Nadzieja Kościoła

Paweł Kostecki

publikacja 01.09.2005 09:53

Dziś można już pokusić się o spokojną analizę tego spotkania

W dniu otwarcia XX Światowych Dni Młodzieży okładkę niemieckiego dziennika „Bild” zdobił znamienny tytuł – „Kolleluja!”. To połączenie – nazwy miejsca goszczącego młodzież całego świata (Koln) i radosnego zawołania ‘Alleluja’ – najlepiej chyba oddaje nastrój i atmosferę tych kilku sierpniowych dni. Ponad 800 tysięcy ludzi ze 193 krajów przybyło do Kolonii, aby – nawiązując do hasła tegorocznych ŚDM - „oddać pokłon Panu” oraz spotkać się z Piotrem naszych czasów, Benedyktem XVI. I plan ten wykonali z nawiązką. Dziś można już powoli pokusić się o spokojną analizę tego spotkania. Kościół Chrystusowy jest młody i pełen życia – taki wniosek nasuwał się automatycznie, gdy obserwowało się tłumy zgromadzone wokół kolońskiej katedry, nad brzegami Renu oraz na wielkim polu Marienfeld. I w tym momencie aktualności nabierają słowa skierowane przez Sługę Bożego Jana Pawła II w Orędziu do Młodzieży w 1992 roku: „Oto znowu świat mógł zobaczyć Kościół młody i misyjny, Kościół pełen radości i nadziei.” Młodzież, która trwa w radosnym tańcu i atmosferze zabawy, by po chwili zatopić się w cichej modlitwie, jest bez wątpienia nadzieją Kościoła. Pojawią się tu oczywiście i głosy sceptyczne. Już dziś bowiem wielu twierdzi, jak przy innych podobnych okazjach, że był to tylko zryw i na dłuższą metę nie przyniesie to wymiernych zmian w życiu tych młodych ludzi. Czy mamy jednak prawo do takich osądów? W odpowiedzi można postawić inne pytanie. Gdzie ta młodzież ma szukać impulsu do stawania się lepszymi, jeśli nie tam, przy boku papieża – swego pasterza – oraz tysięcy swoich sióstr i braci w Chrystusie? Nie wolno nam zapominać o jednym podstawowym fakcie. Każdy z przybyłych do Kolonii – niezależnie od intencji, które nim kierowały – odpowiedział nie tylko na zaproszenie Jana Pawła II, ponowione następnie przez Benedykta XVI, ale przede wszystkim na głos Ducha Świętego. Boże działanie w człowieku jest tajemnicą. Może nawet lepiej jest mówić o współpracy bosko-ludzkiej. Bóg zaprasza do dialogu człowieka z całym bogactwem jego wolności. Bóg nie działa pod przymusem. I uczestnicy XX ŚDM na to zaproszenie odpowiedzieli. Albowiem „Światowe Dni i Spotkania Młodzieży to opatrznościowe chwile refleksji, które pozwalają młodym zastanowić się nad ich najgłębszymi pragnieniami, umocnić świadomość przynależności do Kościoła, a także wyznawać, z coraz większą radością i odwagą, wspólną wiarę w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

W tych momentach wielu młodych, idąc za głosem Ducha Świętego, głosem silnym i łagodnym, podejmuje dojrzałe i śmiałe decyzje, które wpłyną być może na przyszły bieg dziejów.” (Jan Paweł II, Orędzie do Młodzieży, 1993) Wierzyć należy, że i czas spędzony w Kolonii będzie dla tej młodzieży czasem przełomowym. W tym krótkim podsumowaniu nie może też zabraknąć miejsca dla osoby, która już tutaj została wspomniana, czyli Ojca Świętego Benedykta XVI. „Pancerny kardynał”, „surowy intelektualista i stróż wiary katolickiej”, wbrew przypuszczeniom wielu środowisk, sprostał temu pierwszemu poważnemu zadaniu w nowej dla siebie roli – następcy św. Piotra. Początkowo stremowany, z każdym dniem nabierał coraz większej pewności siebie. Jakże pięknym i wymownym symbolem był widok papieża, który – jak rybak wyruszający na połów – płynął na statku po Renie i z szeroko rozłożonymi ramionami witał wiwatującą młodzież. I jemu również udzielił się ten entuzjazm. Podczas nocnego czuwania oraz Mszy świętej na zakończenie nie onieśmielało go już gromkie „Benedetto” skandowane przez prawie milion młodych dziewcząt i chłopców. Z pewnością papież nie chce być jednak ich idolem, we współczesnym rozumieniu tego słowa. W swoich przemówieniach i homiliach wskazywał nieustannie na tego, który powierzył mu opiekę nad Kościołem, czyli na Jezusa Chrystusa. Benedykt XVI nie zapominał również o swym poprzedniku na Stolicy Piotrowej, Janie Pawle II – człowieku prawdziwie Chrystusowym – do którego często nawiązywał w swych wystąpieniach. Czy zatem można mówić o XX Światowych Dniach Młodzieży w kategoriach sukcesu? Pytanie jest trudne, bo niesie ze sobą następne. Co oznacza sukces w tym przypadku? Czy nie będzie nim bowiem wypełnienie przez młodych całego świata słów, które skierował do nich Benedykt XVI na zakończenie homilii, wygłoszonej podczas Mszy św. na błoniach Marienfeld, kończącej ŚDM: „Wiem, że jako młodzi ludzie dążycie do rzeczy wielkich, że pragniecie się angażować na rzecz lepszego świata. Pokażcie to ludziom, pokażcie to światu, który czeka na takie właśnie świadectwo uczniów Jezusa Chrystusa i który, przede wszystkim dzięki waszej miłości, będzie mógł odkryć gwiazdę, za którą jako wierzący idziemy.”