Hanna Chrzanowska na ołtarze

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 16.04.2018 15:18

Urodziła się w Warszawie. Tutaj spędziła dzieciństwo i przeżyła doświadczenie, po którym zdecydowała się zostać pielęgniarką. 28 kwietnia w Łagiewnikach prekursorka domowych hospicjów zostanie ogłoszona błogosławioną.

Biskup Karol Wojtyła i Hanna Chrzanowska (powyżej biskupa) na rekolekcjach dla chorych w Trzebini Archiwum Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych Polskich Biskup Karol Wojtyła i Hanna Chrzanowska (powyżej biskupa) na rekolekcjach dla chorych w Trzebini

W warszawskim szpitalu opiekowała się nią pielęgniarka Aniela – z takim taktem i oddaniem, że 10-letnia dziewczynka postanowiła pójść w jej ślady. 28 kwietnia sługa Boża Hanna Chrzanowska, prekursorka parafialnej opieki nad chorymi, wychowawczyni wielu pokoleń pielęgniarek, zostanie w Krakowie ogłoszona błogosławioną.

Pamiętną noc spędzoną w 1914 r. w nowo otwartym szpitalu przy ul. Żytniej 39 chora na czerwonkę mała Hanna nazwała „swoją pierwszą pielęgniarską nocą”. Dziś już tylko tablica na budynku przychodni upamiętnia miejsce po najnowocześniejszym w Europie szpitalu pediatrycznym, który ciotka Hanny, pielęgniarka Zofia Szlenkier wybudowała z odziedziczonego majątku i przekazała miastu.

Hanna kontynuowała rodzinne tradycje filantropii i pomocy innym, ale na swój sposób. Porzuciła polonistykę, nie chciała zostać lekarzem i pomimo kąśliwych uwag „osób z towarzystwa” o tym, że wybrała zawód „dziwny, głupawy i poniżający”, opiekę nad chorymi i niepełnosprawnymi uczyniła życiową misją. Powołaniem, które wyniosło ją na ołtarze.

- Szła do najbiedniejszych, opuszczonych, do starców leżących samotnie w domach, do chorych na syfilis, do środowisk zaniedbanych. To były czasy, kiedy służba zdrowia nie była tak rozwinięta. Nie było sióstr środowiskowych ani opiekunek PCK. Nie było opieki domowej nad chorym, niepełnosprawnym czy umierającym - mówi pielęgniarka Helena Matoga, uczennica Chrzanowskiej i wiecepostulatorka w jej procesie beatyfikacyjnym.

Środowisko medyczne zyska nową orędowniczkę   Archiwum Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych Polskich Środowisko medyczne zyska nową orędowniczkę
Hanna Chrzanowska w Warszawie spędziła pierwsze osiem lat swojego życia. Urodziła się 7 października w kamienicy przy ul. Senatorskiej noszącej dziś numer 32, z której czasy wojny przetrwał jedynie wąski fragment sąsiadujący z ambasadą Belgii. Odwiedzała też dziadków w niedalekim Pałacu Szlenkierów (obecnie ambasada Włoch). Jej ojciec, Ignacy Chrzanowski, wybitny historyk literatury, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego rodzina była spokrewniona z Henrykiem Sienkiewiczem i Joachimem Lelewelem, potrafił zaszczepić w niej i starszym o dwa lata bracie Bogdanie miłość do literatury, historii i własnego kraju. Chrzanowscy od pokoleń walczyli w powstaniach, ginęli w warszawskiej Cytadeli, a sam prof. Ignacy po pacyfikacji środowisk naukowych Krakowa zmarł w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Jego syn zginął w Katyniu.

Rodzina matki Wandy Szlenkier - zamożnych warszawskich przemysłowców i garbarzy - słynęła z pracowitości i dobroczynności. Dziadek Hanny, Jan Karol Szlenkier stworzył dla pracowników swoich fabryk unikatowy na tamte czasy system ubezpieczeń na starość oraz kasę chorych, a dla ich dzieci założył trzyklasową szkołę nauki zawodu. Wspierał sztukę, artystów, fundował stypendia. „Wzrastałam w atmosferze pomocy drugim i dobroczynności jako w najnaturalniejszej aurze” - pisała Hanna Chrzanowska, wspominając zwłaszcza postać babci Marii Szlenkier, „wykwintnej pani, do której każdego pierwszego dnia miesiąca zgłaszały się szeregi biednych po jałmużnę”.

- To w Warszawie, w otoczeniu filantropów i patriotów, Hanna przygotowała się do społecznikowskich zadań i swojej misji, dojrzewała jako człowiek i pielęgniarka. Jej beatyfikacja może nam przypomnieć wagę służby i misji - podkreśla Krystyna Wolska-Lipiec, przewodnicząca Głównej Komisji Historycznej ZG PTP i Centralnego Archiwum Pielęgniarstwa Polskiego.

Pierwsze pielęgniarskie szlify świeżo upieczona maturzystka Chrzanowska zdobyła na kursach Amerykańskiego Czerwonego Krzyża i w Klinice Chirurgicznej w Krakowie, pielęgnując rannych wojny 1920 r. Kiedy w 1922 r. otworzyła swoje podwoje Warszawska Szkoła Pielęgniarstwa, Hanna zawiesiła studia polonistyczne w Krakowie i przyjechała na naukę do stolicy. Po trzech latach, z dyplomem w ręce, wyjechała na stypendium do Paryża, a potem rozpoczęła pracę w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie. Pisała też i była redaktorem naczelnym wydawanego w Warszawie przed wojną czasopisma „Pielęgniarka Polska”. Do stolicy wróciła na dłużej w 1931 r. jako asystentka dyrektorki Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa. Po dwóch latach musiała przerwać pracę z powodu nawracających problemów z płucami.

Wojna zastała Hannę w Warszawie. Własną bryczką wywiozła z bombardowanej stolicy Zofię Nałkowską i Polę Gojawiczyńską. Wojenne lata wielu członków rodów Chrzanowskich i Szlenkierów przypłaciło życiem. Hanna spędziła je w Krakowie, gdzie pomagała wysiedleńcom, prowadziła opiekę domową, szkolenia pielęgniarskie, znajdowała rodziny zastępcze sierotom i zagubionym dzieciom. Jak pisze Jan Masłowski w książce o pielęgniarkach w czasie wojny, podczas Powstania Warszawskiego organizowała dla obozu w Pruszkowie transporty leków i materiałów opatrunkowych. A w nich… przemycała fałszywe pieczęcie i puste druki niemieckich „kenkart”, przeznaczone na dokumenty dla zagrożonych powstańców.

Po wojnie Chrzanowska powróciła do pracy pedagoga w krakowskiej USPiH. W 1946 r. wyjechała na półroczne stypendium do USA. Z ciemnoskórą amerykańską pielęgniarką odwiedzała domy chorych w nowojorskim Harlemie, co w tamtym czasie wzbudzało sensację.

Doświadczenie zdobyte w Ameryce przeniosła na polski grunt. Przede wszystkim do programu nauczania krakowskiej szkoły włączyła przedmiot „pielęgniarstwo domowe”, a uczennicom zapewniła sporą porcję praktyki. Była prekursorką opieki rodzinnej, długoterminowej i hospicyjnej w domu pacjenta. Na jej podręczniku „Pielęgniarstwo w otwartej opiece zdrowotnej” wychowały się pokolenia pracowników służby zdrowia.

- Ciocia odwiedzała nasz dom na Kabatach. Pamiętam jej długie rozmowy z ojcem, jej skupienie i zaangażowanie, kiedy opowiadała o swojej pracy wśród chorych. Była w rodzinie autorytetem - wspomina Stanisław Szlenkier, chrześniak Hanny Chrzanowskiej.

„Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem” - mówił kard. Karol Wojtyła w czasie pogrzebu Hanny 2 maja 1973 r. na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Dwa lata wcześniej powierzył jej stworzenie sieci punktów opieki pielęgniarskiej w parafiach archidiecezji krakowskiej. Zadanie okazało się niełatwe, ale Hanna przekonywała proboszczów, mówiąc: „Do chorego nie umytego i nie nakarmionego Słowo Boże dociera z trudem lub nie dociera wcale”. Ponieważ ona sama nie wyobrażała sobie dnia bez Eucharystii, organizowała odprawianie Mszy św. w domach obłożnie chorych. Samego kard. Wojtyłę w Wielkim Tygodniu zawiozła do 35 swoich pacjentów.

- To, co ją wyróżniało, to połączenie pracy ze służbą Bogu. Kiedy jako absolwentki pielęgniarstw zamówiłyśmy dziękczynną Mszę św., z całego grona pedagogicznego przyszła na nią tylko Hanna Chrzanowska. I z nami przystąpiła do Komunii Świętej. Nie kryła się ze swoją wiarą, a były to czasy głębokiego komunizmu - mówi Helena Matoga.

Starała się, żeby jej wychowanki były nie tylko kompetentne, ale też dobrze uformowane etycznie. Dlatego organizowała dla nich pielgrzymki na Jasną Górę i rekolekcje. W 1964 r., w czasach, gdy trudno było zdobyć wózek inwalidzki, niewiele osób miało samochody, a o pampersie można było pomarzyć, zorganizowała pierwszy turnus rekolekcyjny dla chorych i niepełnosprawnych w Trzebini. Rekolekcjonistami byli m.in.: ks. Franciszek Macharski, benedyktyni o. Karol Meissner oraz o. Leon Knabit, z którym łączyło ją podobne poczucie humoru, ale też ta sama duchowość. Od 1956 r. Chrzanowska była oblatką klasztoru w Tyńcu, żyjąc „w świecie” regułą św. Benedykta.

Ponieważ religijne zaangażowanie wicedyrektorki Państwowej Szkoły Pielęgniarstwa w Krakowie było źle widziane, na kilka miesięcy przed przejściem na rentę przeniosła się na posadę dyrektorki Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego w Kobierzynie. Udzielała się też w Polskim Towarzystwie Pielęgniarskim.

Za ofiarną pracę na rzecz chorych i kształcenie kadr pielęgniarskich, których nie przerwała nawet choroba nowotworowa, otrzymała m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i papieski order „Pro Ecclesia et Pontyfice”.

Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1998 r. w Krakowie. Potwierdzeniem kościelnego dochodzenia był w 2001 r. cud uzdrowienia 66-letniej mieszkanki Krakowa, sparaliżowanej i nieprzytomnej po wylewie i zawale. Po nowennie do sługi Bożej Hanny, którą podjęła koleżanka pielęgniarka ze znajomymi, kobieta w śpiączce miała wizję Hanny, zapewniającej ją, że wszystko dobrze się skończy. Ku zaskoczeniu lekarzy chora wybudziła się, a paraliż całkowicie ustąpił.

Ogłoszenie Hanny Chrzanowskiej nową błogosławioną Kościoła nastąpi 28 kwietnia w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach - 45 lat po jej śmierci.

Czytaj także: 

Wiązowna jedzie na beatyfikację

Śladami Hanny Chrzanowskiej w Wiązownie