Pan Bóg podlewa ogródek

Jan Drzymała

Nie zawsze sprawy na ziemi toczą się po naszej myśli. Z jednej strony mówimy: „bądź wola Twoja”, a z drugiej irytujemy się na Pana Boga, że podjął decyzję nie po naszej myśli. Święty Józef uczy nas, jak przyjmować Boskie niespodzianki.

Pan Bóg podlewa ogródek

Kiedy w piątkowe popołudnie wracałem radośnie do domu, mając w perspektywie trzy dni majówki, przyglądałem się z lekkim uśmiechem temu, co działo się wkoło. Na ulicach nieprzeciętny tłok, a w sklepach ruch, jakby ludzie przygotowywali się na klęskę żywiołową. Tak Polacy organizowali majówkę.

Tymczasem Pan Bóg wykombinował, że  lekko pomiesza nam szyki. Od dwóch dni pogoda, że tak oględnie się wyrażę, nie jest nadzwyczajna. No i część przygotowań na nic. Komuś nie wypalił grill ze znajomymi, kto inny odpuścił sobie wyczekany wyjazd w góry…

Czasami bywa tak, że nasze plany muszą ustąpić planom Pana Boga. Tym razem postanowił podlać swój ziemski ogródek. Możemy się na Niego za to wściekać, tylko co z tego? Nie wszystko na tym świecie zależy od nas i choćbyśmy pękli ze złości, nic nie zmienimy.

Jak znosić nieoczekiwane pomysły Boga Ojca? Jednym z najbardziej wyrazistych wzorców jest święty Józef. Temu to dopiero Pan Bóg spłatał figla. Józef już szykował się do małżeństwa z Maryją. Wszystko miało być takie piękne. Mieli żyć długo i szczęśliwie. Tymczasem wydarzyła się historia ze zwiastowaniem, archaniołem i poczęciem z Ducha Świętego. Plany Józefa runęły jak domek z kart. To jeden z dwóch momentów, które w jego postawie są dla mnie niesamowicie poruszające i pokazują dynamikę tej postaci.

Józef chce (zgodnie z prawem) oddalić Maryję, ale „po cichu”, żeby nie narazić jej na zniesławienie. Na pewno czuje się skrzywdzony, bo jego narzeczona nagle przed samym ślubem jest w ciąży, a on nie ma z tym nic wspólnego. Nie zamierza jednak mścić się na niej. Nawet w tak trudnym momencie jest honorowy.

 Na szęście we śnie otrzymuje wyjaśnienia sytuacji i przyjmuje wolę Bożą. Nie tego się spodziewał, ale jednak podporządkowuje się Bożym planom. Przyjmuje rolę opiekuna Syna Bożego z całą masą konsekwencji, które się z tym wiążą.

Na kłopoty nie trzeba długo czekać. Herod próbuje pozbyć się – jak mu się zdaje – konkurenta do tronu. Święta Rodzina musi uciekać do Egiptu. Niewiele wiemy o tym, jak ta ucieczka wyglądała, ale dla mnie to jest drugi moment w życiu Józefa, który szczególnie pokazuje jego wielkość. Bierze żonę, dziecko, opuszcza dom, w którym mieszkał i rusza w nieznane. Po męsku przyjmuje wyzwanie, jakie rzuca mu los. W tym momencie staje się bliższy współczesnemu mężczyźnie. Temu, który nie załamuje się w obliczu trudności. Walczy. Jego odwaga i konsekwencja imponuje. Józef zgodził się na opiekę nad Maryją i Jezusem i tę misję wypełnia należycie.

Pan Bóg zamieszał w życiu Józefa. Dotknął jednego z najczulszych punktów męskiej dumy. Józef wyszedł z tej próby obronną ręką. Nie obraził się na Boga, nie trzasnął drzwiami. Podjął wyzwanie i wykonał je najlepiej, jak potrafił. Niewiele o nim wiemy. Ewangeliści poświęcają mu bardzo mało miejsca. Tradycja pokazuje go raczej w przesłodzonych barwach. Warto spojrzeć na Józefa trochę z innej strony i zobaczyć, że Bóg jest na tyle mądry, że nawet krzyżując nasze plany, potrafi wyprowadzić z nich większe dobro. Józef to zrozumiał i całkiem nieźle na tym wyszedł.

Prawda, że w tym kontekście deszczowy początek maja wygląda znacznie lepiej?