Brazylia - krok ku śmierci...

ks. Mariusz Berko, Saramandaia, Salvador, Brazylia

publikacja 03.12.2005 16:50

Kapłan nachylił się, aby wziąć kluczyki, ale już nie dał rady... Padł jeden strzał...

Trzy miesiące temu ksiądz Edson w sąsiedniej parafii wsiadał do swojego samochodu stojącego naprzeciw kościoła. Była druga po południu w piękny słoneczny dzień. Kiedy zatrzasnął drzwi swojego samochodu, do okna podszedł chłopiec ubrany w typową czapeczkę z daszkiem. Nachylił się i wystawiając pistolet dał rozkaz - „rzuć kluczyki do samochodu!”. Ksiądz Edson po prostu puścił kluczyki. Chłopiec dodał - „Na zewnątrz”. Kapłan nachylił się, aby wziąć kluczyki, ale już nie dał rady... Padł jeden strzał w szyję. Kula przeszyła płuca i wyszła pod łopatką... Chłopiec odszedł spokojnie, nie zatrzymywany przez nikogo z przechodniów, którzy słyszeli strzał. 17-letni chłopiec, z sąsiedniej faveli, który wiedział do kogo strzela. Nie skończył szkoły. Nie ma domu, rodziny etc. Jest nikim, ale ma pistolet. Wtedy dodaje, „teraz ja tu rządzę”. Policja zaczęła poszukiwania po 4 dniach (po interwencji biskupa) i znalazła go. Przyznał się, że strzelił, ale nie do winy. „Ten ksiądz mógł mieć pod siedzeniem pistolet. To była tylko obrona. Mógł rzucić kluczyki przez okno”. Nie został aresztowany. Jest nieletni (ma 17 lat) i nie uciekał przed policją. Czeka na rozprawę. Codziennie chodzi po dzielnicy ze swym pistoletem... I takich jest tysiące... Nie tysiące w kraju. Tysiące w naszej DZIELNICY. W tym kraju pistolet może mieć każdy (mimo że oficjalnie podaje się, że trzeba pozwolenie) i może go kupić za 100 zł. A jak nie ma, to pożyczy na dzień, za 20 zł, aby zdążył zastrzelić sąsiada, brata etc. Nawet nie musi tego robić sam, bo wielu jest chętnych, którzy to zrobią za skrzynkę piwa... Policjant zastrzelił dziewczynę w czasie kontroli pojazdu... niechcący. Jest wolny. Inny postrzelił 19-letniego inwalidę i ten jeszcze żył, więc z innymi policjantami wywieziono go za miasto, żeby dokonać egzekucji. Strzelanina z pistoletów, karabinów, etc., to już rutyna favel zdominowanych przez bandy sprzedawców narkotyków.

Są tacy, którzy próbują się przeciwstawić. Siostra Dorothy, amerykańska zakonnica, przez prawie trzydzieści lat, żyła wśród biednych Indian Amazonii. Walczyła o nich, zabijanych przez brazylijskich plantatorów, policjantów, morderców na zamówienie. Karczowanie tysięcy hektarów dżungli amazońskiej, zabija wszelkie życie, zmienia klimat, a wreszcie zabija tych, którzy żyją w pobliżu. Brazylijscy plantatorzy, nie mają litości dla nikogo i niczego. Policja jest najczęściej od wypełniania rozkazów tych bogaczy. Wszyscy więc boją się odezwać, zapytać o prawo do życia. Jednak siostra Dorothy, wątła kobieta, już po sześćdziesiątce, zawsze mówiła i walczyła. Wiele razy była oskarżana o szpiegostwo amerykańskie, o kontakty z przemytnikami narkotyków z Kolumbii i cierpiała wiele prześladowań, spreparowanych przez policję z Belem. Jednak zawsze miała odwagę stawiać czoła. Przyszła do telewizji, donosząc o masakrze w stanie Para. Szef policji, któremu udowodniono zamordowanie 17 osób, został skazany na ponad 200 lat więzienia. Dwa tygodnie temu wyszedł na wolność za „dobre sprawowanie”. Po kilkunastu miesiącach. Siostra Dorothy, w małym miasteczku, w stanie Para, idąc z zakupami dla dzieci w swojej szkółce, została zastrzelona... Pięć strzałów w brzuch i w głowę. Dwóch mężczyzn - „wynajem do zabijania”, za niewielką sumę wykonało życzenie tych, co są „panami” tej ziemi... Nikt nie odpowiedział za tę zbrodnię... Tylko cichy płacz dzieci pozostawionych w szkółce. Tylko kilka kobiet, które zatrzymują się w miejscu, gdzie deszcz zmył już krew siostry... A ona nie przestaje wołać ... A ona nie przestaje mówić o tych co cierpią w Amazonii, o prześladowaniach tych co z jednego są narodu ... W połowie października, późnym wieczorem ze smutkiem słuchałem wiadomości z referendum narodu brazylijskiego, które dotyczyło zakazu wolnej produkcji i sprzedaży broni palnej w Brazylii. Prawie 70 procent głosujących Brazylijczyków głosowało przeciw zakazowi - czyli za wolną produkcją i sprzedażą pistoletów, karabinów etc. Brazylijczycy wybrali posiadanie broni... a przecież wszyscy tu mówią o pokoju, o życiu i wolności. Dlaczego Brazylijczycy wybrali pistolet, przemoc, śmierć zamiast pokoju? Trudno to zrozumieć.

Brazylia cierpi na największą w skali świata falę przemocy. Rocznie na ulicy ginie zastrzelonych ok. 80 tysięcy, zwłaszcza młodych ludzi. Statystyki podają tylko tych, których policja zastała na ulicy martwych, bo jeśli ktoś był postrzelony i zmarł w karetce, uznawany jest już za „zmarłego”, a nie za zabitego. Jest jeszcze rocznie ok. 200 tys. zaginionych, z których przynajmniej połowa już nie żyje, ale nikt ich nie szuka... Ilu Brazylijczyków naprawdę ginie z rąk bandytów, przemytników, policji, sąsiadów, ojców, polityków etc.? Nikt nie wie. I nawet nie mówi się o tym wiele w telewizji brazylijskiej. Łatwiej pokazywać martwych amerykanów w Iraku (przez dwa lata wojny i terroryzmu, zginęło 2 tys.) niż dzieci o martwych oczach, zabite za rogiem domu. Czy ktoś może wyobrazić sobie całe miasto Tarnów, wymordowane w ciągu roku (taka liczba mniej więcej ginie w Brazylii)? Na mojej faveli ludzie głosowali przeciw pistoletom, bo jest już im wszystko jedno. Są już zmęczeni śmiercią, krwią i biedą. Ale większość Brazylijczyków wie, że nie może oczekiwać na miłosierdzie nikogo. Policjant zabija tak samo jak złodziej. Politycy, poza mocną propagandą imperializmu amerykańskiego, jak i dominacji europejskiej (dobrze jest mieć wroga, na którego zrzuca się całą winę), prześcigają się w korupcji, czyli w zwykłym okradaniu kraju. Nie jest to jakiś przypadek. Dodam jedynie, że suma przeznaczona na reklamę rządzących jest dwa razy większa niż na całe szkolnictwo i opiekę zdrowotną łącznie. Może napiszę to inaczej. Więcej wydaje się pieniędzy publicznych na nagrywanie reklamy rządu, niż na wszystkie szkoły i szpitale Brazylii.

Aktualny rząd komunistów, jest przykładem największego zakłamania komunizmu. Głosząc hasła społeczne, przejął miliony dolarów na własne konta, nie ofiarując ani jednego reała na biednych, z budżetu państwa. Reklamę robi sobie pokazując dzieła socjalne ... Kościoła katolickiego, jak np. cysterny w sertao na Bahia, lub „fome zero” finansowane jedynie przez osoby indywidualne, motywowane wiarą. W Brazylii propaganda osiągnęła w okłamywania ludu stopień doskonały. Wszystko temu służy - filmy brazylijskie (uwaga - wpływają bardzo destruktywnie na psychikę oglądających), wiadomości, programy rozrywkowe, a nawet piłka nożna. Brazylijczyk żyje jak pod kloszem napełnionym odorem, który otępia. Wszystko to sprawia, że kraj ten nie zmienia swego statusu. Wielu żyjących w nędzy materialnej, moralnej i braku jakiejkolwiek edukacji i część żyjąca w luksusie i zakłamaniu. Smutne to i może wielu pomyśli, że przesadzam, bo widzieli Brazylijczyków radosnych, tańczących etc. Tak, ten naród ma w sobie wiele radości, wielu nie chce mówić i myśleć o problemach i smutkach. Jednak mam takie wrażenie, że wszystko jest wyborem narkotyku, życia w ekstazie... która wcześniej czy później przynosi śmierć. Piszę te słowa, bo naszym zadaniem jest mówić w imieniu tego ludu. Naciskać władze krajów, w których żyjemy, aby nie ulegały presji „udzielania pożyczek rządom”, takim jak brazylijski, ale naciskały na wypełnienie zadań społecznych. Musimy wspólnie apelować, aby ci, co są u sterów krajów trzeciego świata, umieli zmienić swoją politykę „kradzieży”, na politykę społeczną swoich narodów. Nasza modlitwa, nasz głos w dyskusjach i nasze apele do polityków, mają swój sens. Brazylijczycy nie są w stanie wyzwolić się z lęku, z przemocy, z cywilizacji śmierci coraz bardziej ogarniającej ten kraj. Późną nocą w jednej stacji telewizyjnej usłyszałem piosenkę, której słowa były tak znamienne: „Mój kraj, Brazylia jest ciężarna..., ale idzie powoli do przodu przez miękkie podłoże błota. Mój kraj, Brazylia jest ciężarna..., zapada się coraz bardziej, ale na twarzy na uśmiech. Mój kraj Brazylia jest ciężarna..., chce jeszcze jeden krok, krok ku śmierci. Mój kraj Brazylia, jest ciężarna..., dlaczego nigdy nie była w stanie błogosławionym?”. Z TYM APELEM O MODLITWĘ O BŁOGOSŁAWIEŃSTWO BRAZYLII I BRAZYLIJCZYKÓW, POZOSTAWIAM WAS. Zapraszam do innych listów i zdjęć w galerii