Architekt ludzkiego serca. Mateusz Hołda – najmłodszy profesor w Polsce

Monika Łącka

GN 40/2023 |

publikacja 05.10.2023 00:00

Gdy został nominowany do tytułu najbardziej wpływowego Europejczyka roku 2019 poniżej 30. roku życia, pomyślał, że to żart i… skasował e-mail z nominacją. Dziś jest na czołówkach mediów na całym świecie i chcą z nim współpracować najwybitniejsi lekarze. 31-letni Mateusz Hołda, najmłodszy profesor w Polsce, odkrył właśnie jedną z przyczyn udaru mózgu.

Mateusz Hołda jest najmłodszym profesorem w Polsce. Archiwum prywatne Mateusz Hołda jest najmłodszym profesorem w Polsce.

Choć stał się twarzą tego sukcesu, pokornie przyznaje, że sam niczego by nie osiągnął, bo, jak mówi: „w medycynie w pojedynkę nie da się ani napisać dobrej pracy naukowej, ani przeprowadzić ważnych badań”. Zakres wiedzy potrzebnej do opisania odkrycia jest bowiem tak duży, że najlepiej sprawdzają się zespoły interdyscyplinarne. Jeszcze w 2013 r., będąc na studiach, wraz z przyjaciółmi i nieżyjącą już docent Wiesławą Klimek-Piotrowską, założył więc przy Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego międzynarodowy zespół naukowy HEART (ang. Heart Embryology and Anatomy Research Team), zajmujący się badaniami nad architekturą układu sercowo-naczyniowego. Jest teraz kierownikiem tego zespołu.

Na laurach nie spoczywa – chce ukończyć specjalizację i realizować kolejne projekty. – Planujemy zdobyć kilka grantów, które umożliwią m.in. zbadanie, jak niewydolność serca wpływa na jego funkcję elektryczną, oraz rozpoczęcie badań wykrywających mikroplastik w tętnicach człowieka. Jeśli znajdziemy go w tętnicach wieńcowych czy w blaszkach miażdżycowych, to nasza praca może przynieść zaskakujące odpowiedzi na pytania o rozwój miażdżycy. Kończymy też badania nad mapą serca i tworzymy słownik struktur serca. To będzie pierwsze takie opracowanie na świecie, które ma definiować niemal każdy milimetr serca. A skoro mamy ponad 400 struktur, to trzeba stworzyć ponad 400 definicji, które zamierzamy opublikować, żeby wszyscy, opisując serce, mówili jednym językiem – zdradza prof. dr hab. n. med. Mateusz Hołda.

Badania trwają nadal

Urodził się w Tarnowie, a do Krakowa przywędrował w 2008 r., gdy kończąc gimnazjum, wybrał klasę o profilu medycznym w liceum prowadzonym przez oo. pijarów. Nad kierunkiem studiów chwilę jednak się zastanawiał, bo interesowała go jeszcze architektura. Ostatecznie postawił na zawód pisany przez wielkie „M” i dziś żartuje, że jest trochę kartografem czy też architektem ludzkiego serca. Zafascynowany układem krążenia, zaczął stawiać pierwsze kroki w pracy naukowej. – Choroby układu sercowo-naczyniowego prędzej czy później dotkną prawie każdego z nas. Są główną przyczyną zgonów na całym świecie. Chcę pomagać ludziom, dlatego uważam, ze zgłębianie morfologii serca jest konieczne, bo w tym temacie wciąż jeszcze jest wiele niewiadomych. Zwłaszcza że morfologia serca zmienia się w różnych jednostkach chorobowych – przekonuje.

Przyczynkiem do opublikowania przez zespół prof. Hołdy wyników badań, które w połowie września obiegły cały medyczny (i nie tylko) świat, było odkrycie naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w 2010 r. Ogłosili oni wtedy, że znaleźli nową strukturę anatomiczną w sercu, czyli kieszonkę w przegrodzie międzyprzedsionkowej, zwaną też „zachyłkiem”. – Zrobiło się o tym głośno i zaczęły pojawiać się opisy przypadków pacjentów z udarem niedokrwiennym, w których lekarze jasno stwierdzali, iż w lewostronnej kieszonce przegrodowej jest skrzeplina, która mogła być przyczyną tego udaru. Nasz zespół uznał więc, że skoro ktoś powiedział „A”, to my sprawdzimy, czy możemy dodać do tego coś więcej. Chcieliśmy się dowiedzieć, jaka jest natura tej kieszonki – jak często występuje, dlaczego powstaje, jak wygląda makroskopowo i histologicznie – opowiada prof. Hołda. Okazało się, że kieszonkę po lewej stronie przegrody ma 50 proc. populacji, a po prawej – 10 proc. Co więcej, badania obrazowe (tomografia, rezonans magnetyczny, echokardiografia przezprzełykowa) potwierdziły, że kieszonka jest widoczna w żywym organizmie. Ostatnim elementem układanki było udowodnienie, że występowanie kieszonki wpływa na zwiększone ryzyko udaru mózgu. Udało się. Tym samym osiągnięcie krakowskich naukowców weszło do standardów medycznych i zostało uznane za odkrycie o randze światowej.

– Badania trwały ponad 10 lat i trwają nadal. Sprawdzaliśmy też przegrody międzyprzedsionkowe u innych gatunków (m.in. świni i owcy), żeby mieć eksperymentalne możliwości zamykania tej kieszonki. A skoro wiemy, że kieszonka jest czynnikiem ryzyka (które potęguje pojawienie się np. zaburzeń rytmu serca czy zaburzeń krzepliwości krwi), to chcemy wiedzieć, jak postępować z pacjentami, u których ona występuje. W dalszych planach mamy przeprowadzenie badań, które pokażą, jak można wyeliminować tę strukturę z ludzkiego serca – wyjaśnia prof. Hołda.

Nie na skróty

Co to odkrycie oznacza dla kardiologów, a tym samym dla ich pacjentów? – W przypadku udaru kryptogennego (w którym mimo szukania przyczyn, i to wszystkimi możliwymi sposobami, pozostaje ona nieznana) mówimy do lekarzy: „Zobaczcie, czy pacjent ma tę kieszonkę, bo może właśnie z tego miejsca pochodzi materiał zakrzepowy”. Mając taką wiedzę, być może w przyszłości uda się wdrożyć terapię celowaną – podkreśla prof. Mateusz Hołda, który nie kryje, że pomysły potrzebne do pracy naukowej czerpie z kontaktu z pacjentem. Na co dzień jest bowiem rezydentem na Oddziale Szybkiej Diagnostyki Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. Lekarze, z którymi współpracuje, mówią o nim tylko dobre słowa: pracowity, sumienny, koleżeński, empatyczny, ambitny, pogodny, a nade wszystko bardzo skromny. – Po prostu, próbuję łączyć karierę naukową z byciem lekarzem i szkoleniem specjalizacyjnym, dlatego lekarze nie widzą we mnie profesora, tylko kolegę, który pracuje tak jak oni – stwierdza prof. M. Hołda. Również pacjenci nie zawsze wiedzą, że zajmuje się nimi tak utytułowany naukowiec, który doktorat zrobił, będąc jeszcze na studiach. – Również to osiągnięcie było efektem ciężkiej pracy całego naszego zespołu. Mieliśmy dużo materiału badawczego oraz publikacji. W konsekwencji powstał cykl artykułów na temat anatomii serca, który mogłem wykorzystać do napisania rozprawy. Pomogło mi też otrzymanie diamentowego grantu z ministerstwa nauki – wspomina. Co ważne, Mateusz był pierwszym studentem, który tego dokonał, a wszystko działo się tak szybko, że recenzenci nie zdawali sobie sprawy z tego, że oceniają pracę studenta. Tytuł obronił w kwietniu i – teoretycznie – mógł już nie zdawać egzaminów kończących studia, ale przystąpił do nich, chcąc zrobić wszystko tak, jak należy. Idąc za ciosem, w lutym 2020 r. otrzymał habilitację, a 4 lipca 2022 r. został najmłodszym profesorem w Polsce. Miał wtedy 29 lat, a nominację odebrał z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy. – Środowisko naukowe jest dość hermetyczne i hierarchiczne, dlatego młodym osobom trudno jest się przebić. Początkowo niektórzy mieli problem, by zaakceptować, że tak szybko zdobywam kolejne tytuły. Uważali, że na to trzeba „zasłużyć”. Dopiero jeśli widać, że ktoś działa wytrwale, bardzo dobrze i nie idzie na skróty, to wtedy inni zaczynają patrzeć z uznaniem – uśmiecha się prof. Hołda i dodaje, że praca jest jego pasją, a jeśli robi się to, co się kocha, to wtedy łatwiej o sukcesy. – Jedno osiągnięcie jest siłą napędową kolejnego, bo widząc, że świat chce czytać o tym, co odkryliśmy, myślimy, co jeszcze jest przed nami. Jestem też odpowiedzialny za młodszych naukowców, dlatego pomagam im się rozwijać, jednocześnie budując swój zespół, w którym każdy chce się wykazać. W efekcie wszystko jest robione bardzo rzetelnie, a sukces okupiony jest dziesiątkami tysięcy godzin spędzonych w laboratorium, przy studiowaniu artykułów i pisaniu prac naukowych – zaznacza prof. Mateusz Hołda.

Można iść pod prąd

Młody naukowiec należy m.in. do Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego Towarzystwa Anatomicznego, American Association of Clinical Anatomists oraz American Association for Anatomy. Ma na koncie ponad 100 publikacji w prestiżowych czasopismach naukowych, a lista nagród, jakie zdobył, jest imponująca (m.in. nagroda Polskiej Akademii Nauk,, nagrody i stypendia ministra nauki, watykańska nagroda Premio Internazionale „Giuseppe Sciacca”, Forbes 30 Under 30 Europe czy tytuł Supertalenty Medycyny 2023). – Wielką niespodzianką był tytuł „Najbardziej wpływowego młodego Europejczyka 2019 roku”, przyznany przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju z siedzibą w Londynie. Początkowo uznałem, że to żart, i wyrzuciłem e-mail do kosza. Uwierzyłem dopiero, gdy próbowano się ze mną skontaktować innymi sposobami. Dlaczego dostałem tę nagrodę? Może dlatego, że można iść pod prąd i coś osiągnąć w tak młodym wieku – zastanawia się profesor. Zapewnia też, że oprócz nauki ma też inne pasje i stara się znajdować na nie czas. Lubi gotować, podróżować i jeździć na rowerze. Chętnie idzie do teatru czy na koncert, a czasem woli spędzić wieczór przed telewizorem, oglądając ulubiony serial.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.