Wywiad z J. Kaczyńskim w „Gościu"

Wiara.pl

publikacja 18.05.2010 22:18

Jednego z pierwszych po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem wywiadów Jarosław Kaczyński udzielił „Gościowi Niedzielnemu”. Rozmowa, w której prezes PiS mówi m.in. jak przeżył śmierć najbliższych osób, co zobaczył na miejscu katastrofy, oraz czy jego ewentualna prezydentura oznacza powrót IV RP ukaże się w najbliższym numerze „Gościa”, dostępnym w kioskach już od czwartku, a w parafiach od najbliższej soboty.

Wywiad z J. Kaczyńskim w „Gościu" Jakub Szymczuk Agencja GN Jarosław Kaczyński (zdjęcie archiwalne)

Publikujemy fragment rozmowy.

Andrzej Grajewski: Kilka miesięcy temu przekonywał nas Pan w rozmowie, że wyborcy do Was wrócą. I wrócili, ale za jaką cenę… Jak Pan odczytuje to wszystko, co się wydarzyło od katastrofy pod Smoleńskiem?

Jarosław Kaczyński: – Odczuwam to jako poszukiwanie wspólnoty w tym olbrzymim nieszczęściu i szoku. Przy okazji ujawniły się wielkie pokłady dobra, jakie tkwią w ludziach. To przyniosło umocnienie naszych korzeni, tego wszystkiego, co buduje wspólnotę.

Przy okazji pogrzebów powtarzano, że z tej tragedii powinno wyrosnąć jakieś dobro. Dostrzega Pan coś podobnego?

– Jako polityk kandydujący na urząd prezydenta mogę powiedzieć, że tak. Ale jednocześnie chce pan, aby na to pytanie odpowiedział także człowiek, który stracił w tej katastrofie swego ukochanego brata bliźniaka, bratową oraz bardzo wielu przyjaciół. Jakie mogę widzieć w tym dobro? Nie wie pan, jak bardzo chciałbym cofnąć czas. Rozumiem jednak, że oczekuje pan ode mnie odpowiedzi polityka.

Startując w wyborach prezydenckich dokonał Pan wyboru.

– Zgoda, dlatego nie uchylam się od odpowiedzi. Prosiłbym jednak, aby okazywano mi także minimum empatii w sprawach osobistych.

Jak więc ocenia Pan  zmiany, jakie zaszły w naszym życiu publicznym po tych kilku tygodniach?

– Polacy powiedzieli, że nie chcą dłużej tolerować sytuacji, w której w kraju trwa  permanentna wojna polityczna, nie chcą języka nienawiści i pogardy wobec ludzi wyrażających odmienne poglądy, nie wstydzą się głośno wyrażać swego patriotyzmu i domagają się szacunku dla tej postawy. Jeśli to zostanie głęboko przemyślane i z tej refleksji urodzi się wola współpracy głównych sił politycznych przy rozwiązywaniu czasem niezwykle trudnych i konfliktowych problemów, to wówczas, jako polityk, będę mógł powiedzieć, że z tej tragedii urodziło się dobro. Byłby to bardzo bolesny zasiew, według ewangelicznej reguły, że ziarno, które ma wydać plon, musi najpierw obumrzeć.

Zadowala Pana stan śledztwa w sprawie katastrofy?

– Mam bardzo małą wiedzę na ten temat. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się zmieni, gdyż ustanowiłem swoich pełnomocników. Podobnie jak inni, odbieram ogromną liczbę medialnych informacji o tragedii, czasem przekazywanych z ust do ust. W tej sprawie jest chaos informacyjny.