Ostra jazda nie dla każdego

Jan Drzymała

Umniejszanie winy kogoś, kto powoduje wypadek, jest niedorzeczne. Podobnie jak publiczna pochwała ryzykownych zachowań.

Ostra jazda nie dla każdego

Prezes Prawa i Sprawiedliwości przekonywał w rozmowie z TVP Info, że BOR wymaga reformy, bo w tej instytucji, jak i w całym aparacie państwowym mamy dziś zdecydowanie zbyt niski stopień dyscypliny i tę dyscyplinę trzeba podnieść. Podkreślił też, że swego rodzaju wsparcie opozycji dla młodego człowieka, który przyczynił się do wypadku z udziałem limuzyny premier Beaty Szydło, jest czymś, co przekracza rozmiary zwykłego nadużycia.

Zgadzam się, że robienie bohatera z kogoś, kto powoduje wypadek, jest niedorzeczne. Kto jeździ samochodem, wie dobrze, jaką życzliwością można obdarzyć innego kierowcę, który ni z tego, ni z owego zmienia pas i zajeżdża nam drogę prowokując niebezpieczną sytuację albo wręcz rozbijając nasze auto. Raczej sympatii takim zachowaniem sobie nie zaskarbia.

Mam jednak wrażenie, że w całej awanturze, jaka toczy się po wypadku z udziałem premier, nie chodzi o tego konkretnego człowieka, ale o dysproporcje w traktowaniu różnych ludzi. Rozumiem, że jak ktoś powoduje wypadek, to powinien ponieść konsekwencje. Tyle że to powinno dotyczyć każdego.

Nie tak dawno przecież zdarzył się inny wypadek, w którym też brała udział kolumna aut wioząca członka rządu. Jak informowały media, szef MON dziękował publicznie swojemu kierowcy, że w godzinę i 45 minut pokonał trasę Warszawa-Toruń. Jasne, że auta były uprzywilejowane. A jednak cała sytuacja budzi niesmak, bo mimo wszystko zwykły, szary człowiek czuje się jak obywatel drugiej kategorii. Rozumiem, że sprawy państwa wymagają niejednokrotnie specjalnych środków. Tylko również i te specjalne środki są regulowane przepisami i jeśli zostały złamane, to ktoś za to powinien odpowiedzieć. Niezależnie od tego, jakie stanowisko piastuje.

Na tym właśnie powinno polegać utrzymywanie dyscypliny i jeśli rządzący postulują, że chcą ją wzmacniać, to powinni zaczynać od siebie.

TAGI: