Syrii potrzeba "zastępczego pokoju"

PAP |

publikacja 15.03.2017 07:20

Syria potrzebuje "zastępczego pokoju" (ang. proxy peace), wspieranego przez wspólnotę międzynarodową, w miejsce tzw. wojny zastępczej, która trwa od sześciu lat i uśmierciła ponad 320 tysięcy ludzi - powiedziała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.

Syrii potrzeba "zastępczego pokoju" Henryk Przondziono /Foto Gość W Syrii produkuje się obecnie o ponad 60 proc. mniej zboża niż przed wojną, a mąka jest trzy razy droższa niż w 2011 roku. Od początku trwania konfliktu zniszczonych zostało ponad 50 procent syryjskich piekarni, a w niektórych rejonach kraju ceny chleba wzrosły nawet o 1000 procent. Na zdjęciu: Damaszek, Syria, marzec 2008. Sklepik z przyprawami i nasionami.

Wojna, która pozbawiła dachu nad głową miliony ludzi, wciąż nie ustaje, głównie z powodu niemożności dogadania się społeczności międzynarodowej, jak ją zakończyć - zwraca uwagę agencja Reutera, wskazując na fakt, że USA i Rosja wraz ze swymi sojusznikami w regionie popierają rywalizujące ze sobą strony konfliktu. 5 kwietnia w Brukseli odbędzie się międzynarodowa konferencja pomocowa na rzecz "wspierania przyszłości Syrii i regionu", która ma - jak liczy UE - nadać nową dynamikę działaniom na rzecz rozwiązania konfliktu syryjskiego. Jednak UE od dawna odgrywa w nich jedynie marginalną rolę - zwraca uwagę Reuters. 

Szefowa unijnej dyplomacji przez kilka miesięcy rozmawiała z kluczowymi graczami na Bliskim Wschodzie, a więc przedstawicielami Turcji, Iranu, Arabii Saudyjskiej i Libanu, chcąc znaleźć między nimi minimum wspólnej płaszczyzny, jak ewentualnie pokój w Syrii mógłby wyglądać. "Sądzę, że może być przestrzeń dla wszystkich międzynarodowych graczy, zwłaszcza wszystkich graczy w regionie, aby zobaczyć, że o wiele bardziej dogodne jest w tym momencie przekształcenie tego (zastępczego konfliktu - ang. proxy war) w zastępczy pokój i pozwolenie Syrii na polityczną transformację, która będzie konieczna" - powiedziała dziennikarzom Mogherini. Według przedstawicieli UE państwa na Bliskim Wschodzie zgodziły się, że nie chcą ani zamrożonego konfliktu w Syrii, ani rozpadnięcia się tego kraju, co przez lata powodowałoby dalszy brak stabilności u ich progów.

UE przyznaje, że jeśli wojna będzie trwała, doprowadzi do rozpadu Syrii wzdłuż linii wyznaniowych w tym kraju albo spowoduje, że prezydent Baszar el-Asad odzyska militarną kontrolę nad całym krajem - wskazuje Reuters. Unia, która - jak sprecyzowała Mogherini - w ciągu ostatnich sześciu lat wydała 9,4 mld euro na różne projekty związane z Syrią, zagroziła, że nie da pieniędzy na odbudowę, gdyby Moskwa i Damaszek całkowicie rozbiły wspieraną przez Zachód opozycję. 

UE postrzega prowadzone pod auspicjami ONZ rokowania w sprawie konfliktu w Syrii jako alternatywę dla "utrzymującego się konfliktu czy utrzymujących się autokratycznych rządów". I uważa, że po wojnie Syria powinna być demokratyczna, z szeroką reprezentacją polityczną różnych grup społecznych. Mogherini wypowiedziała się w tym duchu w tym samym dniu, kiedy w stolicy Kazachstanu Astanie załamała się trzecia runda kierowanych przez Rosję syryjskich negocjacji pokojowych z powodu zbojkotowania ich przez przedstawicieli zbrojnej syryjskiej opozycji; oskarżyli oni Moskwę i Damaszek o naruszanie rozejmu obowiązującego od 30 grudnia 2016 roku.

Czwarta tura prowadzonych w Genewie pod egidą ONZ rokowań w sprawie pokojowego uregulowania konfliktu w Syrii zakończyła się 3 marca bez wyraźnego rezultatu. Były to pierwsze takie negocjacje od 10 miesięcy. Od końca grudnia utrzymuje się kruchy rozejm między wspieranymi przez Rosję siłami reżimu Asada a oddziałami zbrojnej opozycji, popieranej m.in. przez Turcję. Mająca na celu zakończenie konfliktu w Syrii rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2254, uchwalona 18 grudnia 2015 roku, opiera się na trzech głównych punktach: powołaniu przejściowych władz Syrii, pracy nad nową konstytucją i zmierzaniu do przeprowadzenia wyborów pod auspicjami ONZ.

***

Tymczasem po raz pierwszy od listopada ub. roku do czterech oblężonych miast w Syrii dotarły we wtorek konwoje humanitarne, dzięki czemu udało się dostarczyć pomoc 60 tysiącom mieszkańców - podał Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie. Osobne konwoje dojechały do łącznie zamieszkanych przez ok. 20 tys. osób miast Al-Fuaa i Kefraja w prowincji Idlib, które są oblężone przez rebeliantów, oraz do miejsowości Madaja i Zabadani w pobliżu granicy z Libanem, które zamieszkuje ok. 40 tys. osób. Wszystkim potrzebującym dostarczono żywność, leki i materiały medyczne.

Oenzetowski koordynator pomocy humanitarnej w Syrii Kevin Kennedy powiedział we wtorek, że w lutym organizacje pomocowe złożyły wnioski o zezwolenie na wjazd 20 konwojów z pomocą dla stref oblężonych w Syrii; na żaden konwój nie wyrażono zgody. Z kolei w styczniu do potrzebujących w Syrii dotarł tylko jeden konwój. Na więcej nie zgodziły się syryjskie władze lub zbrojne grupy. ONZ i organizacje humanitarne regularnie apelują o bezwarunkowe umożliwienie dostarczenia pomocy 4,7 mln Syryjczyków żyjących w strefach o utrudnionym dostępie, w tym zwłaszcza 600 tys. osób, które mieszkają w strefach oblężonych.

***

Ponad 13 mln mieszkańców Syrii, ogarniętej od sześciu lat krwawym konfliktem zbrojnym, nadal potrzebuje pomocy, a potrzeby humanitarne wciąż rosną - przypomina Polska Akcja Humanitarna, która prowadzi stałą misję w tym kraju. 

Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się 15 marca 2011 roku, gdy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. Konflikt reżimu prezydenta Baszara el-Asada z opozycją spowodował śmierć już ponad 310 tys. ludzi. Walki i naloty zmusiły ponad 11 mln osób do ucieczki z domów. Polska Akcja Humanitarna od 2013 roku prowadzi w Syrii stałą misję. Działania PAH są koordynowane przez dwa biura - jedno w mieście Antakya po tureckiej stronie granicy, drugie w syryjskiej prowincji Idlib. Tam organizacja zatrudnia kilkudziesięciu Syryjczyków, w większości inżynierów, którzy zajmują się przywracaniem dostępu do czystej wody. 

Na terenie Syrii PAH prowadzi obecnie działania na rzecz ponad 300 tys. mieszkańców prowincji Aleppo, Hama i Idlib. Dostarcza potrzebującym m.in. wodę pitną, paczki żywnościowe i artykuły higieniczne. "Remontujemy systemy wodne oraz łazienki i toalety oraz przekazujemy mąkę i drożdże do piekarni, które w zamian zobowiązują się do utrzymywania stałych, niskich cen chleba" - powiedziała PAP Bogna Różyczka z PAH. Według szacunków organizacji humanitarnych 85 proc. Syryjczyków żyje w ubóstwie. Z brakiem wystarczającej ilości jedzenia zmaga się codziennie ponad 9 mln mieszkańców tego kraju. "W Syrii produkuje się obecnie o ponad 60 proc. mniej zboża niż przed wojną, a mąka jest trzy razy droższa niż w 2011 roku. Od początku trwania konfliktu zniszczonych zostało ponad 50 procent syryjskich piekarni, a w niektórych rejonach kraju ceny chleba wzrosły nawet o 1000 procent" - podkreśliła Różyczka. 

Od 2013 roku Polska Akcja Humanitarna dotarła z pomocą do prawie 1,5 mln mieszkańców Syrii. Działania PAH można wesprzeć m.in. poprzez wpłaty na konto: 91 1060 0076 0000 3310 0015 4960 z dopiskiem "Syria".

Na początku marca polski rząd poinformował, że przekaże 1,5 mln zł z rezerwy m.in. na odbudowę szpitali w Syrii, w których będą mogły być leczone ofiary wojny. Jak mówiła premier Beata Szydło, rząd chce, by pomoc trafiała tam, gdzie jest najbardziej oczekiwana, czyli tam, gdzie żyją potrzebujący. Premier poinformowała, że oprócz 1,5 mln zł z rezerwy, Polska przekazuje także środki w ramach międzynarodowej pomocy dla uchodźców. W lutym 2016 r. rząd podczas konferencji "Supporting Syria and the Region" zobowiązał się wpłacić 3 mln euro do międzynarodowego funduszu na rzecz wsparcia krajów regionu. "Oprócz tego Polska przeznaczy 1,5 mln euro na pomoc uchodźcom w państwach ościennych, a te środki są z kolei wpłacane za pośrednictwem ONZ, UE i w ramach pomocy bilateralnej" - mówiła Szydło.

Pod koniec 2014 r. podczas spotkania w Genewie z inicjatywy Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) ustalono, że 28 państw przyjmie w sumie ponad 100 tys. uchodźców syryjskich. Polska zadeklarowała przesiedlenie 100 syryjskich uchodźców w latach 2016-2017, jednak - jak dotąd - do naszego kraju nie trafiła ani jedna osoba. Według UNHCR co najmniej 10 proc. syryjskich uchodźców to osoby szczególnie wrażliwe, które wymagają przesiedlenia do innych krajów. W tej grupie są ludzie, którzy przeżyli tortury, a także ciężko chorzy czy wielodzietne samotne matki.