Wiceszef MSZ o sytuacji w Afryce

PAP |

publikacja 26.07.2011 20:09

W obozie dla uchodźców Dadaab w Kenii przy somalijskiej granicy przybywa dziennie 1400 osób, a na jednego mieszkańca regionu przypada już 3 uchodźców - powiedział wiceszef MSZ Krzysztof Stanowski, który w związku z klęską głodu w tzw. Rogu Afryki w weekend wizytował ten obóz.

Wiceszef MSZ o sytuacji w Afryce Najpoważniejszy od lat stan klęski głodu w Rogu Afryki w wyniku suszy i bardzo wysokich cen żywności w regionie ONZ ogłosiła 20 lipca. JAKOB DALL/PAP/EPA

Stanowski jako przedstawiciel polskiej prezydencji wraz z komisarz UE ds. pomocy humanitarnej Kristaliną Georgiewą w weekend oceniali sytuację w Dadaab. Wiceszef dyplomacji wrócił do kraju w nocy z poniedziałku na wtorek. Na wtorkowym spotkaniu z dziennikarzami relacjonował, jak wygląda sytuacja w obozie dla uchodźców, który istnieje już 20 lat.

Najpoważniejszy od lat stan klęski głodu w Rogu Afryki w wyniku suszy i bardzo wysokich cen żywności w regionie ONZ ogłosiła 20 lipca. Najtrudniejsza sytuacja panuje w dotkniętej wieloletnim konfliktem zbrojnym Somalii - w ostatnich miesiącach zmarło tam dziesiątki tysięcy ludzi, głównie dzieci.

W związku z klęską głodu obozy przyjmują czterokrotnie więcej uchodźców, niż są na to przygotowane. Mimo wszystko - w ocenie Stanowskiego - społeczność międzynarodowa była przygotowana na ten kryzys. Już od jesieni było wiadomo, że sytuacja będzie trudna, bo brakowało opadów.

Według jego relacji, obóz Dadaab przyjmuje obecnie 1,4 tys. osób dziennie. Ludzie najczęściej przybywają do niego na piechotę - idą 3-4 noce. Już na miejscu uchodźcy czekają kilka godzin, zanim zostaną przyjęci. Dostają specjalne opaski identyfikacyjne, zbierane są od nich odciski palców.

Po przybyciu dostają najbardziej podstawowe wyposażenie i żywność na 21 dni. Większość samodzielnie buduje schronienia - szałasy i namioty. Jednym z podstawowych wyzwań jest nieodpowiadający rosnącym potrzebom system rejestracji - bez zakończenia formalności uchodźcy nie mogą się poruszać po Kenii. W obozie potrzeba też dodatkowych pomieszczeń mieszkalnych.

Napływ uchodźców - jak mówił polski wiceminister - stawia w bardzo trudnej sytuacji władze Kenii. Już teraz w regionie, w którym znajduje się obóz, uciekinierów z Somalii jest trzy razy więcej niż lokalnych mieszkańców.

Społeczność międzynarodowa chciała powiększyć obóz, wybudowano nawet małe ceglane domki, ale stoją one puste. Władze kenijskie nie zgodziły się bowiem, żeby zamieszkali w nich uchodźcy, bo wówczas mieliby oni rażąco lepsze warunki życia niż lokalna ludność.

Ponad 7 tysięcy dzieci, które urodziły się w Dadaab w ciągu 20 lat istnienia placówki, nie zna innego życia niż to obozowe. Jedyne namiastki normalności w Dadaab to sklepy, czy autobusy; uchodźcy mają także do dyspozycji niewielkie kwoty pieniędzy, głównie dzięki krewnym, którzy przysyłają im je z zagranicy.

Porządku w zamieszkałym przez 360 tys. osób obozie pilnuje tylko 240 policjantów (początkowo planowano, że będzie tam przebywać tylko 90 tys. ludzi). "To pokazuje, jak tam jest spokojnie" - zwracał uwagę Stanowski.

Pomoc humanitarna UE dla ludności dotkniętej głodem ma wynieść 158 mln euro. Stanowski poinformował, że we wtorek zwrócił się o wsparcie do polskiego rządu. Dyplomata nie chciał powiedzieć, ile konkretnie może ono wynieść, ale zaznaczył, że dotychczas w sytuacjach kryzysowych wygospodarowywano 1-1,5 mln zł (nie licząc składek, które Polska płaci do UE i innych organizacji).

Środki przeznaczone przez USA są porównywalne do tych europejskich. Z kolei Bank Światowy zadeklarował na pomoc głodującym kwotę 500 mln dolarów.

Wiceminister ocenił, że w tej chwili to sposób dostarczenia pomocy, a nie zebranie pieniędzy jest największym wyzwaniem. Wsparcie głodującym ma być przekazane przez organizacje pozarządowe, takie jak Polska Akcja Humanitarna. O tym jak jest to trudne świadczyć może fakt, że 2/3 osób z organizacji humanitarnych, które zginęły w tym roku, straciło życie właśnie w Somalii.

Według Stanowskiego, najgorszym z możliwych sposobów niesienia pomocy jest zrzucanie żywności na terytorium tego kraju z samolotów. W państwie tym od początku lat 90. trwa bowiem wojna domowa - nie ma w nim struktur, z którymi społeczność międzynarodowa mogłaby podjąć dialog i współpracę mającą na celu poprawę sytuacji. Granice są zamknięte - negocjacje na temat ich otwarcia prowadzą Amerykanie.

Stanowski podkreślił, że Polska, jako kraj sprawujący prezydencję, chce podkreślać konieczność zwiększenia pomocy humanitarnej i rozwojowej dla Rogu Afryki. Chodzi m.in. o to, żeby długofalowe działania, takie jak np. budowa szkół były realizowane możliwie jak najwcześniej, razem z działaniami humanitarnymi nakierowanymi na ratowanie życia.

18 lipca Polska, która w lipcu objęła półroczne przewodnictwo w UE, zwołała w Brukseli nadzwyczajne posiedzenie grupy roboczej ds. pomocy humanitarnej, gdzie przedstawiciele największych organizacji humanitarnych (m.in. UNHCR, UNICEF, Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, Lekarzy bez Granic i Oxfam) apelowali o wsparcie dla ofiar głodu. (PAP)

stk/ son/ ura/