publikacja 28.03.2017 14:15
"O pokój, Panie nasz, błagamy Cię. Nie pozwól, by Twój głos zaginął w nas. Spraw, niech już nigdy ściśnięta pięść nad naszą ziemią nie wznosi się".
I śpiew na sali obrad podczas spotkania z posłanką Danutą Jazłowiecką, również opolanką Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Przejmująco tym bardziej, że w tym samym czasie szefowie państw i rządów UE wybierali się do Rzymu, by uczcić 60. rocznicę podpisania traktatów rzymskich i zastanowić się nad stanem i przyszłością Unii Europejskiej. Mijał też rok od zamachów na lotnisku i w brukselskim metrze, w których zginęły 32 osoby, a setki zostały ranne.
Opolski chór pojawił się w Parlamencie Europejskim na zaproszenie europosłanki Danuty Jazłowieckiej, pochodzącej z Opola, jednak głównym celem chórzystów było reprezentowanie Opolszczyzny 23 marca w siedzibie Ambasady RP podczas dorocznego „Kulturalnego Domu Polski Południowej”, wydarzenia zorganizowanego przez DPP w Brukseli.
Schola Cantorum Opoliensis reprezentowała województwo opolskie w ambasadzie RP w Brukseli Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Chór pod batutą Tadeusza Eckerta i Anny Sikory, działający przy Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej, nie śpiewał jednak wyłącznie utworów poważnych, ale raczej starał się wzbudzić radość. Publiczność zaś, zarówno w ambasadzie, jak i w Parlamencie Europejskim, porwał piosenką „Serduszko puka w rytmie cha-cha”.
Prócz Scholi Cantorum Opoliensis swoje wiersze zaprezentował na tym spotkaniu Tomasz Różycki, opolski poeta. O jego twórczości oraz inspiracjach rozmawiała z nim prof. Dorota Walczak-Delanois z Wolnego Uniwersytetu w Brukseli, zaś część tę zakończył fragment zapisu przedstawienia Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu na podstawie jednego z najsłynniejszych dzieł T. Różyckiego - „12 stacji”.
Po lewej poeta Tomasz Różycki, obok niego prof. Dorota Walczak-Delanois. Ambasada RP w Brukseli Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
- To było bardzo piękne przeżycie, dało okazję do wzajemnego poznania się, odwiedzenia ciekawych miejsc, a przede wszystkim do radości, którą nieśliśmy innym, ale też sami odczuwaliśmy. A śpiewając spontanicznie, na przykład przed katedrą czy podczas zwiedzania, m.in. na Grand Place, wzbudzaliśmy zainteresowanie turystów i przechodniów - podsumowują z uśmiechem dyrygenci i członkowie chóru.