Meksyk: Kościół walczy ze skutkami świńskiej grypy

KAI/sx

publikacja 01.05.2009 19:35

W związku z szalejącą w Meksyku epidemią świńskiej arcybiskup San Luis Potosi, Luis Morales Reyes, sięgnął po bardzo drastyczne środki.

Ze względu na łatwość zarażenia się wirusem nie wolno korzystać z konfesjonałów, kościoły powinny być dobrze przewietrzone, a nabożeństwa krótkie, najlepiej na świeżym powietrzu i tylko w niedziele. W dni powszednie Mszy św. nie sprawuje się, można jej słuchać jedynie przez radio. Stan San Luis Potosi jest najbardziej dotknięty epidemią świńskiej grypy. Według najnowszych doniesień mediów, w całym kraju, w wyniku zarażenia wirusem A/H1N1 zmarło już 150 osób, oficjalnie potwierdzono tylko siedem przypadków śmiertelnych. Liczby są zmienne, każdego dnia aktualizowane. Mimo to strach przed zainfekowaniem się wirusem sparaliżował szerokie kręgi społeczeństwa Meksyku. Nakazem chwili jest informacja i prewencja. Dlatego też Caritas zmobilizowała sieć współpracowników w całym kraju, którzy śledzą rozwój epidemii i udzielają najpilniejszej pomocy. „Ciągle aktualizujemy naszą stronę internetową, a współpracownicy mają obowiązek natychmiastowego informowania o nowych przypadkach”, powiedział dziennikarzom rzecznik Caritas Meksyku, Alberto Arciniega Rossano. Poszczególne diecezje prowadzą w swoich rozgłośniach radiowych audycje informacyjne w lokalnych językach na temat epidemii. W ten sposób Kościół pragnie dotrzeć również do analfabetów i mieszkańców odległych regionów. Niektórzy przedstawiciele Kościoła stoją wobec poważnego dylematu, gdyż z jednej strony w czasach kryzysu, a zwłaszcza w takim, jak obecny, duszpasterstwo jest szczególnie potrzebne. Z drugiej natomiast kontakty międzyludzkie muszą być ograniczone do minimum. Wszyscy muszą się podporządkować apelowi prezydenta kraju, aby przez pięć dni najlepiej nie wychodzić z domów. Tymczasem daje się już odczuć pierwsze konsekwencje fali zachorowań. Jak poinformowało biuro największego w Ameryce Łacińskiej sanktuarium w Guadelupe, w ostatnich dniach liczba pielgrzymów zmniejszyła się o 90 procent. Zazwyczaj do narodowego sanktuarium Meksyku przybywają każdego dnia rzesze ludzi. Teraz wieje tam pustką. Główna bazylika jest zamknięta, pielgrzymi mogą odwiedzać tylko mniejsze kościoły na terenie sanktuarium. Msze św. celebrowane są pod gołym niebem na placu przed bazyliką. Znaczny spadek liczby pielgrzymów odnotowują też inne miejsca pielgrzymkowe. W Tepeaca, małej miejscowości w stanie Puebla, zaplanowano wcześniej tydzień „Nino Doctor” - wystawienie słynącego łaskami wizerunku Dzieciątka Jezus w kościele św. Franciszka. Do cudownego obrazu przybywają pielgrzymi od 1940 roku. „Właśnie w obecnym czasie, gdy pandemia zatacza coraz szersze kręgi, jest to dobre miejsce, w którym można czerpać duchowe wsparcie w walce z tym wirusem, a jednak tak nie jest”, powiedział niemieckiej agencji katolickiej KNA proboszcz sanktuarium, ks. Salomon Mora. Podczas gdy jeszcze w ubiegłym roku w uroczystościach uczestniczyło ponad milion pielgrzymów, teraz prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Zgodnie ze wskazaniami biskupów uroczystości zostały odwołane. Wszystko było już przygotowane – Msza, wielka procesja w niedzielę, a potem odpust, ubolewa ks. Mora. Proboszcz z Tepeaca liczy na wyrozumiałość pielgrzymów. Ma nadzieję, że jeśli policja każe zawracać sprzed bram miasta samochodom z obcą rejestracją, nie dojdzie do konfliktów. Odwołanie tygodnia „Nino Doctor” tuż przed jego planowanym rozpoczęciem najbardziej dotknie mieszkańców miasteczka. Poniosą dotkliwe straty finansowe. Jednakże nie wszędzie wierni cierpią z powodu nałożonych przejściowych restrykcji. „Dowartościowania” doczekał się znany, liczący ponad 300 lat krucyfiks „Senor de la Salud”, przez długie lata stojący w zapomnieniu w niewielkiej kaplicy w stolicy kraju, Mieście Meksyk. W minioną niedzielę krzyż był niesiony w uroczystej procesji błagalnej wokół katedry. Podobna procesja miała miejsce po raz ostatni w 1691 roku, gdy meksykańską metropolię nawiedziła epidemia ospy. Legenda mówi, że w kilka dni później zaraza wygasła. Ta nadzieja przepełnia i dziś serca pielgrzymów.