Kandydaci na prezydenta spotykali się z dziećmi

PAP |

publikacja 01.06.2010 18:39

W dzień dziecka kandydaci na prezydenta spotykali się z najmłodszymi Polakami; było rozdawanie gadżetów kampanijnych i słodyczy, nie zabrakło też poważnych pytań o sytuację dzieci.

Kandydaci na prezydenta spotykali się z dziećmi Romek Koszowski/Agencja GN

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski odwiedził we wtorek w Jachrance gimnazjalistów z Dobrzykowa (gmina Gąbin), którzy, po tym jak ich szkoła ucierpiała podczas ostatniej powodzi, biorą udział w "zielonej szkole". Komorowski zjadł z dziećmi podwieczorek, zaprosił do Sejmu, a także podarował im plecaki i piłki do siatkówki.

"Bardzo się cieszę, że tutaj w Jachrance możecie mieć parę dni wytchnienia. Sugeruję wam abyście wykorzystali ten pobyt do umocnienia przyjaźni i poczucia solidarności między wami, a także sympatii pomiędzy wami i nauczycielami. Zapamiętajcie, że przyjaciół poznaje się w biedzie" - powiedział Komorowski.

Marszałek Sejmu składając dzieciom życzenia z okazji "Dnia Dziecka" życzył im, aby nawet w sytuacjach najtrudniejszych utrzymały wiarę, że "świat jest piękny, dobry i zmierza ku dobremu". "Życzę dzieciom optymizmu, wiary w to, że świat, który będą niedługo współtworzyły, jest światem wartym wspólnego wysiłku" - powiedział Komorowski.

W Dzień Dziecka prezes PiS i kandydat tej partii na prezydenta Jarosław Kaczyński spotkał się w Warszawie z grupą dzieci z Fundacji Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Jana Pawła II "Wzrastanie" w Lipniku.

"Dzieciństwo to bardzo ważny okres życia i bardzo bym chciał, żebyście go mogli dobrze wspominać" - powiedział J.Kaczyński, składając dzieciom życzenia z okazji ich święta.

Pytany przez dzieci m.in. o to, co sprawia mu wielką radość odpowiedział, że wielką radość sprawiały mu wszelkiego rodzaju sukcesy, niekoniecznie jego, które powodowały, że coś zmieniało się na lepsze zarówno w jego życiu, życiu jego rodziny i Polski. "Najbardziej radosnym dniem mojego życia to był czas, kiedy Polska odzyskiwała niepodległość w 1989 roku" - powiedział prezes PiS.

J.Kaczyński z okazji Dnia Dziecka wręczył dzieciom prezenty i zaprosił na słodki poczęstunek.

Kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski odwiedził we wtorek wraz z żoną Małgorzatą ośrodek wspomagania rodziny na warszawskim Ursynowie. To wielofunkcyjna placówka, obejmująca m.in. dom dziecka, która pomaga ponad 60 dzieciom.

Do ośrodka, gdzie odbywał się piknik z okazji Dnia Dziecka, Napieralski przywiózł książki i słodycze. Kandydat SLD rozmawiał z dziećmi i kierownictwem placówki.

Napieralski zachęcał za pośrednictwem mediów, by pamiętać o dzieciach, które nie mają szczęścia wychowywać się w rodzinach. Według szefa SLD zadaniem polityków jest "przede wszystkim zwracać na to uwagę, co się dzieje, bo takich ośrodków, domów dziecka, rodzinnych domów dziecka jest bardzo mało w Polsce".

W Dzień Dziecka, Andrzej Olechowski rozpoczął wizytę w województwie lubuskim od spotkania z gorzowskimi przedszkolakami. Przy tej okazji zwrócił się do swoich kontrkandydatów z pytaniem, czy zamierzają objąć opieką przedszkolną wszystkie polskie maluchy.

To kolejne z serii jego dziesięciu pytań zadawanych od piątku Bronisławowi Komorowskiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Pierwsze dotyczyło długu publicznego, drugie podatków, a trzecie ich zamiarów co do objęcia opieką przedszkolną wszystkich polskich maluchów" - przypomina niezależny kandydat na prezydenta RP.

Zdaniem Olechowskiego w naszym kraju tylko 40 proc. dzieci (4-latków) uczęszcza do przedszkoli, przy średniej w UE na poziomie ponad 90 proc. "To jest jakiś skandal, wstyd dla polityków i grzech w stosunku do matek tych dzieci i tych dzieci, które mają trudniejszy start niż ich rówieśnicy z innych krajów" - ocenił Olechowski.

Później spotkał się z uczniami gorzowskiego Zespołu Szkół Ekonomicznych. Przekonywał ich, że wzrost gospodarczy w Polsce w dużej mierze zależeć będzie właśnie od nich, bo na razie "polska gospodarka jest za mała, jak na potrzeby Polaków, jest za mało przedsiębiorstw, za mało ludzi przedsiębiorczych, którzy tworzyliby nowe miejsca pracy".

Janusz Korwin-Mikke poruszał za to temat ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Według niego rozwiązania, które zostały już przyjęte przez Senat, wyrządzają dzieciom "straszną krzywdę".

"To, że istnieją rodziny patologiczne, to nie powód, żeby wszystkie dzieci traktować, jako dzieci przestępców i zaburzać stosunki w rodzinie normalnym dzieciom" - mówił Korwin-Mikke we wtorek w Rzeszowie. Dodał, że trzeba przyjąć "żelazną zasadę", że to rodzice decydują o dzieciach, a nie państwo.

Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oprócz zakazu bicia dzieci, uprawnia także m.in. pracowników socjalnych do interweniowania, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka. Decyzja taka nie może być podejmowana jednoosobowo, ale wspólnie z funkcjonariuszem policji i przedstawicielem służby zdrowia.

W opinii Korwin-Mikkego, powodem spadku liczby dzieci w Stanach Zjednoczonych i Europie jest fakt, że - szczególnie na starym kontynencie - "państwo zaczyna traktować dzieci jako własność państwową".

"Rodzice mogą być ukarani za złe obchodzenie się z własnością państwową, jaką jest dziecko. Nastąpiło upaństwowienie dzieci; nacjonalizacja dzieci. Rodzice nie chcą mieć już dzieci, bo się po prostu boją, że dziecko doniesie, że dostało klapsa i można pójść do więzienia za posiadanie dziecka" - mówił b. lider Unii Polityki Realnej.

Zdaniem kandydata na prezydenta, drugim powodem, przez który ludzie nie chcą mieć dzieci, są przymusowe ubezpieczenia emerytalne. Jak wyjaśnił, dawniej ludzie chcieli mieć dzieci, żeby na starość mogły je utrzymać.

"Dzisiaj rodzicom się wydaje, że emerytura nie zależy od ich dzieci, tylko od kogoś zupełnie innego, w wyniku czego dzieci nie ma. Pieniądze, które rodzice dawniej przeznaczali na wychowanie dzieci są im zabierane w postaci składki emerytalnej" - zaznaczył Korwin-Mikke.

W jego ocenie, emerytury jakie otrzymają dzisiejsi 40- i 50-latkowie będą jednak bardzo niskie, bo ich składki zostały "przejedzone" na bieżące wydatki państwa.

Według niego osoby, które wprowadziły taki system i ci, którzy go utrzymują powinni "pójść pod sąd za zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu i narodom europejskim".

Korwin-Mikke, b. polityk Unii Polityki Realnej, jest kandydatem na prezydenta partii Wolność i Praworządność, której obecnie jest liderem.

Kandydat na prezydenta Samoobrony Andrzej Lepper rozdawał dzieciom w Gryficach i Płotach (Zachodniopomorskie) prezenty i słodycze. Spotkał się z podopiecznymi domu dziecka i oddziału dziecięcego szpitala w Gryficach. Wziął również udział w festynie dziecięcym w Płotach, gdzie życzył najmłodszym "udanych, bezpiecznych wakacji".

Lepper powiedział, że w Dzień Dziecka odwiedził właśnie Gryfice, gdyż ma tytuł "Przyjaciela Ziemi Gryfickiej". "Już wcześniej wielokrotnie pomagałem gryfickiemu domowi dziecka, szkołom i stowarzyszeniom, za co uhonorowano mnie tym wyjątkowym tytułem. Chciałem, więc właśnie tu spotkać się z dziećmi i złożyć im życzenia w dniu ich święta" - powiedział PAP.

Na rynku w Gryficach rozmawiał też mieszkańcami. Dorosłym rozdawał gadżety swojej kampanii wyborczej a dzieciom słodycze. "Spotykałem się z bardzo życzliwym przyjęciem i zainteresowaniem dorosłych. Pytanie tylko jak to przełoży się na głosy" - powiedział szef Samoobrony. Dodał, że nie zraża go wykazywane w sondażach niskie poparcie. "Będę walczył dalej, przyzwyczaiłem się do zmiennych wyników"- powiedział.

Ocenił, że kampania rozgrywa się głównie w mediach, a on jest jedynym kandydatem, który codziennie spotyka się z ludźmi w terenie. "I tak będę robił do wyborów"- zapewnił Lepper.