Tracimy wielki majątek

Andrzej Grajewski

GN 31/2017 |

publikacja 03.08.2017 00:00

To afera dużo większa niż sprawa Amber Gold. Porównywalna z FOZZ czy Art B. Na skutek zaniedbań, ciągnących się od 1968 r., państwo polskie nie potrafiło skutecznie znacjonalizować nieruchomości należących niegdyś do cudzoziemców, a spłaconych w wyniku umów odszkodowawczych. W grę wchodzi majątek warty być może nawet miliard złotych.

Tracimy wielki majątek

Wyrok, jaki wydała komisja weryfikacyjna w sprawie działki przy ul. Chmielnej w Warszawie, której właścicielem był Duńczyk Jan Martin Holger, skłania do poważniejszych refleksji. Takich spraw bowiem jest znacznie więcej i nie dotyczą jedynie Warszawy.

PRL była państwem bezprawnym, ale głównie dla własnych obywateli. Z własnością cudzoziemców obchodzono się ostrożnie, wypłacając krajom, z których pochodzili, wielkie kwoty odszkodowań na podstawie umów nazywanych obecnie indemnizacyjnymi. Zawierane w latach 1947–1971 dotyczyły nieruchomości należących do cudzoziemców i położonych na terytorium państwa polskiego w granicach po 1945 r. Procedura była następująca: Polska wypłacała łączną kwotę odszkodowań danemu krajowi, który następnie zaspokajał roszczenia swych obywateli za majątek pozostawiony w naszym państwie.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.