Nieszczęsne reformy pakietowe

Andrzej Macura

Dokąd zmierzają niemieccy teologowie-kontestatorzy? Trudno powiedzieć. Na pewno nie w kierunku, jaki powinno im dyktować ich powołanie: rzetelnej i pokornej interpretacji Bożego objawienia.

Nieszczęsne reformy pakietowe

W warzywniaku, w którym zazwyczaj się zaopatruję, mogę kupić siateczkę zawierającą wszystko, co potrzebne do ugotowania dobrego rosołu: pietruszkę, marchewkę, seler, a czasem na dokładkę por. Jeśli mi się zestaw nie podoba, mogę każde z tych warzyw kupić  oddzielnie. Rozsądny sprzedawca nie zmusza mnie do kupowania rzeczy potrzebnych w pakiecie razem ze zbędnymi. Gorzej bywa ze stanowieniem prawa. Jedna ustawa potrafi naprawić zło tkwiące w dotychczasowych rozwiązaniach i jednocześnie wprowadzić kilka nowych zagrożeń, czego niedawnym przykładem były pomysły polityków, jak przeciwdziałać przemocy w rodzinie. Niestety, na podobne przeszkody napotykają i ci, którzy czasem chcieliby jakichś mniejszych czy większych reform w Kościele. Niezłe pomysły w pakiecie z tymi nie do przyjęcia nie mają najmniejszych szans.

W polskich realiach wszelkie rzetelne dyskusje o problemach Kościoła skutecznie blokują… środowiska nieprzychylne Kościołowi. Poszukiwanie rozwiązań w kierunku, który miał nieszczęście być też przedstawiony w Gazecie Wyborczej nie wchodzi w ogóle w grę. Bo zamiast rzeczowej dyskusji zaczyna się rozdzieranie szat i ubolewanie nad zdradą katolickich ideałów. Jakby ten czy inny postulat z konieczności trzeba było kupić w pakiecie z antykościelnym stanowiskiem dziennikarzy. W Niemczech nie taki zły pomysł na zapewnienie wiernym dostępu do niedzielnej Eucharystii przez święcenie dojrzałych, choć żonatych mężczyzn zaczyna być serwowany w pakiecie razem z pomysłami nie do przyjęcia – kapłaństwem kobiet, zgodą na rozwody czy związki homoseksualne.

Pierwszy, o którym pisałem przed tygodniem, nie jest niczym nowym. Długi czas tak właśnie w Kościele było. I tak do dziś jest w siostrzanym Kościele prawosławnym. Pozostałe – prócz sposobu wybierania biskupów – są albo wprost sprzeczne z Bożym objawieniem albo ze świadectwem dwóch tysięcy lat tradycji Kościoła. Oczywistym jest, że Kościół chcąc pozostać wiernym nauce Chrystusa na takie zmiany zgodzić się nie może. Dzisiejsi niemieccy teologowie-reformatorzy takim „drobiazgiem” jak nauczanie Chrystusa wcale się nie przejmują. Jak wykręcili dosyć jasne nauczanie Jezusa, że białe stało się dla nich czarne, a czarne białe, ich rzecz. Ich relacja do nauczania Chrystusa jasno jednak pokazuje: na obsadzanie stanowisk pasterzy Kościoła w najmniejszym stopniu nie powinni mieć wpływu.

Tylko szkoda, że wzorem sprzedawców warzyw, jeszcze nie dostrzegliśmy, jakie możliwości daje dbałość o drobiazgi.