Każde z nich straciło na wojnie ojca. Abp Budzik zaprosił osierocone dzieci

ks. Rafał Pastwa

publikacja 27.12.2017 18:49

Na pl. Łokietka zabrzmiały ukraińskie pieśni i kolędy. Każde takie spotkanie i wzajemne poznawanie się znaczy więcej niż działania polityków.

Każde z nich straciło na wojnie ojca. Abp Budzik zaprosił osierocone dzieci ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Pamiątkowe zdjęcie przed szopką bożonarodzeniową w centrum Lublina.

Dzieci z czterech obwodów na Ukrainie przyjechały na kilka dni do Lublina. W szopce bożonarodzeniowej ustawionej przed lubelskim Ratuszem, 27 grudnia zaprezentowały pieśni i kolędy w języku ukraińskim.

Wydarzenie zorganizowała archidiecezja lubelska, włączył się w nie również prezydent Lublina. Słodkie prezenty ufundowała FC „Pszczółka”. Noclegi oraz posiłek zapewnia im z kolei „Dom na Podwalu”. Z tej okazji ks. Ładniak zorganizował w kościele św. Wojciecha zbiórkę na wsparcie tej inicjatywy.

Opiekunem grupy ukraińskich dzieci jest Rusłan Telipskyi, kierownik organizacji „Mecenasi dla żołnierzy”, która mieści się w Łucku. Organizacja zajmuje się rehabilitacją rannych żołnierzy i ułatwia osieroconym dzieciom i młodzieży start w dorosłe życie, wspiera uporanie się z traumą po stracie ojca. Pod opieką organizacji jest 220 dzieci.

Każde z nich straciło na wojnie ojca. Abp Budzik zaprosił osierocone dzieci   ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - Na trzy dni do Lublina przyjechało 20 dzieci. Zależało nam na wspólnym świętowaniu Bożego Narodzenia w obrządku katolickim, bo u nas święta w większości obchodzimy 6 i 7 stycznia. Występem dzieci chcemy podziękować za zaproszenie, za gościnę, za modlitwy o pokój w naszym kraju. Dzieciom z Ukrainy chcemy pokazać ponadto Lublin i Polskę - wyjaśnia Rusłan.

- Chcemy pokazać im normalny świat, dać nieco atrakcji, zabawy, świętowania. Bo nadal u nas jest wojna, a one nie mają ojców. Codziennie giną na froncie ludzie, ale to niestety jest już traktowane jako swego rodzaju „norma”. A oprócz kontrybucji, które państwo wypłaca rodzinom poległych żołnierzy – potrzeba innego wsparcia, które nie jest jednorazowe - tłumaczy Telipskyi. Podkreśla, że choc organizacja nie zastąpi dzieciom ojców, to nie wolno rezygnować z tych działań.

Marika - podobnie jak jej koleżanki i koledzy - straciła tatę na wojnie. W Lublinie czuje się dobrze, podoba się jej architektura i Stare Miasto.

- Bardzo podobają mi się tutaj ludzie, atmosfera - mówi. Wie również, że w Polsce jest dużo Ukraińców, także w Lublinie. - Jestem wdzięczna za przygotowanie tej wizyty. Bardzo nam smakuje jedzenie i jesteśmy tu szczęśliwi - tłumaczy dziewczyna.

Wasyl Pawluk, Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie podkreśla, że to spotkanie ma wielkie znaczenie dla obu narodów.

- Jestem bardzo wdzięczny abp. Stanisławowi Budzikowi, że młodzi Ukraińcy mogli tu przyjechać i spotkać się z Polakami. Jeszcze raz to pokazuje, że jesteśmy razem, że możemy mieć wspólne święta. Wojna jest trudnym tematem, to dzieci osierocone, a jednak zostały zauważone i zaproszone przez arcybiskupa. Zapraszam również młodzież z Polski do odwiedzania Ukrainy, do wspólnego przeżywania zabawy i świąt, bo to bardzo ważne, bo to nasza przyszłość - powiedział konsul Pawluk.