Bądźmy dobrzy jak chleb

łk

publikacja 29.01.2017 12:10

O świętych: s. Faustynie i br. Albercie mówił podczas homilii podczas pierwszej Mszy św. po sobotnim ingresie do katedry na Wawelu abp. Marek Jędraszewski.

Bądźmy dobrzy jak chleb Łukasz Kaczyński /Foto Gość Jak przyznał arcybiskup, możliwość sprawowania pierwszej po ingresie Mszy św. w miejscu, gdzie "dopełniła się ziemska pielgrzymka św. s. Faustyny", to dla niego prawdziwa łaska i źródło wielkiej radości

Eucharystia dla chorych, transmitowana przez Telewizję Polską, została odprawiona przez nowego metropolitę krakowskiego w niedzielę rano w kaplicy klasztornej w Łagiewnikach.

Jak przyznał arcybiskup, możliwość sprawowania pierwszej po ingresie Mszy św. w miejscu, gdzie "dopełniła się ziemska pielgrzymka św. Siostry Faustyny", to dla niego prawdziwa łaska i źródło wielkiej radości.

- Obejmując wczoraj pasterską posługę w Kościele Krakowskim, tym samym przestałem być metropolitą łódzkim. A właśnie tam, w Łodzi i w jej okolicach, dane mi było nawiedzać zarówno miejsca związane z początkami jej życia na ziemi, jak i te, w których miłosierny Chrystus niejako wyrwał ją z tego świata i skierował do życia w klasztorze - powiedział.

Hierarcha wymienił miejsca związane z życiem św. Faustyny: Głogowiec, gdzie przyszła na świat, Świnice Warckie, gdzie była ochrzczona i przyjęła I Komunię św., Aleksandrów Łódzki, w którym była bierzmowana oraz samą Łódź. Szczególną uwagę zwrócił na Park Wenecja, gdzie podczas zabawy tanecznej latem 1925 r. Helenie Kowalskiej ukazał się umęczony Chrystus, co stanowiło początek jej decyzji o wstąpieniu do klasztoru.

Z faktem odprawiania Mszy św. w kaplicy klasztornej przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach metropolita krakowski złączył odczytane słowa Ewangelii o Jezusowych błogosławieństwach z Kazania na Górze.

Uznał, że słysząc słowa "błogosławieni miłosierni", nie sposób nie odnieść się do osoby św. br. Alberta.

- W dziejach tego miasta, na przełomie XIX i XX wieku, Adam Chmielowski zaznaczył się jako człowiek, który w imię ratowania godności Bożego dziecka u ludzi ówczesnego marginesu społecznego: alkoholików, nędzarzy, bezdomnych, gromadzących się w słynnej krakowskiej ogrzewalni, był gotów zrezygnować z kariery artystycznej i z uznania, jakim powszechnie się cieszył w oczach ówczesnych salonów - zauważył.

Arcybiskup podkreślił, że ten duchowy przełom w br. Albercie nastąpił w momencie tworzenia obrazu "Ecce Homo", kiedy to starając się ukazać poniżonego Chrystusa, bardzo osobiście przeżył tajemnicę bezgranicznej miłości Boga do człowieka.

- W imię tej właśnie miłości sam zamieszkał w ogrzewalni, nie tylko dzieląc los przebywających w niej biednych i opuszczonych, ale starając się - poprzez wspólną modlitwę i pracę - ukazać im zupełnie nowe perspektywy godnego, choć ubogiego życia - tłumaczył.

Dodał, że to właśnie br. Albert dał początek pięknie działającym do tej pory albertynom i albertynkom oraz zaznaczył, że na zawsze pozostanie on w pamięci Kościoła i społeczeństwa polskiego jako "wzór odważnej, a przy tym pełnej wrażliwości i współczucia miłości miłosiernej".

- Kiedy w Boże Narodzenie 1916 r. odchodził z tego świata w założonym przez siebie przytułku dla mężczyzn, nikt nie miał wątpliwości, że umiera święty człowiek, który na pewno dostąpi miłosierdzia Bożego - ocenił.

Hierarcha zacytował także słowa modlitwy św. Faustyny z jej "Dzienniczka", proszącej o to, by Jezus przenikał ją całą, aby mogła Go odzwierciedlić w całym swoim życiu i wskazał, że w życiu każdego chrześcijanina potrzeba takiej samej modlitwy. Zachęcił również do tego, by na wzór br. Alberta być dobrym jak chleb.

- Byśmy bogaci w wyobraźnię miłosierdzia miłosierdzie innym okazywali. Byśmy sami kiedyś łaski miłosierdzia Bożego dostąpili - zakończył abp Jędraszewski.

Przeczytaj także: