Mamy lepszy produkt niż masło

ks. Rafał Pastwa

publikacja 23.04.2018 17:44

Abp Wojciech Polak, prymas Polski mówi o nowoczesności Kościoła, strachu niektórych katolików przed Zachodem i gender oraz o tym, jak prowadzić dialog ze współczesną kulturą.

Mamy lepszy produkt niż masło Jakub Szymczuk /Foto Gość Abp Wojciech Polak, prymas Polski

Ks. Rafał Pastwa: Czy my wystarczająco – jeśli moglibyśmy się pokusić o ocenę – promujemy doskonały „produkt” jakim jest Ewangelia? Zmarły niedawno pastor Billy Graham podkreślał, że masło jest reklamowane na wiele możliwych sposób, a my – chrześcijanie mamy zdecydowanie lepszy produkt niż masło – tylko nie zawsze umiemy go sprzedać.

Abp Wojciech Polak, prymas Polski: Powinniśmy być zawsze przekonani, że my nie sprzedajemy jakiejś prawdy z drugiej ręki, nie sprzedajemy taniej pociechy, ale jesteśmy ludźmi, których Bóg obdarował swoją miłością i łaską. Jesteśmy szczęściarzami, bo otworzyliśmy serce na niezwykłą rzeczywistość. Jeżeli doświadczymy Boga, jeśli mamy z Nim bliską relację, to nie będzie potrzeba żadnej reklamy. Wszystko w nas będzie o tym mówić, będziemy najlepszym nośnikiem prawd, do których tak wielu ludzi dziś tęskni.

Prof. Wolton pyta papieża Franciszka o nowoczesność Kościoła. Ojciec święty przywołując List do Diogneta odpowiada, że chrześcijanin jest otwarty, nowoczesny, natomiast zamknięcie się nie jest chrześcijańskie.

Często chrześcijaństwo redukuje się do pewnego zasobu prawd czy tradycji, które są nam przekazywane. Idąc za powyższą myślą papieża, musimy sobie jednak uświadomić, że jako chrześcijanie nie tworzymy wyizolowanych gett, czy enklaw, w których sami mamy się dobrze czuć i mówić tylko do siebie. Żyjemy w świecie i mamy być w tym świecie – jak mówił Jezus – solą i światłem. Nie sposób tego wypełnić, zamykając się, izolując i unikając konfrontacji. Trzeba iść do świata, co nie znaczy, że mamy się do niego ślepo dostosowywać. We wspomnianej przez Księdza książce uderza fakt, że papież wchodzi w dialog z tą rzeczywistością, ale dialoguje jako człowiek pewny swojej tożsamości, swojej wiary. I tu chyba dotykamy sedna problemu. Czy przypadkiem nie zamykamy się i nie izolujemy od tego „złego” świata, bo brakuje nam tej właśnie pewności, bo jako chrześcijanie mamy zachwiane poczcie własnej tożsamości czy wartości. Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć, zanim skupimy się na tym, co nam zagraża.

Czy Kościół katolicki w Polsce radzi sobie z tym dialogiem?

Należałoby raczej zapytać, jak my wszyscy: biskupi, księża, świeccy, konsekrowani radzimy sobie z tym dialogiem? Ale jeśli Ksiądz pyta o konkretne przykłady, inicjatywy, to ich nie brakuje. Może nie są zbyt liczne, ale już trwałe. „Dziedziniec pogan” lub w wydaniu warszawskim „Dziedziniec dialogu” jest specyficznym zaangażowaniem w dialog z tymi, którzy myślą inaczej. W Gnieźnie właśnie przygotowujemy kolejny XI Zjazd Gnieźnieński. Lublin znany jest natomiast z Kongresów Kultury Chrześcijańskiej – to wszystko są areopagi, na których nawiązujemy kontakt ze światem. Szukamy tego kontaktu nie tylko w imię Chrystusa, ale także w imię człowieka. Jezus Chrystus utożsamił się z człowiekiem, objawił nam najpiękniejszy obraz naszego człowieczeństwa – prawdziwe człowieczeństwo. Dlatego szukanie sprzymierzeńców w służbie człowiekowi staje się również w pewnym sensie głoszeniem samego Chrystusa.

Papież Franciszek mówi, że Jezus puka do naszych serc, ale nie tylko z zewnątrz lecz od wewnątrz. Otwarcie serca w „świecie ryzyka”?

Nie powinniśmy na te wszystkie zagrożenia i wyzwania szukać wyłącznie czysto ludzkiej odpowiedzi, choć oczywiście nie należy jej pomijać. Wspomniany List do Diogneta wskazuje, że chrześcijanin potrafi znaleźć pewną równowagę wobec zagrożeń owego „świata ryzyka”. Nie znaczy to, że ja jako chrześcijanin sam z siebie mam moc, aby konfrontować się ze złem i zagrożeniem. Trzeba sobie powiedzieć, że mamy prawo do lęku i strachu. Tylko musimy się zastanowić, jak potrafimy ten lęk i strach przeżywać. W katechezach o chrześcijańskiej nadziei papież Franciszek wyjaśnia, dlaczego pierwotny Kościół na określenie postawy konfrontacji ze światem użył słowa „męczeństwo” a nie „bohaterstwo” czy „heroizm”. Bo męczeństwo - z gr. martyrium - łączy się ze świadectwem. Ma – jak mówi papież Franciszek – „zapach bycia uczniem Jezusa”. Zatem w mojej postawie ma być wyczuwalny ten zapach bycia uczniem Jezusa. Także wołanie Jana Pawła II o otwarcie serc Chrystusowi nie może być rozumiane tylko jako nasze działanie na zewnątrz. To, co na zewnątrz musi wypływać z tego, co dzieje się wewnątrz, a więc w naszych sercach, najpierw w nas samych. To jest istota.

Często jednak w postawie duchownych i świeckich dominuje postawa ciągłej krytyki „kultury zachodniej” jakby całe zło świata właśnie tam się skupiło. Skupianie się jedynie na konsumpcjonizmie, gender, sekularyzmie, skrajnym liberalizmie prowadzi do pogłębienia rozziewu między kulturami, a przede wszystkim nie daje nam szansy na poznanie innej rzeczywistości, a w konsekwencji zamkniemy się na dialog.

Myślę, że tu ksiądz odpowiedział kluczem zasadniczym: boimy się dlatego, ponieważ tego nie znamy. Powielamy często to, co nam jest pokazywane z zewnątrz. Nie wchodzimy też w dialog. Oczywiście mamy prawo do krytycznej oceny, ale mamy obowiązek poznania rzeczywistości, a potem udzielenia ewangelicznej odpowiedzi na tę rzeczywistość. Ta ewangeliczna odpowiedź to nie może być postawa zamknięcia i obrażania, wycofania – ale pokazania, że moc i piękno Ewangelii są silniejsze niż rzeczywistość, przed którą stajemy. Użyłbym takiego porównania: jeśli myślimy o ideologii gender przekładanej na wiele projektów, postaw – to w jaki sposób my możemy przeciwdziałać? Możemy wejść w konfrontację, nie tylko oceniając założenia, które są z gruntu rzeczy są nieprawdziwe czy złe, ale przede wszystkim pokazując piękno życia kobiety i mężczyzny, stworzonych przez Stwórcę właśnie jako mężczyzna i kobieta. Nie wolno się wycofywać, oddawać pola – ale ukazywać piękno życia mężczyzny jako mężczyzny i kobiety jako kobiety.

Nie rezygnując przy tym z szacunku wobec osób żyjących i myślących inaczej.

Bo jest to propozycja. Jeśli my wychodzimy z propozycją, to odwołujemy się do ludzkiej wolności, do wolnej woli człowieka. Wówczas jest miejsce na dyskusję i dialog.

Czy zdaniem Księdza Prymasa dojdzie do coraz ostrzejszych protestów przeciw próbom ograniczenia prawa do aborcji ze względów na trwałe uszkodzenie dziecka jeszcze w łonie matki?

Myślę, że musimy wzywać do rozmowy i do spokojnego przedstawiania argumentów za życiem. Nie tylko z tymi, którzy myślą inaczej, ale również z szeroko rozumianą opinią publiczną. To bardzo ważne. Mam taką obawę, że zbytnio się uspokoiliśmy tym, że większa część opinii społecznej w Polsce jest za życiem. Natomiast muszę powiedzieć, że kiedy patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość widać, że ta opinia dość szybko się zmienia. Dla ludzi młodych nie jest już tak oczywiste, że w imię wolności człowieka trzeba być za życiem, bo wolność ukazywana jest dziś zazwyczaj, i przez to niebezpiecznie redukowana, jedynie jako możliwość wyboru. Potrzeba szerokiej akcji edukacyjnej, rozmawiania i przypominania, że chodzi o ludzkie życie od poczęcia do naturalnej śmierci.

Jak to robić skutecznie?

Myślę, że jednym ze sposobów jest katecheza dorosłych. Jakże ważne jest np. aby z okazji przygotowania dzieci do I Komunii Świętej podjąć formację ich rodziców. To często ostatni moment, kiedy rodzice razem z dzieckiem spotykają się w kościele. Należy wykorzystać tę chwilę nie tylko na formalności, przygotowania czy ukazanie znaczenia Eucharystii w życiu rodziny, ale szerzej: przypomnieć o ich wychowawczej roli, starać się odnaleźć i ukazać piękno życia rodzinnego. To wielka szansa, także na otwarcie małżonków na dar życia.

Mamy też katechezę w szkole…

Katecheza szkolna utożsamiana jest głównie z przekazem treści wiary. To ważne, ale niewystarczające. Konieczne jest uzupełnienie tych treści o doświadczenie wiary, choć to trudne. Tutaj nieodzowna jest wspólnota, stąd coraz częściej przypominamy, że katecheza szkolna musi zostać uzupełniona katechezą sakramentalną w parafii.

Jeden z dyrektorów szkoły średniej powiedział mi, że jeśli jest dobry katecheta, to potrafi podczas katechezy uzupełnić to, na co nie ma czasu nauczyciel innych przedmiotów.

W zakresie pytań egzystencjalnych na pewno. Możemy to nazwać wejściem w dialog. Na uniwersytetach odbywa się to nie tylko na płaszczyźnie czysto naukowej, ale na bardziej podstawowym, można powiedzieć „metanaukowym” poziomie. Tutaj możemy spotkać się wokół pytań o ludzkiego ducha, ludzką wrażliwość z odwiecznym człowieczym pytaniem o sens czy cel wszystkiego. Wartością dodaną katechezy rozumianej i prowadzonej w tym duchu jest to, że ma szansę dotknąć wrażliwych strun w młodym człowieku, podprowadzi go i zachęci do szukania odpowiedzi, dlaczego żyje, po co się uczy, jakie życie i jaki świat pragnie budować.

Co dziś Księdza Prymasa szczególnie niepokoi?

Każdą pojawiającą się obawę staram się analizować w duchu wiary. Na pewno leży mi na sercu kwestia docierania z Ewangelią do współczesnego człowieka tak, by nie była ona dla niego jakąś prawdą abstrakcyjną czy wyuczoną, ale przeżytą, osobiście doświadczoną, którą chce i potrafi się dzielić. I tutaj dochodzimy do pierwszego niepokoju. Być może zbyt mocno tkwimy w strukturach, przedkładamy je nad osobiste świadectwo. Drugi niepokój, to jakość naszego świadectwa. Na ile jest ono przekonujące, autentyczne, otwarte na innych. Dzisiejszy świat często posługuje się bardzo skrótowym i uproszczonym przekazem. Szuka szybkich i łatwych odpowiedzi. My jednak tak nie możemy postępować. Ale nie możemy też zamykać się we własnym środowisku, bo przecież jesteśmy posłani, by iść i głosić.

A największa radość?

Powiem nieco górnolotnie – jest nią fakt, że ponad naszymi ludzkimi zmaganiami, próbami rozwiązywania ludzkich konfliktów – jest przecież zawsze Boża Opatrzność. Ufam mocno, że to się Bogu „z ręki nie wymyka”, nawet jeśli wszystkiego nie rozumiem. Zatem to, co się dokonało w moim życiu jednostkowym i w tajemnicy odkupienia – jest prawdą, która ma owocować w życiu. My tej prawdy nie musimy budować, tworzyć – ale odkrywać i nią żyć. To też największe pocieszenie, że w tych ciągłych zmaganiach człowiek idzie za Tym, Który jest Drogą, Prawdą i Życiem.


Rozmowa odbyła się podczas pobytu metropolity gnieźnieńskiego i prymasa Polski w Lublinie na zaproszenie ojców jezuitów z Duszpasterstwa Akademickiego KUL.