O kosztach aborcji

Wiara.pl

publikacja 03.09.2010 11:28

Z dr. inż. Antonim Ziębą z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka rozmawia Natalia Dueholm.

O kosztach aborcji Marek Piekara Agencja GN Jak można nie być całym sercem za życiem?

Natalia Dueholm: Był Pan w Sejmie na wysłuchaniu w sprawie turystyki aborcyjnej zorganizowanym przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. W Radiu Maryja wspomniał Pan, że cytowano na nim Hitlera, aby uzasadnić prawo do aborcji. Jaki to cytat?

- Antoni Zięba: - Chodzi o słowa Hitlera z „Mein Kampf”, że dzieci są wielką wartością. To była wypowiedź umiejscowiona w konkretnym kontekście. Lekarz-aborcjonista z Austrii, popierający legalność aborcji, w ramach atakowania obrońców życia posłużył się stwierdzeniem, że to najwięksi dyktatorzy Stalin i Hitler zakazali aborcji. Stalina jednak nie cytował. Zaripostowałem dość szybko, lekko wzburzony, ad vocem. Zapytałem go, czy zdaje sobie sprawę, że w polskim Sejmie zacytował Hitlera, aby usprawiedliwić swoje proaborcyjne, wrogie życiu stanowisko. Pytałem, czy wie, że to właśnie hitlerowcy pierwsi wprowadzili w Polsce pełną swobodę aborcji. To jest przecież wielka manipulacja. Mówił, że Hitler wprowadził karę śmierci za aborcję. Wyjaśniłem, że tak, ale tylko dla Niemek. Na terenach okupowanych hitlerowcy zaczynali od wprowadzania antykoncepcji i sterylizacji. W książce „Abortion: The Silent Holocaust” Johna Powella znajduje się cytat Hitlera: „Osobiście zastrzelę tego idiotę, który chciałby u kobiet narodów podbitych zakazać aborcji”. W książce wydanej w PRL-u przez komunistów „Trzecia Rzesza w świetle Norymbergii” podano wypowiedź hitlerowskiego zbrodniarza Bormana: „Płodność Słowian jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki. Oświata jest niebezpieczna”.

Uczestnicy tego „wysłuchania” wielokrotnie podkreślali brak edukacji seksualnej w Polsce. Powiedziałem, że w polskich szkołach jest typ A edukacji seksualnej – według klasyfikacji Amerykańskiej Akademii Pediatrii – nazywany u nas „wychowaniem do życia w rodzinie”. Przynosi dobre efekty. W Szwecji, gdzie od dziesięcioleci realizuje się demoralizujący typ B edukacji seksualnej: m.in. promowanie i rozdawanie środków antykoncepcyjnych dla dziewcząt i chłopców rejestrowanych jest rocznie około 6,5 tys. aborcji u nieletnich uczennic. My mieliśmy rok temu tragedię Agaty w Lublinie i zabójstwo jej nienarodzonego dziecka…

Czy na to spotkanie przybyli posłowie?

- Był poseł Marek Balicki, określający się teraz jako niezależny (kiedyś był w Unii Wolności). Pani posłanka Mucha z PO, popierająca legalizację zbrodni aborcji, była chwilę.

Dlaczego nie udało się Panu zadać pytań podczas tego wysłuchania? Czy inne osoby z ruchu obrońców życia mogły zabrać głos?

- Udało mi się raz zabrać głos, wszystkie inne głosy były proaborcyjne. Zgłaszałem się często do zadania pytania, ale nie dopuszczano mnie do głosu. Szkoda, że wysłuchanie obywatelskie zdominowała opcja proaborcyjna.

Na portalu Fronda czytamy, że wysłuchanie to było częścią akcji propagandowej, która rozpoczęła się w marcu 2010 r. plakatami rozwieszanymi przez feministki na przystankach, informującymi Polki o tym, że na Wyspach Brytyjskich można za darmo przeprowadzić aborcję. Gdyby Polki masowo wyjeżdżały na Wyspy, chyba nie potrzebowałyby takich plakatów?

- Te plakaty wprowadzały w błąd – aborcja dla Polek w UK wcale nie jest bezpłatna. Pani prezes Nowicka powiedziała wprost, że celem było przygotowanie planu przywrócenia „legalności” aborcji w Polsce. Na tym „wysłuchaniu” zastanawiano się, czy już teraz uda się to zrobić. W tym wszystkim chodzi o element długofalowego działania.

Pana stowarzyszenie badało rozmiary turystyki aborcyjnej w Anglii. Jakie są wyniki?

- Oficjalne dane z Anglii mówią o 20 aborcjach przeprowadzonych na Polkach, a w mediach powtarza się dane feministek: 10-30 tys. Dzwoniłem do Niemiec i dowiedziałem się, że tam w ogóle nie prowadzi się takich statystyk ze względu na narodowość. Podawanie znacznie wyolbrzymionych danych to strategia środowiska aborcyjnego, którą wyjawił dawny aborcjonista dr B. Nathanson z USA. O nieprawdziwości tych danych świadczy również fakt, że w 1997 r., kiedy to komuniści „zagwarantowali” Polkom darmową aborcję na żądanie, było ich rocznie 3 tys. Jak to możliwe więc, że dziesięć razy więcej Polek wyjeżdża, by dokonać aborcji w Anglii? Jak to możliwe, że podziemie aborcyjne w Polsce może według feministek mieć rozmiary od 80 do 200 tys.? Według naszych obliczeń, opartych na publikacjach PAN i WHO, podziemie aborcyjne w Polsce ma rozmiary od 7 do 14 tys. rocznie.

Zaproszono na to wysłuchanie gości, którzy pracują w klinikach aborcyjnych. Czy uważa Pan, że posłowie i media zwrócą uwagę na fakt, że może zaistnieć konflikt interesów pomiędzy firmami dostarczającymi usługi aborcyjne a interesami kobiet?

- Media nie zwrócą na to uwagi. Tak jak nie zwracają uwagi na fakt zasadniczy, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia. To jest fakt bezwyznaniowy. Mamy wiele publikacji naukowych potwierdzających ten fakt.

Jeśli media nie zwrócą uwagi na fakt, że chodzi o człowieka, może zauważą, że być może chodzi o pieniądze?

- Nie jestem naiwny, że zwrócą. Media nie zwróciły uwagi na fakt, że człowiekiem jest się od poczęcia i czym naprawdę jest aborcja. Od prawie 20 lat toczy się pozorna dyskusja wokół problemu aborcji, a ja w mediach świeckich „nie znalazłem” definicji tej zbrodni; aborcja to przerwanie, zniszczenie życia człowieka w okresie od poczęcia do urodzenia dziewięciomiesięcznego dziecka. Ale myślę, że takie informacje podawane ludziom myślącym pomogą zbudować cywilizację życia.

Czy nie chciałby Pan zapytać przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia czy NFZ, ile wynosi obecnie refundacja tzw. zabiegu aborcyjnego w ramach ustawy? Byłoby można w ten sposób oszacować, o ile zwiększyłyby się wydatki obciążające podatników po liberalizacji ustawy. Jeśli feministki twierdzą, że w podziemiu wykonuje się aż od 80 do 200 tys. aborcji, to znaczy, że te wydatki byłyby bardzo wysokie. Proaborcyjni podatnicy powinni to sobie uświadomić.

- Chciałbym zapytać i zapytam. Te wydatki byłyby jeszcze większe, ponieważ istnieje taka prawidłowość, że liczba aborcji po legalizacji wzrasta. Pozostaje tez kwestia kosztów związanych z uszkodzeniem zdrowia psychofizycznego kobiety. Z komunistycznych danych z lat 70. wynika, że w szpitalach znalazło się ponad 400 tys. kobiet po przerwaniu ciąży. Aborcja ma także negatywny wpływ na rodzące się następne dziecko. Według dr. Gila, kolejne dziecko ma pięciokrotnie większą śmiertelność okołoporodową. Nie mówi się obecnie o tym, że znaczny spadek śmiertelności okołoporodowej w Polsce ma związek ze spadkiem liczby dokonywanych aborcji. Badania dr. hab. Fijałkowskiego pokazały, że dzieci kobiet, które dokonały aborcji, mają czterokrotnie więcej różnych wad wrodzonych w porównaniu z dziećmi kobiet, które nigdy nie zabiły swego nienarodzonego dziecka.

Podatnicy już teraz są zmuszeni pokrywać koszta leczenia kobiet, które udają się na pogotowie po zastosowaniu nielegalnych środków poronnych. Tych kosztów nie da się pewnie nawet oszacować, a muszą w nich partycypować podatnicy z powodu finansowanej publicznej służby zdrowia. Czy nie uważa Pan, że np. polscy katolicy mogliby zaskarżyć pokrywanie tych nielegalnych aborcji czy ich skutków? Polskie prawo zmusza ich do opłacania aborcji dozwolonych w ustawie, ale nie tych przeprowadzanych nielegalnie.

- Palącą sprawą wydaje mi się wprowadzenie właściwej klauzuli sumienia dla lekarzy, farmaceutów i aptekarzy, żeby mogli bez żadnych problemów odmawiać przepisywania i sprzedawania środków antykoncepcyjnych i poronnych.

Czy Pana zdaniem po tym wysłuchaniu ochrona życia w Polsce może zostać jeszcze bardziej zagrożona?

- Nie. Pojechałem na to wysłuchanie, bo chciałem powiedzieć prawdę, ponieważ przewidywałem, że spotkanie będzie zdominowane przez opcję aborcyjną. Nic mnie tam nie zaskoczyło. Jadąc tam myślałem o tym, czy strona proaborcyjna przedstawi jakieś nowe argumenty, ale nic nowego się nie pojawiło. To ten sam rodzaj manipulacji od lat, a my mamy argumenty i fakty po swojej stronie. Feministki powtarzają stare mity, nieprawdy. Mamy tylko taki problem: jak z faktami dotrzeć do mediów? Mało jest merytorycznej dyskusji. Wyjątkiem jest materiał z „Rzeczpospolitej”, gdzie w marcu 2010 r. podano wyniki sondażu GFK, z którego wynika, że w Polsce tylko 5% ludzi jest za aborcją na żądanie. Sytuacja w Polsce jest dobra i jest to zasługą Kościoła, organizacji pro-life i edukacji szkolnej. Mamy dobre podręczniki do wychowania do życia w rodzinie, w których są zdjęcia nienarodzonych dzieci i informacja, że życie zaczyna się od momentu poczęcia. W ubiegłym roku Rada Europy potwierdziła, że wychowanie do czystości, wierności i abstynencji jest formą edukacji seksualnej. Ta forma edukacji naprawdę działa. Wystarczy porównać statystyki z Wielkiej Brytanii, gdzie na milion 800 tys. dziewcząt w wieku przedmaturalnym (w Polsce 1 mln 500 tys.) występuje aż 45 tys. aborcji u małoletnich dziewcząt. Tak właśnie działa ich zła, permisywna edukacja, reklamowanie antykoncepcji i aborcji.

Co według Pana powinni robić ludzie, którzy chcieliby zaangażować się w obronę nienarodzonych?

- Ja swoją działalność zaczynałem od krucjaty modlitewnej na rzecz poczętych dzieci. Chodziło o obudzenie sumienia narodu i zniesienie ustawy aborcyjnej. Modlitwa jest decydująca. Bazując na modlitwie trzeba prowadzić szerokie apostolstwo i organizować konkretną pomoc samotnym matkom i rodzinom wielodzietnym.