięciem głoszenia prawdy" czy "niektórych aspektów zreformowanej liturgii zaciemniających przekaz wiary", ale zauważa również te, które zachowują i umacniają to, co w Kościele po SV II według niego jest najlepsze, czyli "aktywność i samodzielność świeckich" oraz "radykalizm ewangeliczny niektórych posoborowych ruchów liturgicznych".