Miłość - zadanie specjalne. Światowy Dzień Świadomości Autyzmu

Magdalena Dobrzyniak

Gość Niedzielny |

publikacja 02.04.2024 13:20

Anna Paruch przed laty adoptowała dwóch Wojtków z autyzmem. - Bliska osoba, poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, miłości są podstawą jakiegokolwiek rozwoju - podkreśla, nazywając samą siebie "matką od zadań specjalnych".

Miłość - zadanie specjalne. Światowy Dzień Świadomości Autyzmu archiwum rodzinne Codzienność rodziny można śledzić na FB "Dla dwóch takich, co ukradli serce".

Mija 30 lat od powstania grupy „Łanowa” u krakowskich dominikanów, a to znaczy, że Anna od tylu lat zna dużego Wojtka. Jego mamą jest krócej, jakieś… ćwierć wieku. Upływający czas to trudny temat. Kiedyś mamy Wojtków zabraknie. Zabraknie taty. – Czy o tym myślę? To jest najgorsza rzecz dla każdego rodzica. Różne są pomysły, rodzice walczą o lepsze domy dla osób z autyzmem, bo struktura domów pomocy społecznej nie jest im przyjazna. Co mam powiedzieć? Powrót Wojtków do instytucji to zabójstwo – wzdycha Anna. Chłopcy wciąż pamiętają czas spędzony w takim domu, zanim spotkali mamę. To nie są dobre wspomnienia. – Panie Boże, musisz mieć na to jakiś dobry pomysł – modli się ich najczulsza opiekunka, najlepsza przyjaciółka, matka od zadań specjalnych.

Mówi się, że trzeba stworzyć odpowiednie struktury, aby zapewnić osobom z autyzmem spokojną, bezpieczną przystań, gdy zabraknie bliskich. – Pewnie to jest prawda, ale ja wiem, że ważniejsi od struktur są ludzie. Nawet najlepsza struktura nie pomoże, jeżeli nie trafią na ludzi, którzy ich zwyczajnie polubią – tłumaczy swoje rozterki Anna Paruch.

Gdy w latach 90. przekroczyła po raz pierwszy próg Ośrodka Pomocy Społecznej na ul. Łanowej w Krakowie, w którym miała pracować jako wolontariuszka, w głowie kołatała tylko jedna myśl: natychmiast uciec! Zmieniły się standardy opieki, domy wyglądają zupełnie inaczej niż wtedy, ale jedno pozostaje boleśnie niezmienne – dojmująca samotność ich mieszkańców.

Anna nie uciekła. Wolontariat przekształcił się w pracę, spotkania z dużym Wojtkiem były coraz częstsze, coraz częściej też zabierała go do domu: na święta, na wakacje, na weekendy. Nie myślała, że zostanie kiedyś jego mamą, że potem pojawi się jeszcze mały Wojtek z tego samego domu na Łanowej i będą rodziną. – Pamiętam, jak mój tata, który niestety nie dożył tego momentu, zawołał kiedyś do Wojtka: „Chodź do dziadka”. Mnie w tamtym czasie nie przyszłoby do głowy powiedzieć: „Chodź do mamy” – wspomina z rozrzewnieniem, a właściwie nawet ze zdumieniem. Bo jak to? Mamą Wojtków jest przecież nieustannie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?