Ks. Grzegorz Micewicz – niezłomny unita z Podlasia

Agata Puścikowska

GN 28/2023 |

publikacja 13.07.2023 00:00

Wiara i wierność były dla niego największymi wartościami. Czas poznać wybitnego unitę, ks. Grzegorza Micewicza, który pozostawił po sobie niezwykłe pamiętniki.

Prof. Bogumiła Jędrzejewska zachwyciła się osobą ks. Grzegorza Micewicza. Prof. Bogumiła Jędrzejewska zachwyciła się osobą ks. Grzegorza Micewicza.
Agata Puścikowska /foto gość

Do niedawna była to całkowicie zapomniana postać. Głęboko wierzący kapłan, skromny i zdolny człowiek. Jego zapiski, które do niedawna leżały zapomniane w Bibliotece Jagiellońskiej, odzyskała i pokazała światu prof. Bogumiła Jędrzejewska.

Prawda w pamiętnikach

− Jako społeczeństwo o dziejach unii brzeskiej niewiele wiemy. Nawet na Podlasiu, gdzie mieszkam, wiedza na ten temat jest okrojona, choć znajduje się tam wiele cerkwi niegdyś unickich, a obecnie prawosławnych. Nie znamy lokalnej historii. To oznacza oderwanie od korzeni, zapomnienie własnego dziedzictwa – mówi prof. Bogumiła Jędrzejewska.

Zawarta w 1596 roku w Brześciu Litewskim unia połączyła na wschodnich terenach Rzeczpospolitej część dotychczasowych prawosławnych z Kościołem katolickim. Przyjęli dogmaty katolickie, uznali zwierzchność papieża, zachowując bizantyjski ryt liturgiczny. Po rozbiorach na ziemiach zaboru rosyjskiego tolerowano ich jednak krótko. Na dzisiejszej Białostocczyźnie car zlikwidował unię w 1839 roku. Działo się to przy użyciu siły, zastraszania i terroru. Księża i wierni „wracali na łono Cerkwi prawosławnej”, jednak część z nich w głębi serca pozostawała kryptounitami. W ukryciu odprawiali nabożeństwa w obrządku greckokatolickim. Mimo represji w 1839 roku jedna trzecia księży unickich na prawosławie nie przeszła nawet formalnie.

Profesor Jędrzejewska, badając źródła historyczne, w pewnym momencie zetknęła się z nazwiskiem unickiego kapłana Grzegorza Micewicza. – Historycy znają pamiętniki biskupa unickiego, a następnie prawosławnego Józefa Siemaszki, który zainicjował powrót prawosławia na terenach obecnego Podlasia i przedstawiał ten proces jako pokojowy. Jednak okazało się, że istnieją też inne źródła, m.in. pamiętniki ks. Micewicza – unity, który do końca życia nie przeszedł na prawosławie. Znalazłam je w Bibliotece Jagiellońskiej. Dotarłam do oryginałów, przeczytałam je i zachwyciłam się tym człowiekiem. To, co znalazłam w zapiskach, udało mi się też potwierdzić w innych źródłach historycznych – tłumaczy. – Ksiądz Micewicz jest przykładem kapłana, który doświadczył wielkich cierpień, a pozostał wierny Rzymowi.

Profesor B. Jędrzejewska wraz z prof. Włodzimierzem Osadczym z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego napisała książkę „Dzieje i martyrologium Unii Św. na Litwie w świetle żywota i pamiętników ks. Grzegorza Micewicza, kapłana obrządku unickiego”. Książka została uzupełniona szkicem prof. dr hab. Swiatłany Marozawej z Grodna o odrodzeniu Kościoła unickiego na obecnej Białorusi.

Dzieje wiary

Wspomnienia ks. Grzegorza Micewicza powstały w 1849 r., a zostały uzupełnione w 1869 r. Nieznana jest dokładna data narodzin kapłana. Przyszedł na świat między rokiem 1790 a 1795. Pochodził ze wsi Dasze pod Kleszczelami. Podobnie jak większość mieszkańców, nie identyfikował się z polskością. Mówił lokalną gwarą, z wpływami języków białoruskiego, ukraińskiego i polskiego. Język polski poznawał w szkole. Kapłaństwo było dla niego osobistym wyborem, a nie tradycją rodzinną. Młody Grzegorz skończył dwuletnie studium teologiczne przygotowujące do kapłaństwa, prowadzone przez ojców bazylianów w Żyrowicach. Święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1818 r. w sanktuarium Zaśnięcia Matki Bożej w Żyrowicach z rąk biskupa Leona Jaworowskiego OSBM. Przed święceniami poślubił 25-letnią Juliannę. Wyjechał potem do parafii pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Krynkach koło Mielnika (obecnie Białoruś). Był wikarym. Tam urodziła się jego córka Teodora. W 1821 r. wraz z rodziną udał się do Kamieńca Litewskiego, gdzie objął miejsko-wiejską parafię pw. Zmartwychwstania Pańskiego jako proboszcz. Tam urodził się jego syn Jan. Pod duszpasterską opieką ks. Micewicza znajdowało się w sumie 115 rodzin, 658 wiernych. Mieszkał tam i pracował 15 lat, uważano go za dobrego kapłana i gospodarza. „Nie buntował się przeciw władzy rosyjskiej ani jej nie kwestionował. Nie interesowała go polityka, o ile nie wkraczała w wolności religijne” – pisze prof. Jędrzejewska.

W 1834 r. rozpoczął się jawny etap likwidacji Cerkwi unickiej w diecezji litewskiej. Pod pretekstem odlatynizowania obrzędów i wystroju świątyń zaprowadzano styl moskiewski, księgi liturgiczne właściwe dla Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Ksiądz Micewicz wraz z innymi kapłanami został wezwany do Żyrowic na przeszkolenie w zakresie zmian w sprawowaniu liturgii. Wydawano im moskiewskie mszały i zbierano podpisy pod osobistymi zobowiązaniami do ich stosowania. Tłumaczono, że podpis do niczego więcej nie zobowiązuje. Zatajano jednak prawdziwy cel operacji: podpisy miały być traktowane jako zgoda na przyjęcie prawosławia. Tekst zobowiązania był napisany w języku rosyjskim, którego księża uniccy nie znali. Ksiądz Micewicz wspominał potem: „…nie poczuwając niegodziwego faryzejskiego podstępu, (…) podpisałem”. Szybko jednak zorientował się, że został okłamany. Wrócił do Żyrowic, by podpis zniszczyć, a więc odwołać nieświadomie daną zgodę na przyjęcie prawosławia. Jednak tu wkroczyły władze carskie: ks. Micewicz i inni niepokorni kapłani uniccy zostali pojmani, a po kilku tygodniach nieskutecznego przekonywania do świadomego złożenia podpisu otrzymali dekrety o usunięciu z probostw, pozbawieniu prawa do beneficjów i degradacji do stanowisk diaków, dzwonników lub posługaczy cerkiewnych. Oznaczało to pozbawienie kapłanów pozycji społecznej, środków do życia i możliwości utrzymania rodzin. Jeśli mieli własną ziemię lub zawód (np. nauczyciela), władze nie zgadzały się na przejście do stanu świeckiego i podjęcie innego zajęcia.

Piętnaście lat prześladowań

Ksiądz Micewicz otrzymał nakaz wyjazdu na karną placówkę: został skierowany na diaka do pobazyliańskiej cerkwi w Darewie koło Baranowicz, ok. 180 km na północny wschód od Kamieńca Litewskiego. Jego żona była wówczas śmiertelnie chora, a w domu pozostawały nieletnie dzieci. Prosił wówczas swego biskupa, by odroczono mu wyjazd. Usłyszał, że władzy nie obchodzi, że żona umiera i dzieci przepadają. „Przepadaj i ty, takich nie szkoda, a kiedy chcesz jechać do domu, podpisz akt” – znów próbowano wymusić na nim przyjęcie prawosławia. Zazwyczaj piszący bez emocji, tym razem ks. Micewicz napisał: „…odjechałem, zapłakawszy”. Dzieciom księdza nie pozwolono na korzystanie nawet z parafialnego przytułku, który ich ojciec przez wiele lat tworzył i wspierał.

Do Darewa wyjeżdża więc sam, z rozdartym sercem. Nie wolno mu było wychodzić poza obręb klasztoru, miał zakaz prowadzenia rozmów i pisania listów. Cierpiał głód. W końcu dowiedział się o śmierci żony.

W 1836 r. wezwano go wraz z innymi opornymi księżmi do Żyrowic. Szkolono ich w obrzędach Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, co ks. Micewicz opisywał jako „prześladowanie”. Później wysłano go na diaka do Łyskowa w powiecie wołkowyskim. Tragiczne są późniejsze losy Jana – syna Grzegorza. Ojciec umieścił go w szkole Księży Misjonarzy w Łyskowie, jednak niedługo potem 11-letniego Janka przemocą zabrano do prawosławnej szkoły diakowskiej. „Chłopiec został wysłany na posłusznika, czyli nowicjusza, do pobazyliańskiego monasteru w Torokaniach koło Kobrynia. De facto było to więzienie dla zakonników bazyliańskich, którzy nie chcieli przejść na prawosławie, oraz nieletnich synów opornych księży unickich. Chłopcy, których »w najstraszniejszej nędzy i brudzie trzymano«, byli bici, niedożywieni, obdarci i schorowani. Odbieranie opornym kapłanom unickim nieletnich synów, aby przez okrutne traktowanie czynić z nich prawosławnych mnichów, jest być może najczarniejszą kartą likwidacji Cerkwi Unickiej na Litwie” – uważa prof. Jędrzejewska.

Następnie ks. Grzegorz posługiwał jako diak w pobazyliańskiej cerkwi w Chomsku koło Drohiczyna Poleskiego. Żył w nędzy. Od 1840 r., a więc rok po formalnej likwidacji unii brzeskiej i wcieleniu Cerkwi unickiej do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, przez dziesięć lat żył jako więzień, zesłany do sąsiedniej diecezji wołyńskiej, do pobazyliańskich monasterów w Zahorowie koło Włodzimierza Wołyńskiego i Dermaniu koło Równego. „W Zahorowie kapłanów »nawracano« na prawosławie głodem, zimnem, morderczą pracą, biciem i zastraszaniem” – pisze Jędrzejewska. Księża ginęli z chorób i głodu. W lipcu 1842 r. ks. Micewicz został przeniesiony do prawosławnego klasztoru w Dermaniu, gdzie był więziony przez 8 lat, tym razem w warunkach o wiele łagodniejszych.

Dopiero w 1850 roku, po 15 latach więzienia, ks. Micewicz został wypuszczony na wolność. Otrzymał dożywotni zakaz sprawowania funkcji duchownych. Zamieszkał w Szumsku niedaleko Krzemieńca (obecnie Ukraina) pod opieką właścicielki dóbr szumskich, która zaangażowała go do nadzorowania budowy kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Po śmierci swojej dobrodziejki pozostał w Szumsku, mieszkał „w nędznej chacinie”. I nadal był wierny wierze i przekonaniom.

Nie wiadomo, gdzie spędził ostatnie dziesięć lat życia. Umarł w Ostrogu, w wieku około 86 lat. Nie wiadomo też, jakie były losy jego córki i syna. Ksiądz Micewicz swoje wspomnienia kończy wymownym wpisem: „Nie mam ani ojca, ani matki, ani żony, ani dzieci, nie mam już nic do stracenia, prócz sumienia, religii i duszy, a tych zaprzedawać nie myślę. (…) A gdyby mi przyszło i śmierć nawet ponieść, to ta − jako w sprawie świętej i dobrej − nie jest mi straszną”.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.