Bez osądzania, ale z bólem

ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 05.04.2018 11:42

Biskupi i prezbiterzy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej przepraszali i modlili się za współbraci, którzy opuścili szeregi kapłańskie. Poruszające nabożeństwo odbyło się w Skrzatuszu.

Bez osądzania, ale z bólem ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Skrzatusz, 5 kwietnia: Modlitwa przebłagalna i wynagradzająca za odejścia z kapłaństwa.

Specjalna "Modlitwa przebłagania i wynagrodzenia Jezusowi Chrystusowi, Najwyższemu i Wiecznemu Kapłanowi za odejścia Jego kapłanów ze świętej służby" została odmówiona w ramach diecezjalnego dnia skupienia dla duchownych, który odbył się 5 kwietnia w sanktuarium w Skrzatuszu.

W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" bp Edward Dajczak wyjaśnia powody, dla których takie nabożeństwo zostało zorganizowane.

- Żyjemy w kulturze, w której można wszystko "dziś" zacząć od początku, jakby "wczoraj" nie było. Rozmywa się to i w małżeństwie, i w kapłaństwie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że "wczoraj" święceń zostaje na wieki - powiedział ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

- Jezus zaufał nam tak, jak pierwszym uczniom. Obdarzył nas niesamowitymi możliwościami wynikającymi z sakramentu. Jeżeli ktoś zawodzi, to jesteśmy to my. Jako prezbiterium diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej chcemy więc Jezusowi powiedzieć: Przepraszamy, za naszych braci, którzy odeszli. Mówimy: Przepraszamy także i za nas. Bo grzech dotyka nas wszystkich. To jest modlitwa pełna miłości i bólu - wyjaśnił biskup.

"Oto my, Twoi kapłani, zgromadzeni w domu Skrzatuskiej Pani, padamy na kolana przed Twoim ołtarzem. Ołtarz jest dla nas codziennie znakiem Twojej miłości, on przypomina nam jej miarę: do końca. Dlatego ten sam ołtarz jest dla nas wyrzutem sumienia, bo w pokorze uznajemy, iż nie mieliśmy nieraz ani odwagi, ani nawet chęci, by kochać taką samą miarą" - modlił się bp Edward Dajczak w imieniu całego diecezjalnego prezbiterium.

"Przed Twoim ołtarzem chcemy dziś wspomnieć naszych braci, którzy odeszli z kapłańskiej służby. Czynimy to w przekonaniu, że skoro Twoja miłość jest »do końca«, to znaczy, że, choć odeszli od ołtarza, nie są poza jej zasięgiem. Dziś przed Twoim ołtarzem, my też, tak jak Ty, pragniemy ich szczególnie ukochać. Nie chcemy być jak Kain, który nie chciał być stróżem brata swego, lecz pragniemy przed Tobą i razem z Tobą wypowiedzieć głośno i usłyszeć pytanie: Gdzie jest brat twój?" - modlili się kapłani.

"Ten sam ołtarz odsłania nam prawdę, że ich odejście nigdy nie było Ci obojętne, że nie takie były Twoje względem nich zamysły, że utraciłeś nie tyle sługi, co przyjaciół, że rana Twego serca nie zabliźnia się na wieki także z powodu ich decyzji, a może i dzisiejszego sposobu życia. Dlatego dzisiaj, z miłości do Ciebie i Twojej Oblubienicy-Kościoła oraz z miłości do naszych braci, bez osądzania zakamarków serca, do których tylko Ty masz dostęp, chcemy w tej modlitwie przebłagalnej ulżyć bólowi Twego serca. Pragniemy przeprosić Cię za ich odejście, pocieszyć Cię, zadośćuczynić i wynagrodzić Ci" - odczytywał słowa modlitwy biskup koszalińsko-kołobrzeski.

Wezwania litanijne, które były częścią modlitwy, wskazywały na przyczyny i skutki odejść kapłańskich.

Kapłani prosili o przebaczenie m.in. za: lekceważenie zagrożeń duchowych, zgodę na stygnięcie serca, światowość w sposobie życia, zaniedbania w modlitwie, akceptowanie podwójnego życia, zgorszenie i ból wywołane przez odejście u parafian, uczniów w szkole, rodziców, alumnów w seminarium.

Wezwanie wskazywały też na usprawiedliwianie odejścia, brak poczucia wstydu i obnoszenie się z odejściem czy grzechem.

Nabożeństwo za tych, którzy porzucili szeregi kapłańskie z założenia nie było modlitwą "lepszych" za "gorszych".

"Nie chcemy udawać przed Tobą naszej własnej doskonałości. Wybacz i nam nasze odejścia, podobne odejścia, nie ciałem może, lecz sercem. A nadto, obojętność wobec problemów naszych braci jeszcze przed ich odejściem" - głosiły słowa modlitwy.

Kapłani przepraszali więc za: plotkowanie i osądzanie tych, którzy odeszli, brak zainteresowania i pomocy, ciche przyzwolenie na ich odejście, zachowywanie się tak, jakby nic się nie stało, przyzwyczajenie się do odejść.

Myśląc o wiernych, którzy przeżywają ból z powodu odejść swoich duszpasterzy, bp Edward Dajczak w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" powiedział: - Módlcie się za tego kapłana. On musi się zbawić, niezależnie od tego, po jakich drogach obecnie chodzi. Wszyscy pielgrzymujemy do tego momentu, kiedy staniemy twarzą w twarz przed Jezusem. W świetle Jego miłości osądzamy nasze czyny. Na tej ziemi nie wolno nikogo zostawić, ani potępić.