Zaniedbane piękno

Andrzej Macura

Nawet ci, którzy mają pierwszy stopień słuch – słyszą że grają – wiedzą, że coś z naszą muzyką kościelną jednak jest nie tak.

Zaniedbane piękno

Papieski Instytut Muzyki Sakralnej obchodził sto lat. Z tej okazji Benedykt XVI wystosował do kanclerza tej uczelni, kardynała Zenona Grocholewskiego, specjalne przesłanie. Papież przypomina w nim soborowe nauczanie w tym względzie: przede wszystkim wagę chorału gregoriańskiego, który jest tradycyjnym i najbardziej uniwersalnym śpiewem Kościoła. Wskazuje, że śpiewy podczas liturgii powinny mieć modlitewny charakter, że powinny być piękne, że powinny być zgodne z tekstami i gestami liturgicznymi; że konieczne jest, by były dostosowane do kultury lokalnej, bo mają zaangażować wiernych obecnych na Eucharystii. Nie mam wątpliwości: na tym polu mamy bardzo dużo do zrobienia.

Takie mamy czasy, że ludzie chętnie słuchają muzyki lub utworów muzykopodobnych, ale dużo mniej śpiewają. Stąd mniej chętnie niż dawniej włączają się we wspólny śpiew w kościele. Nie sprzyja też temu sposób gry sporej części organistów. I nie chodzi o to, że nie potrafią grać czy że instrument słaby. Jedni, zwłaszcza ci uważający się za artystów, mają tendencję do aranżowania każdej melodii. Konie z rzędem temu, kto nawet znając pieśń potrafi wyczuć, gdzie organista przyspieszy, a gdzie zwolni. Inni, dyżurujący przez kilka niedzielnych Mszy, są po prostu znudzeni graniem ciągle tego samego. I to słychać. Kuleje dobór pieśni, zapomina się o konieczności uczenia nowych. I jest jak jest. Gdy w okresie wielkanocnym zdarzy się nieszczęście pójścia z procesją dookoła kościoła, po powrocie na Mszę śpiewa się te same pieśni. Bo wielkanocnych jest po prostu mało. A i tak części z nich – tych zamieszczonych w śpiewnikach - nikt już nie zna. Musi tak być? Nie powstaną nowe?

Nie jestem na bieżąco z religijną piosenką „młodzieżową”. Ale wiem z doświadczenia sprzed lat, że wiele tam pieśni pięknych. I co najważniejsze, spełniających wymogi śpiewu wykonywanego podczas liturgii. Często oparte na tekstach biblijnych, często głęboko teologiczne. I wcale nie tak trudne do powtórzenia. Wręcz przeciwnie, rytmiczne (co dla organistów jest akurat poważną trudnością), łatwo wpadające w ucho. Dobrze wykonywane – z prowadzącą śpiew scholą, przy akompaniamencie gitary i fletu – porywające iście nieziemskim pięknem. Wiem, bo nieraz je w takim wykonaniu słyszałem. Sporo z nich zamieszczono w oficjalnym śpiewniku mojej archidiecezji, więc podejrzewam, że w innych nie jest inaczej. Czemu podczas Mszy ich nie słychać?

Śpiew podczas Mszy nie jest wcale sprawą marginalną. To być albo nie być piękna liturgii. Największe skupienie celebransa, najlepsze przygotowanie służby liturgicznej nic nie dają, jeśli organista rzępoli. Piękny śpiew – ale nie występ chóru, śpiew w którym mogą uczestniczyć nawet ci, którzy mają nie najlepszy słuch – pomaga wznieść serca ku Bogu. Naprawdę. A piękna liturgia jest przedsmakiem nieba. 

Dla ułatwienia czytelnikom zapoznania się z nauczaniem soboru odnośnie do muzyki kościelnej na następnej stronie wybrane fragmenty z Konstytucji o Liturgii dotyczące tej właśnie problematyki

KL 112. Tradycja muzyczna całego Kościoła stanowi skarbiec nieocenionej wartości, wybijający się ponad inne sztuki, przede wszystkim przez to, że śpiew kościelny związany ze słowami jest nieodzowną oraz integralną częścią uroczystej liturgii. Śpiewowi kościelnemu nie szczędzili pochwał Pismo święte, Ojcowie Kościoła i papieże, którzy w naszych czasach, począwszy od św. Piusa X, bardzo jasno określili służebną funkcję muzyki w liturgii. Toteż muzyka kościelna tym świętsza, im ściślej zwiąże się z czynnością liturgiczną, już to serdeczniej wyrażając modlitwę, już też przyczyniając się do jednomyślności, już wreszcie nadając uroczysty charakter obrzędom świętym. Przy czym Kościół uznaje wszystkie formy prawdziwej sztuki i dopuszcza je do służby Bożej, jeżeli tylko posiadają wymagane przymioty. Sobór święty, zachowując zasady i przepisy kościelnej tradycji i karności oraz biorąc pod uwagę cel muzyki kościelnej którym jest chwała Boża i uświęcenie wiernych, postanawia co następuje:

KL 113. Czynność liturgiczna przybiera godniejszą postać, gdy służba Boża odbywa się uroczyście za śpiewem, przy udziale asysty i z czynnym uczestnictwem wiernych. Jeżeli chodzi o język, należy zachować przepisy zawarte w art. 36, co do Mszy świętej a art. 54, co do sakramentów w art. 63, co do modlitwy brewiarzowej w art. 101.

KL 114. Z największą troskliwością należy zachowywać i otaczać opieką skarbiec muzyki kościelnej. Należy starannie popierać zespoły śpiewacze, zwłaszcza przy kościołach katedralnych. Biskupi oraz inni duszpasterze niechaj gorliwie dbają o to, aby w każdej śpiewanej czynności liturgicznej wszyscy wierni umieli czynnie uczestniczyć w sposób im właściwy, zgodnie z art. 28 i 30.

KL 115. Należy przywiązywać dużą wagę, do teoretycznego i praktycznego wykształcenia muzycznego w seminariach, nowicjatach oraz domach studiów zakonników i zakonnic, a także w innych instytucjach i szkołach katolickich. Aby to wykształcenie zapewnić, należy starannie przygotować nauczycieli muzyki.
Ponadto zaleca się zakładanie wyższych instytutów muzyki kościelnej.
Muzycy zaś i śpiewacy, a zwłaszcza chłopcy, powinni także otrzymać rzetelne wykształcenie liturgiczne.

KL 116. Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu.
Nie wyklucza się ze służby Bożej innych rodzajów muzyki kościelnej, zwłaszcza polifonii, byleby odpowiadały duchowi czynności liturgicznej, zgodnie z art. 30.

KL 117. Należy doprowadzić do końca wydanie autentycznych ksiąg śpiewu gregoriańskiego, a nawet przygotować bardziej krytyczne wydanie ksiąg, ogłoszonych już po reformie św. Piusa X.
Zaleca się również przygotować wydanie, zawierające łatwiejsze melodie do użytku mniejszych kościołów.

KL 118. Należy troskliwie pielęgnować religijny śpiew ludowy, tak aby głosy wiernych mogły rozbrzmiewać podczas nabożeństw, a nawet w czasie czynności liturgicznych, stosownie do zasad i przepisów rubryk.

KL 119. Ponieważ w niektórych krajach, zwłaszcza na misjach, żyją ludy posiadające własną tradycję muzyczną, która ma doniosłe znaczenie dla ich życia religijnego i społecznego, należy odnieść się do tej muzyki z szacunkiem i przyznać jej odpowiednie miejsce w kształtowaniu zmysłu religijnego tych ludów oraz w dostosowaniu kultu do ich charakteru, w myśl art. 39 i 40.
Dlatego przy muzycznym kształceniu misjonarzy trzeba pilnie troszczyć się o to, aby w miarę możności umieli pielęgnować tradycyjną muzykę tych ludów tak w szkołach, jak i w liturgii.

KL 120. W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich.
Inne natomiast instrumenty można dopuścić do kultu Bożego według uznania i za zgodą kompetentnej władzy terytorialnej, stosownie do zasad art. 22, § 2, 37 i 40, jeżeli nadają się albo mogą być przystosowane do użytku sakralnego, jeżeli odpowiadają godności świątyni i rzeczywiście przyczyniają się do zbudowania wiernych.

KL 121. Muzycy przejęci duchem chrześcijańskim wiedzą, że są powołani do pielęgnowania muzyki kościelnej i wzbogacania jej skarbca.
Niech tworzą melodie, które posiadałyby cechy prawdziwej muzyki kościelnej i nadawały się nie tylko dla większych zespołów śpiewaczych, lecz także dla mniejszych chórów i przyczyniałyby się do czynnego uczestnictwa całego zgromadzenia wiernych.
Przeznaczone do śpiewów kościelnych teksty powinny się zgadzać z nauką katolicką. Należy je czerpać przede wszystkim z Pisma świętego i źródeł liturgicznych.