CBA nęka Kościół

Bogumił Łoziński

GN 35/2011 |

publikacja 01.09.2011 00:15

Oskarżenia Centralnego Biura Antykorupcyjnego o popełnieniu przestępstwa przy zwrocie Kościołowi nieruchomości w Warszawie są bezpodstawne. Dotarliśmy do dokumentów, które jednoznacznie pokazują, że o złamaniu prawa nie może być mowy.

CBA nęka Kościół PAP/Artur Reszko Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik

Choć Komisja Majątkowa, zwracająca Kościołowi katolickiemu bezprawnie zabrane mienie w okresie PRL, zakończyła działalność pół roku temu, CBA nie ustaje w szukaniu nieprawidłowości w jej pracach. Służby specjalne powołane do zwalczania korupcji zajęły się działalnością Komisji w październiku 2010 r., po tym jak burmistrz Białołęki Jacek Kaznowski z Platformy Obywatelskiej doniósł do prokuratury, że Komisja rzekomo zaniżyła wycenę gruntu zwróconego elżbietankom. Dotychczas CBA złożyło doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Komisję Majątkową w 28 przypadkach. Nieprawidłowości miały polegać m.in. na zaniżeniu wycen, niegospodarności, przekroczeniu uprawnień, a nawet oszustwach czy poświadczeniu nieprawdy w dokumentach. W sprawie Białołęki prokuratura stwierdziła jednoznacznie, że do przestępstwa nie doszło.

 

W sierpniu br. po raz kolejny szef CBA Paweł Wojtunik doniósł do prokuratury, że „mogło dojść do złamania lub naruszenia prawa” w sześciu przypadkach zwrotu nieruchomości przez Komisję. Jeden z nich dotyczy Archidiecezji Warszawskiej. GN dotarł do akt tej sprawy. Pokazują one jednoznacznie, że Komisja działała zgodnie z prawem.

Działka za pałac Załuskich

„Wszystko wskazuje na to, że w Warszawie orzeczeniem Komisji Majątkowej przekazano prawo nieodpłatnego użytkowania wieczystego nieruchomości o powierzchni ponad 2000 m² położonej w ścisłym centrum Warszawy pomimo tego, że wnioskodawca nie wykazał prawa do przywrócenia rzekomo wcześniej utraconej zupełnie innej własności” – czytamy w komunikacie CBA, który pojawił się 11 sierpnia na stronie internetowej Biura.

Jeszcze tego samego dnia media doniosły, że u zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Jasnej leży przekazana Kościołowi działka zamienna, na której powołana przez archidiecezję spółka wybudowała biurowiec. CBA twierdzi jednak, że archidiecezja nie wykazała prawa do nieruchomości, za którą otrzymała działkę zamienną. Jaka to nieruchomość? Jak ustaliliśmy, chodzi o Dom Pod Królami, zwany też pałacem Załuskich, przy ul. Daniłowiczowskiej 14 w Warszawie (okolice placu Teatralnego).

Dokumenty Komisji Majątkowej w tej sprawie nie budzą wątpliwości. Archidiecezja złożyła do Komisji wniosek o przywrócenie własności nieruchomości przy ul. Daniłowiczowskiej 14 w październiku 1990 r. Jak czytamy we wniosku: „nieruchomość ta była podarowana w 1919 r. na rzecz wnioskodawcy przez Ksawerego Branickiego w wykonaniu woli Ksawerego Hrabiego Pusłowskiego”. Kościół stracił tę nieruchomość w 1945 r. na mocy tzw. Dekretu Bieruta, który postanawiał, że wszystkie grunty w granicach przedwojennej Warszawy przechodziły na własność miasta. Archidiecezja Warszawska wykazała prawo do tej nieruchomości, wskazując zapisy w księdze wieczystej (hip. nr 617), które jednoznacznie stwierdzają, że w 1945 r. właścicielem nieruchomości był Kościół.

Jednak bezpośredni zwrot działki okazał się trudny do przeprowadzenia, bowiem państwo ją zagospodarowało. Nieruchomość została w czasie wojny prawie doszczętnie zniszczona, a na początku lat 60. ub. wieku państwo odbudowało pałac, w którym do dziś siedzibę ma stowarzyszenie autorów ZAIKS. W takiej sytuacji Skarb Państwa powinien wskazać mienie zamienne. W 1994 r. Archidiecezja zaproponowała Komisji nieruchomość zamienną: niezabudowaną działkę na rogu Jasnej i Świętokrzyskiej.

Komisja Majątkowa często jest oskarżana przez CBA, że rozstrzyga o zwrocie gruntów o większej wartości niż utracone. W tym przypadku nie może być o tym mowy, obie działki są o zbliżonej powierzchni, obie w równie atrakcyjnej lokalizacji w centrum Warszawy. Można wręcz powiedzieć, że Archidiecezja straciła, bo zgodziła się zrezygnować z roszczenia do działki, na której stał bardzo atrakcyjny budynek.

W tej sprawie bardzo ważny jest tryb przyznania nieruchomości zamiennej. Otóż odbyło się to nie na mocy orzeczenia – jak niezgodnie z prawdą podaje CBA – Komisji Majątkowej, lecz na skutek ugody między Archidiecezją a miastem, zawartej w sierpniu 2000 r., co potwierdza, że kwestia przywrócenia tytułu własności nie budziła kontrowersji. Stronę rządową w Komisji reprezentował w tej sprawie Andrzej Pieniążek, który był m.in. wicedyrektorem Departamentu Wyznań MSWiA, oraz Zbigniew Derdziuk, obecnie prezes ZUS, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Jerzego Buzka i Kazimierza Marcinkiewicza. Pod ugodą widnieje podpis Zbigniewa Wrony, obecnie wiceministra sprawiedliwości, a w 2000 r. współprzewodniczącego Komisji Majątkowej. Otóż żaden z tych doświadczonych urzędników państwowych nie miał wątpliwości co do tego, że Archidiecezja warszawska była w 1945 r. właścicielem nieruchomości i wskazując zapisy w księdze wieczystej, wykazała to.

Wrzutka CBA

Po 11 latach od zawarcia ugody takie wątpliwości wysuwa CBA. Gdzie służby specjalne dopatrzyły się nieprawidłowości? Oficjalnie ze strony przedstawicieli Biura tego się nie dowiemy. Jednak „nieoficjalnie” tak. Otóż w tym samym dniu, w którym CBA poinformowało o doniesieniu do prokuratury w tej sprawie, na stronach internetowych Radia Zet pojawiła się informacja ujawniająca szczegóły doniesienia.

Według funkcjonariuszy służb specjalnych, Archidiecezja nie jest właścicielem nieruchomości przy ul. Daniłowiczowskiej, bowiem nie wypełniła życzenia ofiarodawców, aby założyć w niej fundację im. Ksawerego Pusłowskiego. Jeśli rzeczywiście w doniesieniu do prokuratury znajduje się taka argumentacja, to jest to kompromitacja CBA. Zadaniem Komisji Majątkowej było bowiem ustalenie, kto był właścicielem nieruchomości w momencie jej przejęcia przez państwo w 1945 r. I to jest oczywiste: z punktu widzenia istniejących dokumentów była nim Archidiecezja Warszawska. Sprawa domniemanego sporu darczyńcy z obdarowanym nie tylko nie była, ale wręcz nie mogła być przedmiotem zainteresowania Komisji Majątkowej, bo nie miała ona takich uprawnień.

Według naszych informacji, w akcie darowania tej nieruchomości jest zapis, że Kościół powoła fundację, ale nie ma wskazania, w jakim czasie. Rzeczywiście obecnie rodzina Branickich, starając się o zwrot wielu różnych nieruchomości utraconych w okresie PRL, wysunęła też roszczenia wobec pałacu Załuskich, argumentując, że nie została spełniona wola ofiarodawcy.

Tyle że rozstrzygnięcie tego problemu nie ma nic wspólnego z decyzjami Komisji Majątkowej. To są dwie oddzielne sprawy. Łączenie ich przez CBA wskazuje na celowe działania na szkodę dobrego imienia Kościoła, trudno bowiem posądzać pracowników służb specjalnych o tak dużą ignorancję prawniczą. Jeśli rzeczywiście taka jest argumentacja CBA w sprawie rzekomych nieprawidłowości w Warszawie, to prokuratura z pewnością je odrzuci, uznając zarzuty za niepoważne, bowiem w żaden sposób nie podważają prawa własności Archidiecezji do Daniłowiczowskiej 14, a zarzut CBA, że Kościół „nie wykazał prawa do przywrócenia rzekomo wcześniej utraconej zupełnie innej własności”, jest po prostu nieprawdą. Zapewne dlatego szef CBA, chcąc uniknąć kompromitacji, zwrócił się do prokuratora generalnego z prośbą, aby prowadzenie postępowania przygotowawczego w sześciu ostatnich sprawach związanych z Komisją Majątkową powierzyć CBA.

CBA i polityka

Zadaniem CBA jest m.in. zwalczanie korupcji w życiu publicznym i działalności godzącej w interesy państwa. Jeśli w Komisji Majątkowej doszło do jakichś nieprawidłowości, niech CBA je odkryje, a wymiar sprawiedliwości rozstrzygnie, czy zarzuty są zasadne. Jednak sprawa Daniłowiczowskiej 14, w której CBA podaje niepoważne argumenty, może wskazywać na zupełnie inne motywacje służb specjalnych niż walka z korupcją.

CBA podlega bezpośrednio premierowi i w związku z tym powstaje pytanie, czy Donald Tusk wiedział o tym, że stawiane są poważne oskarżenia wobec Kościoła przy tak wątłym materiale dowodowym jak np. w przypadku Warszawy, do tego w sprawie, która uległa przedawnieniu? Nie przesądzając odpowiedzi na to pytanie, jedno nie ulega wątpliwości, nieudolne albo podyktowane złą wolą działania CBA obciążają politycznie także premiera i rzutują na całokształt stosunków Kościół – państwo.

Działania CBA obciążają politycznie także premiera i rzutują na całokształt stosunków Kościół – państwo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.