Droga Krzyżowa oczami kobiety

ks. Rafał Pastwa

publikacja 14.03.2018 15:14

Charzyńska-Wójcik: Dzielenie ludzkich zachowań na zachowania kobiet i mężczyzn jest uproszczeniem, sprowadzeniem do jednego – właściwie dwóch – mianowników rozległej, złożonej gamy postaw.

Droga Krzyżowa oczami kobiety Tomasz Koryszko Tegoroczne rozważania Akademickiej Drogi Krzyżowej przygotowała prof. Magdalena Charzyńska-Wójcik

Ks. Rafał Pastwa: Jest Pani Dziekan autorką rozważań tegorocznej Akademickiej Drogi Krzyżowej. Czy Droga Krzyżowa Chrystusa wygląda inaczej z perspektywy kobiety?

Dr hab. Magdalena Charzyńska-Wójcik, profesor KUL, Dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych KUL: Żeby móc powiedzieć, czy jest inaczej, trzeba mieć porównanie, ale nie porównanie między „ktoś” i „ja”, bo tu z definicji jest „inaczej”. Dla mnie ta Droga Krzyżowa wygląda inaczej, ale to „inaczej” wypływa w głównej mierze stąd, że to ja jestem autorem rozważań, nie zaś stąd, że jestem kobietą. Nie wydaje mi się, żeby to drugie miało zasadnicze znaczenie. Krzyż Chrystusa i to, co wokół niego się rozegrało, to doświadczenie uniwersalne, apelujące po prostu do wrażliwości człowieka.

Zazwyczaj kazania, rozważania przygotowują osoby duchowne. Teksty, które wyszły spod Pani ręki są głębokie teologicznie i mają mocne odniesienie do życia. W jaki sposób pracowała Pani nad rozważaniami? Z czego zrodziła się ta refleksja?

Kiedy otrzymałam to zadanie, w pierwszej chwili uznałam, że to pomyłka. Upewniwszy się jednak, że chodzi o mnie, że rzeczywiście mam napisać te rozważania, zastanawiałam się nad tym wyborem: dlaczego osoba świecka i dlaczego właśnie ja. I skoro to mnie poproszono, jakie są w stosunku do tych rozważań oczekiwania? Ponieważ nie powierzono tego teologowi ani osobie duchownej tylko mnie, założyłam, że chodzi o coś, co – mimo braku doświadczenia i formalnych kompetencji – zdołam napisać. Inspirację znalazłam więc w zaufaniu, jakim mnie obdarzono, zlecając to zadanie. Postanowiłam sięgnąć w głąb i napisać coś od siebie. Coś, co jest osadzone w realnej, namacalnej perspektywie, bo przecież w zdarzeniu na Golgocie uczestniczyli realni ludzie. Tacy sami jak my. Siadłam przy klawiaturze i po długim oczekiwaniu na pierwszą linijkę, wszystkie następne pobiegły już same. Skąd? Z życia. Droga Krzyżowa oczami kobiety   ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Od lewej: ks. Stanisław Fel, dziekan Wydziału Nauk Społecznych, Magdalena Charzyńska-Wójcik, dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i ks. Sławomir Nowosad, dziekan Wydziału Teologii Które stacje przykuwają szczególną Pani uwagę, jakie detale, osoby... Dostrzega Pani Dziekan również destrukcyjną rolę tłumu.

Odpowiedź na pierwszą część pytania niesie sam tekst … Co zaś do „destrukcyjnej roli tłumu,” to chyba za mocno powiedziane. Tłum składa się z pojedynczych osób, które mają indywidualną zdolność do empatii, własne oceny i postawy. W grupie te osobiste skłonności poddawane są presji. Trudno jest się tej presji przeciwstawić, ale nie jesteśmy wobec niej bezsilni.

W drodze Jezusa na Golgotę uczestniczy wiele kobiet. Weronika, Matka, biorąc pod uwagę przekaz Janowy – siostra Matki Jezusa i Maria Magdalena. Inne kobiety, określane mianem „niewiasty”. Uciekli zaś wszyscy Jego uczniowie. Czy kobiety są odważniejsze w zetknięciu z cierpieniem, z dramatem odrzucenia, poniżenia...?

Prosi mnie teraz ksiądz redaktor o dalszą część rozważań. Może warto byłoby kiedyś wypróbować taką formułę Drogi Krzyżowej w formie „wywiadu”? A poważniej: dzielenie ludzkich zachowań na zachowania kobiet i mężczyzn jest uproszczeniem, sprowadzeniem do jednego – właściwie dwóch – mianowników rozległej, złożonej gamy postaw, inspirowanych w znacznej mierze społecznym oczekiwaniem, akceptacją lub – właśnie – jej brakiem. Każdy z nas ma jednak w sobie swoją własną porcję odwagi i wolę przyjęcia konsekwencji płynących z okazania tej odwagi wbrew przeważającej opinii.

Czy zatem Droga Krzyżowa jest wydarzeniem ubranym w ramy nabożeństwa, które mówi więcej o nas samych niż o męce Pana?

Fakt, że stacje Drogi Krzyżowej nie są w pełni oparte na przekazie Ewangelii, wskazuje kierunek odpowiedzi na to pytanie. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej odprawiane jest od ok. 600 lat, jest więc znacznie młodsze niż przedstawiana w nim historia. Pojawienie się takiej formy przeżywania Męki Jezusa jest odpowiedzią na naszą potrzebę uczestnictwa w powtarzającej się liturgii, która daje nam więcej niż sam przekaz Ewangelii, na której jest oparta: zrozumienie i wzrost. W tym sensie nasze przeżywanie Drogi Krzyżowej z definicji mówi więcej o nas niż o tamtym dniu. Mówi nam więcej o nas samych z każdym rokiem…

Nie wiem jednak, czy powinienem się zgodzić z Panią Dziekan, że płacz kobiet nad losem Jezusa to sprzeciw wobec „dyktatury pogardy”? Wyobrażam sobie, że jest to znaczący gest, ale płaczem chyba nie jesteśmy w stanie nikomu pomóc?

Cieszę się, że możemy się różnić. Chciałabym w przyszłym roku posłuchać rozważań księdza doktora. Tłum uczestniczy w widowisku, które jest tragiczne. Nie oceniajmy tego, bo nie jest to przedmiotem tej rozmowy. Może tylko warto powiedzieć, że wyrok ukrzyżowania legitymizował postawę zebranych. W tym tłumie ktoś okazuje, że myśli i czuje inaczej. Czy to nie zmienia wszystkiego? Każdy z nas doświadczył w szkole, w pracy bądź na uczelni sytuacji, w której wszyscy się od niego odwrócili – czy to z powodu fałszywego oskarżenia, czy wskutek naszej winy. Proszę sobie przypomnieć, jak cenny jest wtedy jeden głos, jedno spojrzenie, które pokazuje, że nas nie przekreślono; że ktoś widzi w nas wartość, nawet jeśli my jej nie dostrzegamy. Nasłuchujemy tego jednego słowa, wypatrujemy na otaczających nas twarzach jednego przychylnego spojrzenia. Dlaczego? Bo stamtąd czerpiemy siłę. I to jest realna pomoc.

Co jest takiego istotnego w upadku. Zaskakująca jest Pani analiza dotycząca stacji dziewiątej – trzeciego upadku Jezusa...

„Upadek Jezusa nadaje porażkom i rangę, i moc.” To fragment mojej refleksji nad tą stacją. I taki tytuł nadałam tym rozważaniom, bo kilka osób, które je czytało „na próbę”, wyznało mi, że to zdanie wywarło na nich duże wrażenie. Ta myśl została wyłowiona i zapamiętana pośród innych. Wzbogaciło to moją refleksję o osobiste przeżycia innych osób i sprawiło, że ten wątek stał się wspólny. Myśl o porażce potrafiła połączyć nieznających się czytelników. Dlatego sądzę, że nie ma w tej analizie niczego zaskakującego: ja tylko napisałam to, co pewnie wielu z nas czuje.

Dawno temu usłyszałem, że miłość niesie ryzyko straty. Pani to przypomina, nie pozostawiając złudzeń. Im mocniej kochamy tym bardziej boli opuszczenie, śmierć. Czego uczy nas według Pani stacja związana ze śmiercią Jezusa?

Wiemy, że nie można ponieść straty, nic nie posiadając. Wiemy też, że strata boli tym bardziej, im cenniejszy był skarb. Ta obserwacja jest dotkliwie prawdziwa w odniesieniu do miłości i przyjaźni. Ich utrata boli całą mocą naszego oddania. Czego uczy nas ta stacja? Przecież Ksiądz to doskonale wie... Wszyscy wiemy. Nie potrzeba do tego słów.

Czy można rozwinąć w kimś wrażliwość? Nauczyć jej? Czy jest ona nam dana według indywidualnej miary – i dlatego tyle niesprawiedliwości?

Chciałabym wiedzieć, z czego wynika to pytanie… Wrażliwość na drugiego człowieka może być cechą wrodzoną, ale może też wynikać z formujących nas doświadczeń. Te same doznania niektórych otwierają, u innych zaś powodują, że się w sobie zasklepiają i stają się pozornie niewrażliwi na drugiego człowieka. W każdym przypadku jednak gromadzone doświadczenia powiększają naszą wrażliwość. Niektórzy od razu potrafią z tej wrażliwości zrobić dobry użytek. Innym przychodzi to z większą trudnością, ale w którymś momencie pancerz opada i uwalnia się nagromadzony pod nim potencjał wrażliwości.


Akademicka Droga Krzyżowa rozpocznie się w piątek 16 marca o godz. 18.00 przed Kościołem Akademickim KUL. Przejdzie drogami Miasteczka Akademickiego. Uczestnicy proszeni są o zabranie świec. Tradycyjnie w wydarzeniu udział biorą wszystkie środowiska akademickie Lublina.