Nikt tego głośno nie powie, ale...

Jarosław Dudała

GN 11/2018 |

publikacja 15.03.2018 00:00

Kto może się nawrócić? Niewierzący. A jeśli katolik, to pijak, narkoman czy inny gangster. Grzegorz Mazurek nigdy nie był nikim takim.

– Mężczyzna czasem musi wyjść z domu. To jest zdrowe i moja żona to rozumie – mówi Grzegorz Mazurek. henryk przondziono /foto gość – Mężczyzna czasem musi wyjść z domu. To jest zdrowe i moja żona to rozumie – mówi Grzegorz Mazurek.

Miał 9 lat, gdy został ministrantem. W wieku 17 lat świadomie przyjął Pana Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela. – Dorwałem gdzieś książkę o ewangelizacyjnym Kursie Paweł i zacząłem głosić Pana Jezusa tak, że koledzy w liceum na mój widok mówili: „O, idzie Mazurek, znowu będzie mi coś gadać” – śmieje się 39-letni dziś Grzegorz. Podczas politologicznych studiów w rodzinnej Zielonej Górze związał się z Odnową w Duchu Świętym. Jeździł na Przystanek Jezus – ewangelizacyjną akcję skierowaną do uczestników Przystanku Wood­stock.

Biały pająk

Miał 29 lat, gdy zajął się wspinaczką. Jeszcze wcześniej zainteresowały go rowery górskie. Był jednym z pomysłodawców cyklu zawodów typu cross-country Grand Prix Kaczmarek Electric MTB. Dziś w każdej z kilku edycji udział bierze około 800 zawodników.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.