Były "guru" betanek nie przyznaje się do winy

Rzeczpospolita/k

publikacja 02.05.2009 10:46

W czwartek w Sądzie Rejonowym w Lublinie odbyła się rozprawa podczas, której Roman K., były franciszkanin, oskarżony o bezprawne przebywanie w klasztorze w Kazimierzu Dolnym nie przyznał się do winy, donosi Rzeczpospolita.

Ks. Roman K. odpowiadał przed sądem za to, że wraz z ok. 60 zbuntowanymi zakonnicami, przez ponad pół roku przebywał bezprawnie w budynku Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej w Kazimierzu Dolnym. Klasztor opuścił po interwencji policji, jesienią 2007 roku w asyście policji. W czasie eksmisji doszło do przepychanek z policjantami. Duchowny został oskarżony o naruszenie nietykalności osobistej i znieważenie policjantów. Odnośnie tej sprawy doszło jednak do ugody na początku kwietnia, a ks. Roman K. zobowiązał się przeprosić funkcjonariuszy. Fiaskiem jednak kończyły się dotychczasowe próby porozumienia z betankami. - Oskarżony nie zaakceptował warunków Zgromadzenia, choć niejednokrotnie były one łagodzone. Żałuję, że się nie udało - cytuje wypowiedź Łukasza Lewandowskiego, pełnomocnika betanek, "Rzeczpospolita". O jakie warunki chodzi, tego nie zdradza ani mecenas Lewandowski ani obrońca księdza - Maciej Kalinowski. - Tajemnica mediacji - odpowiadają zgodnie, czytamy w "Rz". Obie strony zapowiedziały gotowość do dalszych rozmów o ewentualnym porozumieniu. Jeśli pomimo dalszych mediacji nie dojdzie do porozumienia między stronami to ks. Romanowi K. będzie grozić kara nawet roku więzienia, informuje gazeta.