Świadek: Gronkiewicz-Waltz stała się zakładniczką lobby reprywatyzacyjnego

PAP |

publikacja 04.12.2017 12:38

Hanna Gronkiewicz-Waltz w sprawie Noakowskiego 16 schowała "głowę w piasek"; stała się zakładniczką lobby reprywatyzacyjnego - powiedział w poniedziałek przed komisją reprywatyzacyjną lokator Noakowskiego 16, Krzysztof Lewandowski.

Świadek: Gronkiewicz-Waltz stała się zakładniczką lobby reprywatyzacyjnego PAP/Jacek Turczyk Członkowie Komisji Weryfikacyjnej podczas posiedzenia Komisji Weryfikacyjnej w sprawie nieruchomości położonej przy ul. Noakowskiego

Komisja weryfikacyjna bada w poniedziałek reprywatyzację kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, do której części w 2003 r. prawo nabył m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że odmawia zeznań jako świadek, bo sprawa dotyczy jej męża.

Lewandowski powiedział, że od października 2006 r. lokatorzy kamienicy robili, co w ich mocy, żeby zaalarmować opinię publiczną dowodami "kradzieży" kamienicy przy Noakowskiego przez Romana Kępskiego, czyli wuja męża prezydent Warszawy, który w 1997 r. wystąpił o jej zwrot. Świadek mówił, że Kępski nie mógł być uznany za stronę procesu reprywatyzacyjnego, bo nigdy nie był następcą prawnym dawnych właścicieli.

"Słowa kradzież używam nieprzypadkowo. Roman Kępski składając wniosek reprywatyzacyjny zataił fakt, że dokumenty składanych przez niego pełnomocnictw, na których opierał się cały tok postępowania reprywatyzacyjnego, zostały unieważnione tytułem wykonawczym (...) wydanym przez sąd okręgowy w Warszawie 26 lipca 1948 r. Zatajając ten fakt działał więc w roku 1997 w złej wierze" - zeznał Lewandowski.

Drugą kwestią, na którą zwrócił uwagę Lewandowski była cena za jaką spadkobiercy Kępskiego sprzedali kamienicę firmę Fenix. "W październiku 2006 r. dowiedzieliśmy się, że firma Fenix za lokale warte w tamtym czasie na rynku 11-14 tys. zł za metr kwadratowy, miała zapłaci ok. 1,2 tys, za metr kwadratowy z funduszy własnych, a na spłatę pozostałych 1,250 tys. zł za metr kwadratowy, zaciągnęła kredyt hipoteczny pod zastaw tej kamienicy" - powiedział świadek.

Podkreślił, że tak korzystnych warunków wykupu nie zaproponowano lokatorom kamienicy.

Lewandowski powiedział, że trudno uznać, że kamienica została nabyta przez firmę Fenix w dobrej wierze, ponieważ miała ona wgląd w księgi hipoteczne, w których znajdowały się obszerne wpisy przedwojennej właścicielki "alarmujące o dokonanej kradzieży".

Świadek przekonywał również, że kiedy Fenix przejął nieruchomość doszło do "bezprawnych podwyżek czynszów". "W sumie było pięć podwyżek czynszów w krótkim czasie łącznie o ponad 1000 proc." - powiedział Lewandowski. Dodał, że radca prawny reprezentujący firmę Fenix, zapewniał że będzie podnosił czynsz aż do skutku, czyli do momentu, gdy lokator nie będzie już w stanie go płacić i zacznie się zadłużać.

Lewandowski zeznał także, że prowadzona była przebudowa kamienicy "pod przykrywką" remontu, co wiązało się z codziennym hałasem, unoszącym się pyłem oraz zagrożeniem zdrowia i życia. Przekonywał, że te prace były prowadzone nielegalnie i doprowadziły do degradacji zabytkowych elementów oraz zagrożenia katastrofą budowalną.

Świadek ocenił, że ws. Noakowskiego 16, "od 2006 r. zaangażowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz w tuszowanie nielegalnego przejęcia kamienicy jej męża było oczywiste, choć niejawne". "Wykorzystywała ona do tego celu pośredników, sama ukrywając się w cieniu" - powiedział Lewandowski.

Lokator twierdził, że Gronkiewicz-Waltz unikała spotkania z mieszkańcami Noakowskiego 16, chociaż mieszkańcy umawiali się z nią trzykrotnie. "Za każdym razem pani prezydent odwoływała spotkanie" - zaznaczył.

"Chowając głowę w piasek, nie wyjaśniając poważnie udokumentowanych zarzutów, dot. wzbogacenia się jej męża i rodziny, Hanna Gronkiewicz-Waltz już jako prezydent Warszawy stała się zakładniczką lobby reprywatyzacyjnego, któremu trudno było potem wytykać coś, co samemu się zrobiło. Sytuacja ta okazałą się świetną pożywką dla zorganizowanej przestępczości reprywatyzacyjnej w Warszawie" - powiedział świadek.

Lewandowski powiedział także, że w wywiadzie prasowym Andrzej Waltz zaniżył ilość swoich udziałów w kamienicy przy Noakowskiego. "Faktycznie posiadał 6,84 proc. udziałów, a nie 0,068 proc. jak podawał" - zaznaczył świadek.