Dlaczego wolę ateistów

Jacek Dziedzina

publikacja 05.11.2008 15:34

Tydzień temu pisałem o akcji ateistów w Londynie. Chcą oblepić autobusy miejskie napisem „Boga prawdopodobnie nie ma". To z pewnością bardziej uczciwe niż akcja miejskich władz Oxfordu: likwidują Boże Narodzenie w imię… tolerancji wobec innych religii. Aż głupio to komentować.

No ale jednak powygłupiam się trochę. Choćby dlatego, że po decyzji władz Oxfordu poczułem większą sympatię dla ateistów z Londynu, z prof. Dawkinsem na czele. Przynajmniej uczciwie postawili sprawę: nie wierzymy w Boga i chcemy to światu zademonstrować. W tym szaleństwie i dramacie jest metoda. Natomiast zupełnie nie wiadomo, o co chodzi decydentom z intelektualnej stolicy Wielkiej Brytanii. Tłumaczyli, że likwidacja Bożego Narodzenia i ustanowienie w jego miejsce Zimowego Święta Światła (serio, serio!) pozwoli objąć radością świętowania większą liczbę mieszkańców Oxfordu. No bo to skandal, żeby tylko chrześcijanie świętowali ostatnie dni roku. Tylko pojawił się problem: potencjalni beneficjenci tego projektu, czyli mniejszość muzułmańska i żydowska, są oburzeni tym tolerancyjnym dekretem. „Czuję się osobiście dotknięty i obrażony. Boże Narodzenie jest czymś wyjątkowym, nie można go pominąć czy, co więcej, wymazać z brytyjskiej kultury” – stwierdził Sabir Hussain Mirza, przewodniczący Muzułmańskiej Rady Oxfordu. A miejscowy rabin, Eli Bracknell, dodał: „Zachowanie bożonarodzeniowych tradycji jest czymś ważnym i ich wymazywanie może tylko zaszkodzić tożsamości Wielkiej Brytanii”. Wygląda na to, że zamiast „obejmowania” większej liczby mieszkańców grudniowym świętem, władze Oxfordu będą same imprezować podczas swojego Zimowego Święta Światła. To nie jest zupełna nowość w Wielkiej Brytanii. Tendencja wypierania tradycji chrześcijańskiej nawet z chrześcijańskich świąt widoczna jest od lat. Mieszkałem kiedyś dłuższy czas na Wyspach. I zawsze miałem problem, żeby znaleźć jakąś kartkę z religijną treścią. Przeważały „Seasonal Greetings”. I puste życzenia w środku: „Dużo zabawy i radości zimowej!” Kiedy w końcu znalazłem coś z małym Jezusem na okładce, z obawą pisałem znajomym Anglikom, żeby doświadczyli Boga w swoim życiu. Patrzyli zdziwieni, ale też poruszeni. Za bardzo odwykli od prawdy Bożego Narodzenia. „Intelektualiści” z Oxfordu jeszcze im w tym pomagają. To ja już wolę ateistów. Przynajmniej uczciwie mówią, w co nie wierzą. Z nimi można jeszcze pogadać.