Francja przeciw katolikom

Jerzy Szygiel

GN 40/2014 |

publikacja 02.10.2014 00:15

Według danych francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych w latach 2008–2013 liczba ataków na katolickie świątynie potroiła się. Ale to tylko część problemu. Katolicy znowu wychodzą więc na ulice.

Francuzi znów będą manifestować przeciwko narzucaniu społeczeństwu lewicowej ideologii ETIENNE LAURENT /EPA/pap Francuzi znów będą manifestować przeciwko narzucaniu społeczeństwu lewicowej ideologii

Na 5 października przewidziano dwie narodowe manifestacje: w Paryżu i stolicy Akwitanii Bordeaux. Kroplą, która przelała czarę cierpliwości, był wyrok paryskiego sądu z 10 września w sprawie demonstracji „sekstremistek” z Femenu, radykalnej organizacji feministycznej, która w lutym zeszłego roku wdarła się do paryskiej katedry Notre Dame (Matki Bożej). Dziewięć młodych półnagich kobiet – Ukrainek i Francuzek – postanowiło wówczas „świętować” rezygnację papieża Benedykta XVI i „radośnie uderzyć w katedralne dzwony”, wznosząc okrzyki na cześć aborcji, homoseksualizmu i tzw. homo-małżeństwa. Na ciałach wypisały bluźniercze, antykatolickie hasła, a w dłoniach trzymały młotki, którymi zaczęły walić w umieszczone na posadzce nowe dzwony, wystawione tam z okazji 850-lecia katedry. Straż porządkowa usunęła je stamtąd z największym trudem, bo działaczki Femenu były otoczone tłumkiem fotografów i kamerzystów ściągniętych przez nie do świątyni. Dwie z nich skarżyły się potem na ból ramion wywołany „brutalnością” porządkowych.

Sąd, w imieniu Republiki Francuskiej, zawyrokował, że postępowanie służby porządkowej było niedopuszczalne. Trzej mężczyźni, którzy „bezprawnie” zabrali się za wypychanie rozebranych „sekstremistek” ze świątyni, zostali skazani na mandaty od 300 do 1000 euro w zawieszeniu. Sąd ostrzegł skazanych, by nigdy więcej nie bronili w ten sposób kościoła. Triumfująca Inna Szewczenko, przywódczyni francuskiego Femenu, zapowiedziała, że „to nie koniec”, że jej ugrupowanie jeszcze odwiedzi Notre Dame. Miała powody do triumfu: sąd uwolnił napastniczki od odpowiedzialności za uszkodzenie dzwonów, gdyż nie da się udowodnić, że ślady uszkodzeń pochodzą z dnia ich demonstracji, jak wykazywał adwokat Femenu Patrick Klugman. Prokuratura będzie się odwoływać, ale to ona zdecydowała się ograniczyć oskarżenie wyłącznie do wymiaru materialnego. Nie skorzystała z przepisów o nakłanianiu do nienawiści na tle religijnym ani żadnych innych, które mogłyby jakkolwiek napiętnować ukraińskie organizatorki.

Taka polityka państwa wobec wierzących nie wywołała specjalnego oburzenia dominujących mediów. Ktoś zdziwił się jedynie, że mężczyzna, który z politycznym plakatem w ręku na 40 sekund przerwał nie Mszę, lecz mecz tenisowy na Roland Garros, poszedł do więzienia na pół roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.