Po co komu prawda?

Br. Radosław Malinowski (Kenia)

publikacja 25.09.2008 09:49

Wywiad z Cejrowskim przeczytało wielu Polaków. I nie było to z pożytkiem dla ich wiedzy. Ani wiary!

W polskiej prasie nie pojawia się wiele artykułów na temat Afryki – a te, które już się pojawiają, są zazwyczaj przedrukami z prasy zagranicznej, opowiadającymi barwnie o starej – nowej wojnie, o tym, że jakaś rzeka wylała, czy o masowym przepędzie krów przez Masajów.. Dlatego z ciekawością zajrzałem do weekendowego wydania “Rzeczpospolitej” (12.09.2008), gdzie pojawił się obszerny wywiad pod tytułem: “Po co komu biały człowiek” z Wojciechem Cejrowskim - człowiekiem, który bądź co bądź świat zobaczył. Być może liczyłem na zbyt wiele, bo po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego nikt nie potrafi wypełnić pustki, jeżeli chodzi o ciekawe i głębokie zarazem opisy krajów z “innej półkuli”. Niestety, wywiad z Panem Wojciechem Cejrowskim jest doskonałym przykładem na to, że można zjechać pół świata, można pokazywać, że w takim stopniu się zżyło z lokalną kulturą, że nijak po powrocie do Warszawy nie da się wyjść na ulice, jak tylko na boso i w hawajskiej koszuli, że zrobiło się 40 tysięcy machnięć wiosłem na amazońskiej rzece, a jednocześnie niewiele zrozumieć z innej rzeczywistości! Bo jak inaczej można odebrać głoszone z dumą tezy, które trącą rasizmem pierwszej klasy? O misji cywilizacyjnej białego człowieka, o tym, że Afryka jest kontynentem „gdzie białym pluje się w twarz?” ( to akurat ciekawe, bo zarówno ani w dosłownym tego słowa znaczeniu, ani w przenośni, nigdy mi się to nie zdarzyło – a mieszkam już na Czarnym Lądzie pełne pięć lat).O tym, jak to biały człowiek cywilizował Afrykę, i ma obowiązek czynić to nadal? A jak już na takie dobrodziejstwo „czarni się nie zgodzą?” – o recepta naszego podróżnika jest prosta „pasek, i po tyłku”. I nawoływanie o powrót korpusów brytyjskich… Najciekawsze jednak jest nawoływanie pana Cejrowskiego do powrotu apartheidu z tłumaczeniem, że rządy segregacji rasowej w RPA przyniosły spokój, dobrobyt i rozwój cywilizacji. Rzeczywiście – rząd apartheidu potrafił rozwinąć gospodarkę kraju w nieporównywalny sposób do innych krajów afrykańskich. Ale ceną za to było więzienie i mordowanie niewinnych ludzi, znęcanie się nad więźniami, przymusowe kastracje czarnych obywateli RPA, wreszcie – próby zbudowania broni biologicznej działającej tylko na Afrykańczyków – tak żeby wyniszczyć raz na zawsze ta "rasę podludzi"! Jeszcze w latach 80 – tych prezydent Botha publicznie ubolewał, że przez sprzeciw europejskiej opinii publicznej rząd RPA nie może zastosować hitlerowskich metod masowej eksterminacji i musi okrężnie, poprzez “półśrodki” osiągnąć to, co Nazistom się udało poprzez Holocaust! Niestety, pan Cejrowski, zapewne boso przemierzając ulice Johannesburga nie mógł sobie zrobić przerwy na podziwianie wieżowców z czasów apartheidu i doczytać, co to postępowi kolonizatorzy, za którymi jest mu tak tęskno wyprawiali z miejscową ludnością.... A szkoda. Bo wywiad z Cejrowskim przeczytało wielu Polaków. I nie było to z pożytkiem dla ich wiedzy. Ani wiary! Pan Cejrowski deklaruje bowiem, ze jedyną rzeczą, która go interesuje na ziemi – jest zbawienie duszy – swojej i bliźnich. Jak ten chrześcijański zapał można pogodzić z uwielbieniem do morderczego reżimu? Pozostaje to dla mnie niepojęte. Święty Paweł w liście do Galatów pisał o jedności i równości w Chrystusie, przeciwko każdym podziałom – w tym także I tym rasowym, - „odtąd nie ma już ani żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie”…, zapewne, kiedy ksiądz uczył o tym na katechezie Pan Cejrowski poszedł na wagary. Boso.