Zagrożenia dla demokracji

Bogumił Łoziński

GN 10/2018 |

publikacja 08.03.2018 00:00

Największym zagrożeniem dla demokracji jest odrzucenie podstawowych norm moralnych wpisanych w naturę człowieka.

Zagrożenia dla demokracji henryk przondziono /foto gość

Zmiany, jakie obóz rządzący wprowadza w funkcjonowaniu niektórych sfer państwa, głównie w wymiarze sprawiedliwości, wywołały zarzuty o łamanie zasad demokracji. Zjednoczona Prawica odpiera te oskarżenia, wskazując, że zmiany mieszczą się w ramach tego ustroju. Sprawia to wrażenie, że obie strony zupełnie inaczej rozumieją demokrację. Analizując główne założenia tego ustroju, można dojść do wniosku, że obecna polska demokracja z pewnością nie jest doskonała, rozwiązania prawne pozwalają na powstawanie różnych patologii, a wielu rządom można zarzucić łamanie pewnych standardów, ale wciąż żyjemy w porządku demokratycznym.

Obecne spory skupiają się jednak wyłącznie na kwestiach prawnych, zasadniczo ignorując porządek etyczny. Choć w Biblii czy Katechizmie Kościoła Katolickiego pojęcie „demokracja” nie pada, współcześnie katolicka nauka społeczna (KNS) mówi o tym systemie pochlebnie. Wskazuje jednak warunki, jakie powinien spełniać. Przede wszystkim system prawny w demokracji powinien opierać się na obiektywnych wartościach moralnych. Niestety, polskie rozwiązania ustrojowe są na tyle niejednoznaczne, że pozwalają te wartości odrzucić. I to właśnie jest największe zagrożenie dla naszej demokracji.

Bożek demokracji

W obecnej debacie silnie ujawniło się stanowisko, które traktuje demokrację jako wartość samą w sobie. Tymczasem w rozdziale dotyczącym uczestnictwa w życiu społecznym katechizm stwierdza, że moralnie dopuszczalne są różne ustroje polityczne pod warunkiem, że dążą do dobra wspólnoty. Bardzo mocno podkreśla się, że systemy te muszą spełniać określone kryteria: „Ustroje, których natura jest sprzeczna z prawem naturalnym, porządkiem publicznym i podstawowymi prawami osób, nie mogą urzeczywistniać dobra wspólnego narodów, którym zostały narzucone”.

Wynika z tego, że ustrój polityczny musi respektować podstawowe prawa człowieka, uniwersalne wartości, które wynikają z fundamentalnego dla naszej cywilizacji uznania godności drugiej osoby. Jest to m.in. poszanowanie prawa do życia, własności oraz wolności, w tym wolności sumienia i religii. Przestrzeganie tych praw jest fundamentem współczesnej demokracji i w tym sensie system ów jest zgodny z KNS. Jednak problem polega na ich interpretacji i praktyce. Na przykład podstawowe prawo do życia w wielu krajach demokratycznych nie obejmuje człowieka w fazie prenatalnej. Z kolei w Europie Zachodniej w imię fałszywie rozumianej tolerancji łamana jest wolność religijna, można wręcz mówić o prześladowaniu chrześcijan.

Z przestrzeganiem prawa naturalnego jest jeszcze gorzej. Właściwie można powiedzieć, że w wielu krajach zachodnich zostało zakwestionowane. Tymczasem zakłada ono istnienie uniwersalnych – niezależnych od różnic kulturowych czy religijnych – norm postępowania, które mają charakter trwały, gdyż wywodzą się z natury. To dzięki nim człowiek może rozpoznać na drodze rozumowej, co jest dobre, a co złe. Wśród tych praw Kościół wymienia m.in. prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, prawo rodziców do wychowywania dzieci, małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny oraz prawo do promocji dobra wspólnego i pokoju.

Państwo prawa

Jan Paweł II w encyklice społecznej „Centesimus annus” podkreśla, że „autentyczna demokracja możliwa jest tylko w państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej”. Właściwy system prawny jest więc drugim, obok systemu etycznego, fundamentem demokracji. Kościół wskazuje ogólne normy, na których ten system powinien być zbudowany. Jan Paweł II we wspomnianej encyklice stwierdza m.in.: „Kościół docenia demokrację jako system, który zapewnia udział obywateli w decyzjach politycznych i rządzonym gwarantuje możliwość wyboru oraz kontrolowania własnych rządów, a także – kiedy należy to uczynić – zastępowania ich w sposób pokojowy innymi”.

Magisterium Kościoła uznaje też zasadę trójpodziału władzy na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą: „Wskazane, by każda władza była równoważona przez inne władze (...), które by ją utrzymywały we właściwych granicach. Na tym właśnie polega zasada »państwa praworządnego«, w którym najwyższą władzę ma prawo, a nie samowola ludzi” (Jan Paweł II, „Centesimus annus”).

Łatwo można dostrzec, że Kościół wskazuje ogólne zasady państwa prawa, jednak – zgodnie ze swoją zasadą – respektuje autonomię państwa i nie opowiada się za takim albo innym rozwiązaniem instytucjonalnym czy konstytucyjnym. Dlatego w obecnym polskim sporze o państwo prawa zachowuje daleko idącą wstrzemięźliwość, mimo nawoływań opozycji do potępienia obecnej władzy. Co prawda zdarza się, że niektórzy biskupi wypowiadają w tym sporze swoje opinie, jednak należy je raczej traktować jako indywidualny głos obywatela, a nie stanowisko Kościoła.

Zasada autonomii państwa nakazuje Kościołowi zachować ostrożność w zajmowaniu stanowiska w obecnym sporze dotyczącym przestrzegania prawa. Tym bardziej że jeśli przeanalizujemy praktykę władzy po 1989 r., każdemu rządowi będziemy mogli wytknąć działania sprzeczne ze standardami demokracji. Odnosi się to także do obecnej władzy. Jednak w kwestii wartości obowiązujących w demokracji Kościół zajmuje często bardzo jednoznaczne stanowisko. Wynika to z jego roli, jaką jest upominanie się o przestrzeganie praw człowieka, zasad moralnych czy właściwą koncepcję człowieka.

Demokracja bez wartości

Jan Paweł II w cytowanej encyklice sformułował słynną myśl, która oddaje istotę problemu z dzisiejszą demokracją: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Jeśli prześledzimy procesy, jakie zachodzą obecnie w zachodnich demokracjach, zobaczymy, że uzasadnione jest twierdzenie, iż właśnie mamy z takim procesem do czynienia. Polska nie jest od tego problemu wolna i to jest największy problem naszej demokracji.

Nie przypadkiem Jan Paweł II powtórzył te słowa w polskim parlamencie w 1999 r. „Szanując właściwą życiu wspólnoty politycznej autonomię, trzeba pamiętać jednocześnie o tym, że nie może być ona rozumiana jako niezależność od zasad etycznych” – podkreślał. Po czym cytując encyklikę „Centesimus annus”, stwierdził, że jeśli „nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza”.

Z takim procesem mamy do czynienia właśnie w Polsce. Chodzi o zjawisko, które można określić próbami, niestety częściowo skutecznymi, narzucania Polsce postmodernistycznych ideologii. W polskim państwie prawa w trzech przypadkach pozwala się zabijać poczęte dzieci, choć konstytucja zapewnia wszystkim prawo do życia, nie precyzuje jednak, że od poczęcia do naturalnej śmierci. W polskim państwie prawa przyjęta została za rządów PO-PSL w 2015 r. ustawa regulująca kwestie sztucznego zapłodnienia w wersji skrajnie liberalnej, pozwalającej na zabijanie, selekcję i mrożenie ludzkich zarodków. W polskim państwie prawa została ratyfikowana za rządów PO-PSL konwencja przemocowa, która opiera się na ideologii gender. Płeć jest w tym dokumencie definiowana jako wytwór kultury, który możemy dowolnie kształtować i wybierać, co jest sprzeczne z antropologią opartą na naturze.

Problem z wartościami i przestrzeganiem praw człowieka przejawia się w polskiej demokracji także na innych polach. W demokratycznym państwie prawa wprowadzono gospodarkę wolnorynkową w skrajnie liberalnej wersji, co pozbawiło szans na godne życie część społeczeństwa, która nie potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości. KNS podkreśla, że jednym z najpoważniejszych wynaturzeń systemu demokratycznego jest korupcja, sprzeniewierza się bowiem zasadom moralności i sprawiedliwości społecznej. Tymczasem patologia ta, z większym lub mniejszym natężeniem, towarzyszy III RP nieustannie. KNS krytykuje też nadmiernie rozbudowaną biurokrację, która nie służy obywatelom – zjawisko również będące polską chorobą. Demokracja wymaga także, aby osoby pełniące obowiązki publiczne odznaczały się cnotami, które pozwalają im pełnić swoje funkcje w duchu służby, jak cierpliwość, skromność, umiarkowanie, miłość, współdzielenie potrzeb. W przypadku naszych polityków można powiedzieć, że wielu z nich jest niestety przykładem zaprzeczenia tych cnót.

Demokracja potrzebuje prawa i mechanizmów, które będą strzegły wyznawanych przez naród wartości, zapewniały ludziom ochronę praw podstawowych i gwarantowały, że państwo będzie służyć dobru obywateli. Polska demokracja ma w tym zakresie jeszcze dużo do zrobienia.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.