Komentarze po pielgrzymce Benedykta XVI do Ziemi Świętej

KAI/Radio Watykańskie/sx

publikacja 16.05.2009 20:32



Niemcy: Pielgrzymka Benedykta XVI – Osobistą drogą krzyżową niemieckiego papieża :. Benedykt XVI wypełnił misję pokoju – Rozmowa Radia Watykańskiego z o. Bernardem Alterem OSB :. Imam Chazbijewicz: Wizyta Benedykta XVI otworzy muzułmanów na dialog :. Rabin Schudrich: Szanujemy Benedykta, tęsknimy za Janem Pawłem :. Prof. Grosfeld: Pokój przesłaniem Benedykta XVI dla Ziemi Świętej :. Abp Twal podsumowuje dla KAI pielgrzymkę Benedykta XVI do Ziemi Świętej :. Indie: Zwierzchnicy religijni o papieskiej pielgrzymce do Ziemi Świętej :. Wall Street Journal: Rabin broni Papieża :. Prasa o papieskiej podróży do Ziemi Świętej :.

Niemcy: pielgrzymka Benedykta XVI – Osobistą drogą krzyżową niemieckiego papieża Pielgrzymka Benedykta XVI nie była wyprawą krzyżową, ale przeciwnie – osobistą drogą krzyżową dla niemieckiego papieża, pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Podsumowując jego ośmiodniową wizytę w Ziemi Świętej, dziennik zwraca uwagę na towarzyszące jej bardzo różne oczekiwania, w zależności od warunków politycznych. W minionych dniach wydawało się, jakby muzułmanie, Izraelczycy, Palestyńczycy, a także Niemcy, przygotowali dla Benedykta XVI w Jordanii, Izraelu i na Terytoriach Palestyńskich, wraz z Betlejem, scenariusz zawierający piękne oczekiwania z jednej strony i surowe wskazówki z drugiej. Zdaniem korespondenta „FAZ”, zwłaszcza rodacy biskupa Rzymu mieli mu za złe, że „niemiecki papież jako głowa miliardowej wspólnoty na świecie miał swój własny scenariusz, sam przygotował sobie przemówienia albo – też z własnej woli – milczał, pogrążając się w modlitwie”. Według pisma, Benedykt XVI doprowadził do tej wizyty, bo chciał odwiedzić święte miejsca wiary chrześcijańskiej i „odświeżyć” je w świadomości ludzi wierzących. Uczynił to, choć „było wiele „małych i wielkich powodów, by tę podróż przesunąć w czasie”. Papież pragnął przyczynić się do złagodzenia konfliktów religijnych i politycznych na Bliskim Wschodzie – właśnie tam, gdzie „z wiary Abrahama w jednego Boga wyrosły trzy wielkie religie świata żydów, chrześcijan i muzułmanów”. Bo – jak twierdzi niemiecka gazeta – „papież zawsze bardziej ufa słowu i rozumowi niż obrazom i spektaklom”. Za jedno z największych wydarzeń tej pielgrzymki dziennik uważa papieską wizytę w Sali Pamięci Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie. Było to wydarzenie historyczne, gdyż „Benedykt zadziwił już świat, gdy w Auschwitz [w 2006] odniósł się do okrucieństw spowodowanych przez hitlerowskie Niemcy i przypomniał ludziom o ofiarach. Teraz, w kilkadziesiąt lat po zbrodni dokonanej przez Niemców, niemiecki papież wstawia się do Boga za zamordowanymi” – stwierdza komentator gazety. Za dobry znak uznaje również fakt, „że Państwo Izrael i Żydzi pozwolili Niemcowi przemówić, w imieniu Kościoła, w miejscu najbardziej bolesnym i milczeć słowami ich Biblii”. Innym ważnym wydarzeniem jest to, że już dawno nikt o równie wielkim autorytecie nie powiedział Palestyńczykom: „Dość już przemocy i terroryzmu”. Benedykt XVI przypomniał im, że przy całym współczuciu dla nich, przy całym zrozumieniu dla ich słusznego celu, jakim jest niepodległe państwo palestyńskie w bezpiecznych granicach, uznanych przez społeczność międzynarodową, musi ustać spirala przemocy i nienawiści. „Prawie 30 przemówień, homilii i kazań, wygłoszonych przez Benedykta XVI w czasie tej podróży, budziło siłę, zanim jeszcze przebrzmiały ich słowa” – podkreśla niemiecki dziennik. Dodaje, że był to owoc mozolnej pracy, zasiany przez 82-letniego człowieka w ciągu ośmiu dni. ts (KAI) / Frankfurt

Benedykt XVI wypełnił misję pokoju – Rozmowa Radia Watykańskiego z o. Bernardem Alterem OSB O sytuacji w Ziemi Świętej i przesłaniu, jakie Papież pozostawił tam podczas swej pielgrzymki, opowiada o. Bernard Alter, benedyktyn z opactwa Zaśnięcia Matki Bożej na Syjonie, w rozmowie z ks. Józefem Polakiem SJ. - Podróż Ojca Świętego wpisała się w niezwykle skomplikowany kontekst relacji państwowych między Izraelem a Stolicą Apostolską, relacji międzyreligijnych i ekumenicznych. Mimo wszystko Ojciec Święty przyjechał. Jaki Izrael, jaką Ziemię Świętą zastał? Bernard Alter OSB: Ziemia Święta, oczekująca Papieża, była również w stanie napięcia: Przyjedzie – nie przyjedzie? W gruncie rzeczy dość późno pojawiła się oficjalna wiadomość o tym, że Papież nawiedzi Ziemię Świętą. Chrześcijanie bardzo pragnęli jego przyjazdu. Aczkolwiek nasz patriarcha abp Fouad Twal był bardzo ostrożny, jak gdyby chciał ochronić Ojca Świętego, i mówił: „Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie są stworzone warunki ku temu, żeby ta wizyta się odbyła, by w swym charakterze była podobna do wizyty Jana Pawła II sprzed dziewięciu lat. Jednak modlitwa o przyjazd Ojca Świętego przezwyciężyła bardzo wiele trudności. Dla nas to jest prawie cud. - Teoretycznie mogły być racje, by odwołać podróż. Zawarty w 1993 r. watykańsko-izraelski układ podstawowy do tej pory nie został ratyfikowany. Dyplomacja watykańska mnożyła się, by postąpić do przodu, a konkretów wciąż brakowało! Bernard Alter OSB: Tak, sytuacja jest zamrożona. Nasze życie jest zawieszone w próżni. Nie wiemy, co przyniesie jutro. Jest wielka „ostrożność” w stosunku do chrześcijan. Z jednej strony, na oficjalnych spotkaniach z przedstawicielami państwa izraelskiego, mówi się nam wprost: „Spełniacie tu bardzo ważną funkcję, jesteście pomostem, nie jesteście wprost wmieszani w konflikt”. Z drugiej strony nasz pobyt jest utrudniony. I nie chodzi tu tylko o wizy czy jakieś przywileje. Sama codzienność jest bardzo skomplikowana. Czasami mamy wrażenie, że jesteśmy tu niepotrzebni. Mamy świadomość naszej misji: opiekowania się miejscami świętymi, przybliżania ich pielgrzymom, którzy chcą tu przeżyć spotkanie z Chrystusem. Ta ziemia jest piątą Ewangelią, ona sama przemawia. Jest to święta ziemia. Ale obok tego wielkiego promienia jest bardzo dużo ciemnych chmur i to jest nasze życie na co dzień. - Ciemne chmury wiszą także nad relacjami izraelsko-palestyńskimi. W środek tego konfliktu przyjechał Benedykt XVI… Bernard Alter OSB: To jest bardzo odważny krok. Podobnie jak jego słowa, że ta ziemia jest potrzebna dla tych, którzy tu mieszkają, że tu każdy może mieć swoje miejsce, że to jest ziemia błogosławiona. Być może właśnie dlatego, że jest błogosławiona, każdy chce ją dla siebie przywłaszczyć. Każdy chciałby tę „kołdrę” ciągnąć w swoją stronę. A jednak jest to ziemia, która wymaga ogromnego serca i życzliwego spojrzenia na drugiego człowieka, świadomości, że każdy tu zostawił swoje ślady i jest wpisany w tę ziemię. - Ojciec zajmuje się również dialogiem z judaizmem. Była wizyta w Yad Cashem, a dzień później komentarze w prasie, że Papież „za mało” zrobił… Bernard Alter OSB: Wydaje mi się, że zawsze znajdą się pewne frakcje, którym będzie „za mało”. Gdyby nawet Benedykt XVI użył jeszcze mocniejszych słów – również byłoby za mało! Taka jest rzeczywistość i z nią trzeba żyć. Widziałem w telewizji izraelskiej byłego ambasadora Izraela w Niemczech. Powiedział on: „Jeżeli ktoś nie umie odczytać gestów, słów, misji Benedykta XVI, to znaczy, że nie ma dobrej woli”. Różne są motywy przyjazdu Ojca Świętego: spotkanie z chrześcijanami, nawiedzenie miejsc świętych, ekumenizm, dialog międzyreligijny, jednak to wszystko ma jeden wspólny mianownik, mianowicie – pokój! Na tym polegała papieska misja i Benedykt XVI wypełnił ją fantastycznie.

- W swej pielgrzymce Ojciec Święty zauważył obie strony konfliktu. Pielgrzymował również do Betlejem na terytorium Autonomii Palestyńskiej. Co dała z kolei ta wizyta? Bernard Alter OSB: Chrześcijanie Autonomii Palestyńskiej bardzo potrzebowali wzmocnienia. Oni byli głównym adresatem liturgii w Dolinie Jozafata w Jerozolimie, w Betlejem i w Nazarecie. Tam dominował język arabski. Ojciec Święty przyszedł do nich jako ich brat. Widzieliśmy, że wchodzi w dramat tutejszej ziemi, że jego słowa są nie tylko wyważone, ale coraz bardziej trafiające w sedno. Każdy z tych ludzi czuł: „On do mnie przemawia”. To jest Następca Piotra. On przyszedł tu w czasie, kiedy wołamy o Ducha Świętego. To jest Jerozolima, która nagle ma Następcę Piotra i z nim wygląda zupełnie inaczej. Tak, jak Pan Jezus modlił się za Piotra, ażeby wzmocnić jego wiarę, tak przyjechał tu Ojciec Święty, żeby wzmocnić wiarę tych, którzy tu są. Zwłaszcza, że chrześcijanie masowo emigrują. Potrzeba było takiego momentu, kiedy mieliby to przekonanie: „Nie jesteśmy sami!”. - Czy można też mówić o jakimś wzmocnieniu wzajemnego zrozumienia? Mam tu na myśli dialog międzyreligijny. Niezwykłe było zakończenie spotkania międzyreligijnego, kiedy niespodziewanie jeden z rabinów powiedział, że „powinniśmy modlić się o to, co głosimy, a nie mamy wspólnej modlitwy np. o pokój”. I zaczął śpiewać: „Salam, szalom...”. I wszyscy zwierzchnicy religijni wzięli się z Benedyktem XVI za ręce, unieśli je do góry w duchu pragnienia tego właśnie pokoju. Czy to zrozumienie jest większe? Bernard Alter OSB: Wielu jest bardzo zmęczonych ciągłymi programami, które w gruncie rzeczy nic nie dają, bo są bardzo „twardogłowe”, „cementowe”. Te programy widzą tylko własne korzyści, nie widzą natomiast drugiego człowieka. Właśnie takich gestów bardzo potrzeba, ażeby się przebudzić. Rozmawiałem z żydami, nawet z ultraortodoksyjnym rabinem. On powiedział, że był moment, kiedy niebo się otwarło, kiedy nagle zrozumieliśmy, że trzeba iść we wspólnym kierunku, że brat nie może przelewać krwi brata. Oby to teraz zaowocowało. W każdym razie to był znak wielkiej nadziei. - Zejdźmy piętro niżej, na nasze chrześcijańskie „podwórko”. Również nie brakuje napięć, nieraz konfliktów. Więcej rozumiemy po tej wizycie? Bernard Alter OSB: Ekumenizm w Jerozolimie ma bardzo swoisty koloryt. Z pewnością jest to inne wydanie ekumenizmu niż na arenie międzynarodowej. Jesteśmy tu w jednej łodzi. Razem doświadczamy trudności (czy to będzie intifada, czy brak pielgrzymów, czy te zwyczajne, związane z życiem codziennym). Wydaje mi się, że porozumienia ekumeniczne są tu o wiele cieplejsze. Nie tylko mają wymiar oficjalny, ale istnieją w relacjach na co dzień. - Co Benedykt XVI zostawił Ziemi Świętej? Bernard Alter OSB: On zostawia siebie. To, co Benedykt XVI chciał powiedzieć, można było odczytać na jego twarzy, można było zobaczyć w jego gestach. Był bardzo ostrożny, czasami nawet bardzo spięty. Wiedział, że publiczność jest niemiłosierna, zwłaszcza media są nastawione bardzo krytycznie do każdego jego kroku, każdego słowa. On musiał iść z każdym słowem tak, jakby szedł przez pole minowe. Ale miał odwagę powiedzieć tu bardzo mocne słowa. Zarówno wtedy, kiedy był w Betlejem i widział mur palestyński. Widział to miejsce odosobnienia dla Palestyńczyków, ale widział też i lęk, który jest u żydów. Widział, że jest tu strasznie dużo ran, dużo niepewności. On chciał dotrzeć ze słowem do każdego. W relacjach ekumenicznych chciał powiedzieć: budujmy nową przyszłość. Podobnie zresztą i żydom. Jan Paweł II zamknął swym pięknym gestem przeprosin jedną z kart. Benedykt XVI powiedział: patrzmy w przyszłość, budujmy nową rzeczywistość. I to jest jego przesłanie, które tu zostawia. Zostawia nas z wielkim słowem. Myślę, że dopiero za kilka dni, kiedy opadnie nieco temperatura, kiedy się uspokoimy, sięgniemy jeszcze raz do jego tekstów, które na pewno mają bardzo dużo do powiedzenia i stanowią wielki program dla nas wszystkich tutaj. Osobiście jestem przekonany, że ta wizyta będzie czymś z cudu Pięćdziesiątnicy. Tak jak na Placu Zwycięstwa Jan Paweł II umacniał naród, bierzmował naród, wzywając, ażeby Duch Święty przyszedł i odnowił oblicze ziemi, tak i te słowa stanowią program dla Jerozolimy, miasta pokoju. Potrzeba nam ducha jedności i pokoju, ducha zrozumienia, że w gruncie rzeczy jesteśmy braćmi. Modlitwa Ojca Świętego przed Murem Płaczu, modlitwa psalmami, jeszcze raz nam uświadamia, że wspólnoty zakonne, kapłani, Lud Boży karmią się słowem Bożym Starego Testamentu, że jest więcej rzeczy, które nas łączy, aniżeli dzieli, że musimy te mury i przegródki obniżać, ażeby wznieść się ponad to i wtedy dopiero zawołać w Duchu Świętym: Abba, Ojcze. - Ojciec jest już od 11 lat w opactwie Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny na Górze Syjon. Cóż to za miejsce? Bernard Alter OSB: Syjon chrześcijański to kolebka całego Kościoła, to Jego Matka. To było ulubione miejsce Pana Jezusa: tu była Jego Ostatnia Wieczerza, tu spotkał się po Zmartwychwstaniu, tu trwano w modlitwie, czekając na przyjście Ducha Świętego. Tu również przebywała Matka Najświętsza, tu zakończyła swoje życie na ziemi, tu był pierwszy Sobór Jerozolimski. Jest bardzo dużo wymiarów tego miejsca. To było zawsze miejsce tak bardzo cenione przez chrześcijan, że już cesarzowa Helena postanowiła wybudować tu olbrzymią bazylikę. W ciągu wieków miejsce to było w szczególny sposób niszczone w ciągłych konfliktach, jednak życie ciągle tu powstawało. Nasza wspólnota mnichów benedyktynów obecna jest w tym miejscu od ponad stu lat. Naszym zadaniem jest wypraszanie Bożej opieki dla pielgrzymów w Ziemi Świętej. Jesteśmy jednak wspólnotą mniszą, więc poprzez liturgię chcemy dotrzeć do ludzi i pokazać, że Bóg jest wśród nas.

Imam Chazbijewicz: Wizyta Benedykta XVI otworzy muzułmanów na dialog „Po tej wizycie strona muzułmańska bardziej otworzy się na dialog.” Ocenia imam Selim Chazbijewicz komentując dla KAI podróż Benedykta XVI do Ziemi Świętej. Uważa też, że jako lider świata Zachodu papież chciałby pełnić rolę pomostu w kontaktach ze światem islamu. Oceniając polityczny aspekt wizyty imam uważa, że „emocje papieża były po stronie palestyńskiej”. Publikujemy komentarz imama Chazbijewicza dla KAI: Moim zdaniem wyraźnie było widać, że – przy zachowaniu należnego respektu stronie izraelskiej – w sporze politycznym arabsko-izraelskim Benedykt XVI wyraźnie wziął stronę Palestyńczyków; widać było że jego emocje są po stronie palestyńskiej. Strona izraelska zarzuca Benedyktowi XVI, że nie powiedział tego, co chciałaby, żeby powiedział... Jeśli chodzi o relacje katolicko-muzułmańskie to papieska wizyta wyjaśniła bardzo wiele, to znaczy obecnie strona muzułmańska bardziej otworzy się na dialog. Ale również Benedykt XVI inaczej spojrzał na tę problematykę aniżeli na początku pontyfikatu – był bardziej otwarty na kontakty międzyreligijne. Widoczny był tu duch Jana Pawła II. Myślę, że wizyta stanowi ważny krok na drodze porozumienia między cywilizacją europejską a cywilizacją muzułmańskiego Wschodu. Widać wyraźnie, że Benedykt XVI, jako duchowy przywódca cywilizacji łacińskiego Zachodu chciałby odgrywać rolę pośrednika. W moim przekonaniu wyraźnie też dawał do zrozumienia, że owo porozumienie jest możliwe i że nie jesteśmy skazani na konflikt cywilizacji. * Imam Selim Chazbijewicz w latach 1998-2008 współprzewodniczył Radzie Wspólnej Katolików i Muzułmanów, był imamem meczetu w Gdańsku. Jest wykładowcą m.in. na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie tk / ju., Warszawa

Rabin Schudrich: Szanujemy Benedykta, tęsknimy za Janem Pawłem Papież Wojtyła miał dar nawiązywania kontaktów z ludźmi, czego nieco brakuje w przypadku Benedykta XVI. Główny rabin Polski Michael Schudrich skomentował dla KAI zakończoną 15 maja wizytę papieża Benedykta XVI w Ziemi Świętej. Publikujemy komentarz rabina Schudricha dla KAI: Można zapytać, dlaczego w ogóle papież pojechał teraz do Ziemi Świętej. Jest to przecież region i czas wielkiego napięcia a sam papież ma skomplikowaną historię. Dlaczego zdecydował się na podróż, która mogła okazać się kłopotliwa? Otóż od pierwszego do ostatniego zdania, jakie wypowiedział podczas tej podróży dał dowód, iż jest człowiekiem, który czuje się duchowo zobowiązany do poszukiwania dróg prowadzących do pokoju w świecie. Papież przybył do miejsca, które szczególnie potrzebuje pokoju i pojednania, bo właśnie tam chciał być. Czy Benedykt XVI zaspokoił oczekiwania strony żydowskiej? Musimy poczekać, jaki będzie efekt tej wizyty. Na pewno ważne jest to, że zdecydowanie potępił Holocaust, że wystąpił przeciwko próbom jego negowania. Poza tym jest to zaledwie drugi papież w historii, który wypowiedział sformułowanie ‘państwo Izrael’. To bardzo ważne. Zawsze jest jednak jakieś ale... Wielu Żydom czegoś brakuje. Tym czymś jest pasja Jana Pawła II. Papież Benedykt powiedział bardzo ważne rzeczy ale tęsknimy za Janem Pawłem II. Tęsknimy za pasją z jaką mówił, za wypowiedziami prosto z serca, bo pamiętał czasy wojny. Ci dwaj papieże, to dwie różne osobowości, ale to normalne - przecież każdy z nas jest inny. Papież Benedykt jest profesorem, teologiem, intelektualistą. Jan Paweł także był wielkim intelektualistą, ale jednocześnie posiadał dar od Boga: bycia w kontakcie z ludźmi. W wypadku tego papieża trochę tego brakuje. Szanujemy Benedykta tęsknimy za Janem Pawłem. tk / ju., Warszawa

Prof. Grosfeld: Pokój przesłaniem Benedykta XVI dla Ziemi Świętej „To była trudna pielgrzymka, papież spotkał się z wieloma krytykami, ale trudno oczekiwać, żeby poświęcił się jednej stronie.” Zdaniem prof. Jana Grosfelda z UKSW pokój był głównym motywem przesłania Benedykta XVI podczas zakończonej 15 maja papieskiej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Poniżej pełny tekst komentarza: Z perspektywy całej pielgrzymki można powiedzieć, że papież był pielgrzymem pokoju. Pokój – to słowo według mnie głównie przewijało się w jego wypowiedziach. Papież przypominał, że pokój zaczyna się w sercu człowieka, że pojednanie zaczyna się w naszym wnętrzu, również przebaczenie i porzucenie nienawiści. Wszystkie wyzwania społeczne nie będą odnosić sukcesu, nie będą skuteczne jeżeli nie dokona się nawrócenie serca. Mówił to zarówno do chrześcijan jak i do Żydów czy muzułmanów, również do druzów, z którymi wczoraj się spotykał. Papież mówi, że ludzki wysiłek jest jak najbardziej potrzebny, że Bóg potrzebuje człowieka do tego, żeby zaprowadzać pokój, ale jednocześnie wszystkie ludzkie próby będą bezskutecznymi wysiłkami, jeżeli najpierw nie spojrzymy w swoje wnętrze, w swoje serce i nie będziemy nawiązywać relacji z Bogiem po to, żeby on to serce zmienił. Nawrócenie człowieka w oparciu o własne siły jest czymś nierealnym. Jeśli chodzi o relacje z Żydami, to wydaje się, że pewne rzeczy zostały powiedziane bardzo mocno już od samego początku pielgrzymki: potępienie antysemityzmu, który – jak nazwał to Benedykt XVI – w wielu miejscach ciągle podnosi swą obrzydliwą głowę. To były słowa, które bardzo mocno mnie uderzyły. Oczywiście, można powiedzieć, że brakuje tego, czy innego i na pewno wiele osób ze strony żydowskiej jest nieusatysfakcjonowanych wypowiedziami Benedykta XVI, tego że nie nazwał po imieniu tego, kto był autorem Zagłady Żydów, tylko opłakiwał – co jest rzeczą piękną – 6 milionów żydowskich ofiar nazizmu. Nie powiedział, że to byli Niemcy. To trochę ten sam zarzut, który miał miejsce po wizycie w Auschwitz, podczas pielgrzymki do Polski. Panowało poczucie pewnego braku, nie odnoszenia się do konkretów z przeszłości a również nie powtórzenie przez Benedykta XVI prośby Jana Pawła II o przebaczenie grzechów ludzi Kościoła. Myślę, że papież był w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ – jak sądzę - były naciski również ze strony muzułmańskiej w ich kierunkach, także ze strony państw typu Jordania czy Autonomia Palestyńska. To była na pewno trudna pielgrzymka. Mało jest takich pielgrzymek – Jana Pawła II czy Benedykta XVI, w których papież spotkałby się z taki wieloma krytykami, ale trudno oczekiwać też od papieża żeby wyłącznie się poświęcił jednej stronie – stronie żydowskiej, chociaż mógł to zapewne zrobić w sposób bardziej konkretny. Ale miał też „na głowie” chrześcijan w Izraelu, którzy są mniejszością i których bardzo wzywał do tego, by nie ulegali lękowi przed muzułmanami i nie opuszczali Izraela, żeby jednak pozostawali w tym miejscu, gdzie mają być świadectwem. Mocne słowa były kierowane do muzułmanów, chociaż nie wprost, kiedy papież powiedział, że nienawiść jest czymś nie do przyjęcia, niszczy przede wszystkim tego, kto nienawidzi. W tym mogli się rozpoznawać w znacznym stopniu muzułmanie chociaż nie wiadomo na ile to było skuteczne. Przypomina mi się pielgrzymka Jana Pawła II w 2000 roku, gdy byłem obecny w Izraelu, atmosfera była nadzwyczajna, znacznie bardziej akceptująca papieża, ale też nadzieje na pokój były bardzo wielkie. Wystarczyło, że papież wyjechał i zaraz wybuchła II intifada. Tak więc pokładanie nadziei w tym, że możemy mieć pokój na wyciągnięcie ręki, nie tylko w Izraelu, może się okazać złudne. awo / ju., Warszawa

Abp Twal podsumowuje dla KAI pielgrzymkę Benedykta XVI do Ziemi Świętej Benedykt XVI osiągnął sukces, który przerósł nasze oczekiwania. Mam nadzieję, że jego przesłanie pokoju i sprawiedliwości trafiło do wszystkich – powiedział abp Fouad Twal. Patriarcha łaciński Jerozolimy podsumowuje dla KAI zakończoną wczoraj papieską pielgrzymkę do Ziemi Świętej. - Czy mimo obaw pielgrzymka spełniła oczekiwania Księdza Arcybiskupa i Kościoła w Ziemi Świętej? Abp Fouad Twal: Jesteśmy bardzo szczęśliwi i zadowoleni. Tak jak przed wizytą denerwowaliśmy się i mieliśmy wiele obaw, tak teraz jesteśmy usatysfakcjonowani. Przemówienia papieża idealnie wychodziły naprzeciw naszym doświadczeniom i sytuacji Kościoła w Ziemi Świętej. Słowa papieskie były pełne treści i odpowiadały wyzwaniom tego miejsca i czasu. My wszyscy, i Kościół i dziennikarze potrzebujemy czasu, aby przemyśleć orędzie Benedykta XVI. W tym momencie cieszymy się z możliwości przebywania i wspólnej modlitwy z papieżem. Teraz przyszedł czas na refleksję. Będę się starał, aby nasi duchowni i wspólnoty parafialne rozważały przesłanie Benedykta XVI, jego wymiar religijny, ale również i polityczny w odniesieniu do naszej codzienności. - Który moment papieskiej wizyty był dla Księdza Arcybiskupa najważniejszy? Powiem o najpiękniejszym dla mnie etapie pielgrzymki do Ziemi Świętej. Dla mnie była to Jordania, gdyż papieska wizyta była tam świętem całego kraju, bardziej niż w Izraelu. W Jordanii świętował cały naród nie tylko chrześcijanie ale i muzułmanie, rząd i wszyscy mieszkańcy. W Izraelu atmosfera była bardziej napięta z powodów politycznych i międzyreligijnych. Każda ze stron chciała papieża mieć po swojej stronie. Dzięki Bogu Benedykt XVI osiągnął sukces, który przerósł nasze oczekiwania. Mam nadzieję, że jego przesłanie pokoju i sprawiedliwości trafiło do wszystkich i przyczyni się ono także do tego, że coraz więcej chrześcijan będzie odwiedzać Ziemię Świętą i odpowie na papieski apel o większą solidarność chrześcijan całego świata z wyznawcami Chrystusa w tym miejscu, z Matką Kościoła powszechnego. - Które z przemówień Benedykta XVI zapadło Księdzu Arcybiskupowi najbardziej w pamięci? Trudno mi wskazać tylko jedno przemówienie, Muszę przyznać, że przemówienie pożegnalne zawierało bardzo ważne dla nas przesłanie. Ten fragment, kiedy papież mówi o tym, co dla niego było bardzo bolesne, to mur, który dzieli Izrael od Zachodniego Brzegu. Był to wyraz głębokiego współczucia dla naszej sytuacji. Papież nie mówił, czy mur jest czymś złym czy nie, ale dzielił się z nami swoją głęboką. - Jak wizyta została odebrana przez wyznawców innych religii w Izraelu i wpłynie na dialog międzyreligijny? Doszło do incydentu w czasie spotkania międzyreligijnego z udziałem szejka Taisira Tamimiego. Nie przywiązywałbym do tego jednak zbyt wielkiej wagi, gdyż do takich sytuacji dochodzi w Ziemi Świętej prawie codziennie. Musimy podążać dalej i kontynuować dialog. Im częściej dochodzi do takich sytuacji, tym bardziej widzimy, że dialog jest potrzebny. - Strona żydowska zapowiedziała, że nie będzie prowadziła dialogu, kiedy szejk Tamimi będzie brał w nim udział. Nawet, gdy nie będzie szejka Tamimiego, będzie ktoś inny, gdyż potrzebujemy dialogu. Ponadto, trudno wszystkich zadowolić. To nie jest pierwszy i ostatni taki przypadek. - Było też inne spotkanie międzyreligijne w Galilei, zakończone wspólnym śpiewem i wezwaniem o pokój w Ziemi Świętej. W dialogu musimy bardziej zwracać uwagę na jego wymiar duchowy, gdyż same słowa nie wystarczą w obliczu murów i przemocy. Wszyscy potrzebujemy zmiany mentalności i poszanowania ludzkiej godności. Dzisiaj wydaje się, że wielu Żydów pokłada większą nadzieję w siły militarne, a mimo to nie widać efektów w postaci większego bezpieczeństwa i pokoju. Musimy wiele spraw na nowo przemyśleć. Na zakończenie prosiłem papieża, aby nie zapominał o nas i nie opuszczał nas. Benedykt XVI kilkakrotnie mnie zapewniał, że będzie zawsze wspierał nas modlitwą.

- Można było zaobserwować, że strona palestyńska jest bardziej zadowolona z papieskiej wizyty niż strona żydowska. Zgadza się. Bardziej usatysfakcjonowani byli Palestyńczycy niż Żydzi. Trudno zadowolić do końca stronę żydowską, która zawsze pragnie więcej niż to możliwe. A przecież robimy, co w naszej mocy, aby i ich zadowolić. - Jak papieska wizyta została odebrana przez inne Kościoły chrześcijańskie - prawosławny i ormiański? Czy przyczyni się ona do pogłębienia w Ziemi Świętej wzajemnych relacji ekumenicznych? Wizyty Benedykta XVI w patriarchatach prawosławnym i ormiańskim były w pewnym sensie ukoronowaniem wzajemnych relacji, które uważam za dobre. Bardzo często spotykamy się ze sobą. Są pewne napięcia z przeszłości, ale dotyczą one stosunków prawosławno-ormiańskich. My łacinnicy pełnimy raczej rolę mediatorów między nimi. Obaj patriarchowie przyjęli papieża bardzo ciepło. - Czy i jak wizyta wpłynie na rozmowy izraelsko-watykańskie w kwestiach majątkowych Kościoła w Ziemi Świętej? Watykan to nie tylko państwo. Dla mnie ważniejsze są relacje między naszym Kościołem a izraelskim państwem. Kontakty izraelskiego państwa ze Stolicą Apostolską są o wiele łatwiejsze niż codzienne naszego Kościoła. Tutaj nie osiągnęliśmy jeszcze tego, co byśmy chcieli, ale mamy nadzieję na przyszłość. - Czy pielgrzymka papieska pielgrzymka umocniła katolików Ziemi Świętej? Mam nadzieję, że tak, ale trudno już teraz mówić o owocach tej pielgrzymki. Zadaniem papieża było zasianie ziarna, a teraz czekamy na jego wzrost. - Czy w odniesieniu do Ziemi Świętej Benedykt XVI kontynuuje drogę Jana Pawła II? Tak, z tą różnicą, że Benedykt XVI wywołuje mniej emocji, bardziej skupia się na słowie niż na zewnętrznych gestach. Papież Wojtyła cieszył się wielką popularnością wśród mieszkańców Ziemi Świętej. Każdy ma swoją osobowość. Obaj są właściwymi ludźmi we właściwym czasie i miejscu. Są znakami Bożej Opatrzności. - Czy niespełnione oczekiwania strony żydowskiej wobec wizyty w Instytucie Yad Vashem nie wpłyną na pogorszenie relacji żydowsko-chrześcijańskich w życiu codziennym i dialogu międzyreligijnym? Nie potrzebujemy tworzyć nowych problemów. Mamy ich wystarczająco dużo. Uważam, że nie będzie ich więcej, ale wiele mniej. Nie jesteśmy w stanie zadowolić w pełni każdej z różnorodnych grup żydowskiego społeczeństwa. Niektóre z nich są bardziej konserwatywne, fanatyczne, inne mniej, niektóre bardziej religijne inne bardziej syjonistyczne. Byłoby czymś bezsensownym i nieszczerym przygotowywanie np. pięciu różnych przemówień, aby zadowolić każdą z grup. Dla mnie jest ważne, że papież był w Yad Vashem i mówił o ofiarach Holokaustu, modlił się za nie i wzywał do walki z wszelką formą rasizmu, ale i spotkał się z ocalonymi z Zagłady. Musimy także modlić się o ocalonych. Musimy pamiętać też, że katolicy, w tym Polacy, duchowieństwo, byli ofiarami niemieckiego nazizmu. Nikt nie może mieć monopolu na Zagładę. Pragnę dodać, że nie wszyscy Żydzi źle oceniają wizytę Benedykta XVI w Yad Vashem. Jest wielu takich, którzy ocenili ją bardzo pozytywnie. Musimy być świadkami naszego Mistrza poprzez cierpliwość i miłość wobec tych, którzy myślą inaczej. Mamy swoją misję i nie możemy się oglądać, kto jest zadowolony, a kto nie. Przez to na pewno spotkają nas oskarżenia, ale nie możemy się zniechęcać. Rozmawiali: o. Paweł Cebula i Krzysztof Tomasik pc, tom (KAI Jerozolima) / ju., Jerozolima

Indie: Zwierzchnicy religijni o papieskiej pielgrzymce do Ziemi Świętej Papieska podróż do Ziemi Świętej bardzo pozytywnie została odebrana przez zwierzchników religijnych w Indiach. Jak podaje agencja UCAN, intensywne relacje Papieża z muzułmanami i żydami budzą tam nadzieję na ożywienie dialogu międzyreligijnego nie tylko na Bliskim Wschodzie. Zdaniem Akhtarula Wasui, dyrektora Centrum Studiów Islamskich w New Delhi, aktywna rola Benedykta XVI może się przyczynić do podjęcia dialogu między Palestyńczykami i Izraelem. Z kolei rabin Ezekiel Issac Malekar bardzo dobrze odebrał wizytę Papieża w Yad Vashem. W jego przekonaniu konflikt izraelsko-palestyński nadal pozostaje otwarty, choć wszyscy pragną pokoju. Z kolei dyrektor Instytutu Studiów Islamskich w Bombaju, Asghar Ali Engineer podkreśla wyjątkowy charyzmat Benedykta XVI, który będzie miał wpływ na polityków. Nie podoba mu się jednak forsowany przez Papieża pomysł dwóch państw. Dla niego ideałem byłoby jedno państwo, w którym zgodnie mogliby żyć zarówno żydzi, jak muzułmanie i chrześcijanie.

Wall Street Journal: Rabin broni Papieża Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ten Papież otacza głębokim szacunkiem judaizm i stanowczo opowiada się za bezpieczeństwem dla państwa Izrael – napisał w dzisiejszym wydaniu The Wall Street Journal rabin Yechiel Eckstein, założyciel Międzynarodowego Bractwa Żydów i Chrześcijan. Na wstępie artykułu wyznaje on, że papieską podróż do Ziemi Świętej odbiera bardziej pozytywnie niż wielu Izraelczyków. Należał bowiem do delegacji, która witała Benedykta XVI na lotnisku w Tel Awiwie. Niestety – pisze rabin Eckstein – wielu izraelskich polityków i zwierzchników religijnych odmówiło udziału w uroczystości powitalnej. „Gdyby w niej uczestniczyli, mogliby usłyszeć, jak głowa Kościoła katolickiego mówi o okrutnych cierpieniach narodu żydowskiego w czasie Holokaustu, o ich biblijnym prawie do ziemi Izraela, o głębokiej więzi łączącej wiarę chrześcijan i wiarę żydów. Gdyby towarzyszyli mu w jego podróży, usłyszeliby, jak potępia negowanie Holokaustu i antysemityzm, a także widzieliby, jak modli się pod Ścianą Płaczu”. Rabin Yechiel Eckstein pisze też o wielkim przełomie, jaki dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach w relacjach katolicko-żydowskich, w dużej mierze za sprawą Jana Pawła II. W jego przekonaniu polski Papież w kontaktach z Żydami był w o wiele lepszym położeniu niż jego następca. Walczył bowiem z nazizmem, był świadkiem jego zbrodni, miał wielu żydowskich przyjaciół z dzieciństwa i cieszył się wielkim autorytetem. „Tym niemniej wizyta Benedykta XVI w Izraelu była dla mnie źródłem głębokiej otuchy i jestem przekonany, że przyczyni się ona do przezwyciężenia tego wszystkiego, co w dziejach relacji kościelno-żydowskich było mroczne i naznaczone przemocą” – pisze rabin Eckstein na łamach The Wall Street Journal.

Prasa o papieskiej podróży do Ziemi Świętej W większości dzienników po ostatnim dniu długiej, ośmiodniowej podróży Benedykt XVI nie zasłużył na miejsce na pierwszej stronie. W niektórych gazetach wzmianka o zakończeniu pielgrzymki nie pojawia się wcale. Wyjątkiem są pod tym względem Włochy, gdzie Papież zawsze się cieszy dużym zainteresowaniem. Tutejsze dzienniki zamykają relację z podróży akcentem pokoju. Dla nich ten aspekt pielgrzymowania był najważniejszy. W opinii Corriere della Sera wielkim osiągnięciem Benedykta XVI było przekonanie Arabów do pokojowej wizji przyszłości i polepszenie relacji z islamem. „Nigdy więcej murów i negowania Szoah” – tym sloganem papieską wizytę podsumowuje La Repubblica. La Stampa zamieszcza wywiad z Michaelem Novakiem, który zaznacza, że w kwestii Ziemi Świętej poglądy Benedykta XVI są zbieżne z polityką Baracka Obamy, tyle że Papież jest bardziej dalekowzroczny i dlatego buduje na fundamencie wiary. Prezydent USA natomiast potrzebuje szybkich sukcesów, stąd może się wydawać bardziej pragmatyczny. Odnosząc się z kolei do kontrowersji dotyczących Szoah, Novak zachęca do rozważenia wszystkich wypowiedzi Benedykta XVI na ten temat. Owszem, w niektórych wydaje się on bardziej chłodny i racjonalny. W Izraelu nie zabrakło też jednak słów osobistych i wzruszających – podkreśla amerykański teolog. The Washington Post porównuje pielgrzymkę Benedykta XVI do tej, którą przed dziewięciu laty odbył Jan Paweł II. Zdaniem amerykańskiego dziennika obecna pielgrzymka wypadła o wiele gorzej. Również dlatego, że warunki pielgrzymowania były nieporównanie trudniejsze. Ostrzejsze środki bezpieczeństwa sprawiły, że Benedykt XVI był bardziej odizolowany, częściej poruszał się w pancernej limuzynie niż w papamobile. Poza tym Jan Paweł II przybywał do Ziemi Świętej po dwudziestu latach pontyfikatu, jako niekwestionowany autorytet moralny. Według The Washington Post w czasie podróży dała o sobie znać konserwatywna teologia Papieża Ratzingera, przejawiająca się m.in. w ostrożniejszym stosunku do dialogu międzyreligijnego. W tym kontekście gazeta przytacza krytyczne głosy liberalnego nurtu amerykańskiego katolicyzmu. Cytuje jednak również rabina Davida Rosena, który stanął w obronie Benedykta XVI, twierdząc, że krytyka większości izraelskich mediów jest nieuzasadniona. The New York Times spogląda na papieską podróż przede wszystkim przez pryzmat Holokaustu, krytykując Papieża za zbyt ogólnikową wypowiedź w Yad Vashem, o wiele mniej osobistą niż w Oświęcimiu w 2006 r. Amerykański dziennik uznaje trud papieskiego pielgrzymowania. Pisze, że Benedykt XVI starał się bronić interesów zarówno Izraela, jak i Palestyńczyków, balansując między uczestnikami bliskowschodniej polityki. Le Figaro przyłącza się do grona tych, którzy papieską podróż uznają za niewykorzystaną szansę. Zasadniczo francuski dziennik nie jest w stanie wykazać Papieżowi żadnego ewidentnego błędu, bo go nie popełnił, jak sam przyznaje. Ta podróż nie była porażką, nic z tych rzeczy – czytamy w redakcyjnym komentarzu. W zasadzie wszystkie zarzuty, jakie odnajdujemy w artykule podsumowującym podróż, sprowadzają się do jednego zdania: „Benedykt XVI pozostał sobą”. Niezadowolenie wynika więc z porównywania Benedykta XVI do Jana Pawła II. Le Monde dość pozytywnie ocenia polityczny aspekt tej pielgrzymki. Zdaniem Stephanie Le Bars Papieżowi udało się poruszyć wiele istotnych dla Bliskiego Wschodu kwestii, zachowując przy tym równowagę interesów obu stron konfliktu. Również w aspekcie międzyreligijnym bilans jest pozytywny. Benedykt XVI wyraźnie przeforsował swoją wizję dialogu, rezygnując z rozważania kwestii teologicznych na rzecz poszukiwania wspólnych wartości. Le Monde krytycznie natomiast ocenia wystąpienie Papieża w Yad Vashem, które nie poprawiło jego wizerunku w izraelskim społeczeństwie.