publikacja 02.03.2017 00:00
Jest bodaj najbardziej zapomnianym ze wszystkich polskich powstań. A przecież to ona ukształtowała ducha naszych następnych zrywów niepodległościowych. Dokładnie za rok przypadnie 250. rocznica konfederacji barskiej.
KRZYSZTOF CHOJNACKI /EAST NEWS
Kazimierz Pułaski w potyczce konfederatów w Barze. Kornel Szlegel (1819–1870), Muzeum Kazimierza Pułaskiego w Warce.
Wybuchła jeszcze przed zaborami i dlatego niektórzy historycy nie chcą jej nawet uznać za powstanie. Rzeczpospolita w czasach konfederacji barskiej była już jednak państwem zależnym od Rosji. Konfederaci chcieli tę zależność zrzucić.
Zapadanie się w bagnie niemocy
Nie sięgając do pierwszych symptomów upadku Rzeczypospolitej, możemy uznać rok 1709 jako początek trwałej zależności od Rosji. W okresie tzw. wojny północnej (1700–1721) ujawniły się wyraźnie walki Szwecji i Rosji o wpływy w Rzeczypospolitej, a Polacy mieli nawet równocześnie dwóch królów, popieranych przez obce mocarstwa (Augusta II Sasa i Stanisława Leszczyńskiego). Klęska króla Szwecji Karola XII pod Połtawą w 1709 roku przechyliła szalę zwycięstwa na rzecz Piotra Wielkiego. Odtąd August II Sas zawdzięczał carowi – a nie wyborcom – koronę, a wojska carskie stacjonowały w Polsce, mogąc zawsze interweniować. Pierwszą osobą w państwie stał się de facto ambasador carski, który intrygował, korumpował i mianował na urzędy.
Ta zależność Rzeczpospolitej od Rosji utrwaliła się za rządów Augusta III Sasa (panował w latach 1733–1763). Nic się pod tym względem nie zmieniło po wyborze na tron Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 roku.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.